Lada dzień katowicki Tauron złoży w Urzędzie Ochrony Konkurencji i Konsumentów wniosek o zgodę na zakup Górnośląskiego Zakładu Energetycznego od szwedzkiego koncernu Vattenfall. Kiedy ta warta w sumie 4,6 mld zł transakcja dojdzie do skutku, Polska Grupa Energetyczna może mieć dodatkowe argumenty za przejęciem gdańskiej Energi.
Zmienia się struktura rynku
Vattenfall, wychodząc z Polski, sprzedał PGNiG elektrociepłownie w Warszawie, a spółkę dystrybucyjną GZE Tauronowi.
– Zmiany w strukturze rynku energetycznego, które następują w Polsce na skutek sprzedaży aktywów przez Vattenfall, należy ocenić pozytywnie dla konkurencji na rynku hurtowym. I wynikają one nie tyle z faktu przejścia GZE w ręce Tauronu, ile z własnościowego rozdzielenia aktywów szwedzkiego koncernu, czyli dystrybucji i elektrociepłowni – uważa prof. Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej i European Energy Institute.
UOKiK zablokował w ubiegłym roku przejęcie Energi przez PGE, zwracając głównie uwagę, że skonsolidowany podmiot miałby zbyt duży udział w krajowej produkcji prądu.
– Według unijnej metodologii poziom konkurencji w energetyce wylicza się, porównując, jaką część energii sprzedawanej klientom firmy mogą dostarczyć z własnych źródeł. Różnica między tymi wielkościami pokazuje, ile energii spółki muszą dokupić z zewnętrznych źródeł. Wartość ta określa tzw. zakres działania rynku. W tej chwili wynosi on 40 proc. Gdyby PGE przejęła Energę, zakres zmalałby do 26 proc. – ponieważ nowy podmiot zbilansowałby wewnętrznie produkcję z popytem – i stąd brały się zastrzeżenia UOKiK. Natomiast Vattenfall dotychczas miał 2,5 proc. udziału w krajowej produkcji i blisko 10 proc. w segmencie sprzedaży. Zakres rynku hurtowego powiększy się teraz do około 50 proc. – wyjaśnia Mielczarski.