Po ponad miesiącu od pamiętnej, zaskakująco dużej, pierwszej w tym cyklu obniżki stóp procentowych w USA (o 50 punktów bazowych), okrzykniętej mianem „jumbo cut”, czas zerknąć na rozwój wydarzeń przez pryzmat historycznych analogii.
Duża obniżka stóp jak w 2007 i co dalej?
W pierwszym rzędzie nasuwa się niezmiennie opisywana już przez nas wcześniej analogia do 2007 roku. Dlaczego? Bo to właśnie wtedy miało miejsce równie huczne otwarcie cyklu obniżek stóp. Na tym nie koniec, bo cykl ten rozpoczął się z niemal identycznego poziomu co wtedy. Najwyższego od lat, przekraczającego 5 proc. I co jeszcze ciekawsze, pierwsza obniżka nadeszła po niemal tak samo długim jak wtedy okresie utrzymywania kosztów pieniądza na wysokim pułapie. A jakby tego było jeszcze mało, Fed wykonał „jumbo cut” dokładnie w tym samym miesiącu i nawet w tym samym dniu (!) co w 2007 roku.
Jeśli wziąć pod uwagę fakt, że początek obniżek stóp na jesieni 2007 był zwiastunem całej serii dalszych cięć, które zostały wymuszone przez nadejście recesji, która w finałowym etapie przekształciła się w globalny kryzys finansowy (po upadku Lehman Brothers rok po pierwszej obniżce), analogia ta niewątpliwie nie daje spokoju.
Na razie, przynajmniej na pierwszy rzut oka, Wall Street nie przejęła się jednak tymi historycznymi niuansami. Duża obniżka stóp została zinterpretowana nie jako powód do zmartwienia, lecz przeciwnie – jako ruch „wyprzedzający” ze strony Fedu, który pomoże uniknąć recesji. Kolejne obniżki, podobnie jak w latach 2007–2008, mają co prawda nadejść, ale według ostatnich, mocno zrewidowanych już oczekiwań rynkowych, mają być dużo spokojniejsze niż przed laty. Według aktualnej retoryki coraz bardziej obstawiany wybór Donalda Trumpa na prezydenta USA ma raczej sprzyjać inflacji, a nie recesji (obniżki podatków + wyższe cła), a w tej sytuacji obniżek stóp będzie mniej.