Umowa ma obowiązywać przez pięć lat i przynieść lidze między 30 a 40 mln euro rocznie – dwukrotnie więcej niż obecnie płaci największy hiszpański bank Santander (17 mln), reklamujący się w nazwie rozgrywek od 2016 r. Według dziennika „Marca” firma EA zapłaciła też już 30 mln za samo podpisanie kontraktu.
AFP szacuje, że odkąd La Liga związała się z Santanderem, jej przychody ze sponsoringu wzrosły z 50 do 155 mln euro, a z praw do transmisji – z 825 mln do 1,6 mld. Hiszpanie twierdzą jednak, że potencjał tkwiący w rozgrywkach pozwala na jeszcze większe dochody, a globalny zasięg EA Sports może pomóc w dotarciu do nowych odbiorców, szczególnie tych młodych.
„Ten kontrakt kładzie fundamenty pod rewolucję futbolu, dąży do integracji świata realnego i wirtualnego, obejmuje ulepszenia w transmisji i zaangażowanie obu firm w futbol amatorski” – napisały w oświadczeniu władze La Liga. Porozumienie obejmuje również drugi poziom rozgrywek oraz ligi młodzieżową i e-sportową. Od sezonu 2023/2024 oprócz nazwy rozgrywek zmienią się również wszelkie elementy wizualne – logotypy, grafiki i czcionki.
Księga rekordów
Pochodząca z Kalifornii firma Electronic Arts i jej franczyza EA Sports zyskały popularność dzięki grze „FIFA” wydawanej na komputery, konsole i telefony komórkowe. Wpisano ją do Księgi Rekordów Guinnessa jako najlepiej sprzedającą się serię symulatorów sportowych na świecie. Do 2021 r. rozeszła się w ponad 325 mln egzemplarzy. Pierwsza edycja gry wyszła przed świętami Bożego Narodzenia 1993 r., kolejne trafiają na sklepowe półki co roku jesienią i z miejsca stają się przebojem, zapewniając producentowi ogromne zyski.
Umowa ze Światową Federacją Piłkarską (FIFA) dobiegnie jednak końca w przyszłym roku. Długoletnia współpraca nie doczeka się kontynuacji. Powody są podobno dwa. Pierwszy to rosnące wymagania finansowe FIFA, która za prawa do nazwy miała oczekiwać 250 mln dolarów rocznie (dziś dostaje 100 mln mniej). Drugi – opieszałość futbolowych władz w nałożeniu sankcji na Rosję za napaść na Ukrainę.