Zwykło się uważać, że III kwartał – a w szczególności lipiec i sierpień – to czas marazmu na giełdzie. Jest niewiele debiutów, niskie są obroty akcjami. Czego można spodziewać się w tym roku w III kwartale – to może być ciekawy czas?
Nasz rynek w ostatnich miesiącach nie ma dobrej passy. Szczególnie u inwestorów indywidualnych widać zniechęcenie. Wielu z nich woli obecnie inwestować w nieruchomości, startupy czy w inne alternatywne rynki niż na GPW. Trudno spodziewać się, by ci inwestorzy powrócili na rynek w wakacje. Swoje do nastrojów dołożyły także GetBack czy przeciąganie niepewności co do dalszych losów OFE/PPK.
Czyli nie należy spodziewać się raczej znacznego odbicia indeksów w III kwartale?
W skali globalnej nie sprzyja nam obecna polityka Fedu, jak i amerykańskiej administracji. W krótkim terminie nie rysuje się scenariusz, by miało się coś w tym aspekcie zmienić. Jeśli miałbym upatrywać punktów zaczepienia dla byków, to bardziej w skali lokalnej. Wiele spółek wycenianych jest relatywnie nisko, nastroje inwestorów indywidualnych są bardzo słabe. To, czego nieco brakuje, to perspektywy poprawiających się wyników finansowych. W tej kwestii warto pamiętać, że baza w wielu wypadkach będzie robić się coraz mniej wymagająca, więc być może w okolicy czwartego kwartału 2018 r. inwestorzy większą uwagę zaczną przykładać do tego czynnika.
Warto pamiętać, że w końcowych miesiącach roku będziemy już po rebalancingu globalnych indeksów MSCI (włączenie chińskich akcji) i FTSE (przesunięcie Polski do rynków rozwiniętych), co także, wydaje się, będzie negatywnie wpływało na nasz rynek kapitałowy.