– Najbliższe dwa lata będą dużym wyzwaniem dla całego rynku surowców, ale pamiętajmy, że działamy na rynku cyklicznym, a nasze projekty górnicze są długoterminowe. W odniesieniu do długiego terminu jestem optymistą. Patrząc przez pryzmat globalnego popytu i podaży, miedź ma solidne podstawy do wzrostu – mówi Herbert Wirth, prezes KGHM. – Niewątpliwie wsparciem dla wyników grupy KGHM w najtrudniejszych, kolejnych miesiącach będą słabe chilijskie peso czy polski złoty. Czyli w sumie 2016 r. nie będzie dla nas zły, dalej jesteśmy w stanie generować godziwą marżę ponad koszty – zaznacza.
Od początku 2015 r. kurs miedzi na giełdzie w Londynie spadł o ponad 30 proc., do 4,38 tys. USD za tonę. Licząc w naszej walucie spadek sięgnął 20 proc., do 17,7 tys. zł za tonę.
Bez cięć
Mimo spadku notowań miedzi do poziomu najniższego od wiosny 2009 r., KGHM nie planuje radykalnych ruchów.
– KGHM to firma, z której żyje cały region (Dolny Śląsk – red.). Wszystko można ostro ciąć, także zatrudnienie, żeby wykazać 3 mld zł czystego zysku. Tylko że takiego przyzwolenia społecznego tutaj nigdy nie było i nie będzie – zaznacza Wirth. Przyznaje, że KGHM nie ma takich aktywów, które mógłby szybko sprzedać podrasowując bilans. –Mamy trochę aktywów niezwiązanych z głównym biznesem i w momentach dla nas trudnych będziemy myśleli o dezinwestycjach – mówi prezes.
Zaznacza, że w 2014 r. grupa zabezpieczyła finansowanie dla projektów inwestycyjnych w Polsce i za granicą. To m.in. kopalnia Sierra Gorda w Chile czy Afton-Ajax w Kanadzie. – Zapewniliśmy sobie finansowanie na warunkach, które dzisiaj byłyby nie do osiągnięcia – twierdzi Wirth.