Czy wojna na Ukrainie jest próbą wymuszenia gazowego haraczu?

Niektórzy analitycy już kilka lat temu przekonywali, że Rosja może wywołać wojnę, po to by wymusić na Zachodzie ustępstwa. Ostatnim możliwym momentem na taki zbrojny szantaż miał być 2022 rok. Moskwa liczyła jednak na słabszą reakcję świata na agresję.

Aktualizacja: 12.03.2022 13:07 Publikacja: 12.03.2022 12:36

Część polityków z Europy Środkowo-Wschodniej ostrzegało Niemcy, że oddanie do użytku gazociągu Nord

Część polityków z Europy Środkowo-Wschodniej ostrzegało Niemcy, że oddanie do użytku gazociągu Nord Stream 2 da Rosji zielone światło do zaatakowania Ukrainy. Ostrzeżeń tych nie posłuchano.

Foto: AFP

Jednym z głównych błędów popełnionych przez Rosję podczas inwazji na Ukrainę było totalne zaniedbanie kwestii przygotowania uzasadnienia propagandowego dla ataku. Gdy rosyjski prezydent Władimir Putin ogłaszał „specjalną operację wojskową", tłumaczył, że jej celem jest „demilitaryzacja" i „denazyfikacja" Ukrainy. Snuł opowiastki o straszliwych „nazistach", będących śmiertelnym zagrożeniem dla Rosji. Było to tak chaotyczne, że opozycjonista Aleksiej Nawalny porównał go do pijanego wujka snującego na rodzinnej imprezie dziwaczne wizje geopolityczne. Rosja uzasadniała wojnę też „koniecznością obrony" samozwańczych republik w Doniecku i Ługańsku przed ostrzałem z terenów kontrolowanych przez Ukrainę. Później okrasiła tę narrację opowiastkami o tym, że Amerykanie produkowali broń biologiczną w ukraińskich laboratoriach i że w Czarnobylu montowano „brudną bombę" atomową. Taka narracja mogła zyskać na świecie uznanie jedynie najbardziej zwariowanych zwolenników teorii spiskowych, ale nie była w stanie przekonać światowej opinii publicznej. Stąd tak ostra reakcja świata na rosyjską agresję, przejawiająca się m.in. sankcjami i ucieczką zachodnich korporacji z Rosji.

Uzasadnienia wojny nie powinno się mylić z jej powodem. A ten pozostaje na razie zagadką. Sama Ukraina nie stanowiła przecież dla Rosji zagrożenia uzasadniającego agresję. Putin zdecydował się też na inwazję, pomimo licznych czynników, które przemawiały przeciwko niej. Niektórzy analitycy twierdzą wręcz, że 69-letni rosyjski przywódca oszalał lub dostał demencji. Są jednak też tacy eksperci, którzy już od kilku lat przekonywali, że Putin szykuje dużą wojnę w Europie Środkowo-Wschodniej i że konflikt ten będzie ściśle związany z rosyjską polityką energetyczną.

Układanka z rur

Krzysztof Wojczal, polski niezależny analityk, pisał na swoim blogu we wrześniu 2019 r., że „do 2022 roku Rosja wywoła wojnę w Europie lub na Bliskim Wschodzie". Przekonywał wówczas, że Putin będzie dążył do wojny, by zastraszyć Europę i uniknąć scenariusza, w którym doszłoby do znacznego ograniczenia przez Europejczyków zakupów rosyjskiego gazu. Rok 2022 miał być dla Rosji ostatnim możliwym momentem na takie działania. W październiku 2022 r. miała się bowiem zakończyć polsko-rosyjska umowa o dostawach gazu poprzez gazociąg jamalski. PGNiG już od dawna sygnalizowała, że nie zamierza zawierać nowego kontraktu długoterminowego z Gazpromem. Na październik 2022 r. planowano również uruchomienie gazociągu Blatic Pipe. Polska mogłaby się więc nie tylko całkowicie uniezależnić od rosyjskiego gazu, ale też mogłaby w razie potrzeby blokować jego przepływ gazociągiem jamalskim do Europy Zachodniej. Rosję bardzo niepokoiły też działania Ukrainy, mające na celu zwiększenie krajowej produkcji gazu oraz jego importu spoza Rosji.

„Z punktu widzenia Moskwy, istnieje spore zagrożenie, iż od 2022 roku europejski gazowy rynek zbytu może nie być już tak chłonny jak dotychczas. Jeśli Niemcy ograniczą import rosyjskiego gazu (dzięki m.in. terminalowi LNG), a Wielka Brytania, Ukraina i Polska zrezygnują z odbioru tegoż surowca, to straty budżetowe w Rosji mogą się okazać bardzo bolesne. Zwłaszcza gdy za pośrednictwem Polski, norweski i amerykański gaz będzie płynąć do innych państw Europy Środkowo-Wschodniej" – pisał Wojczal.

Gazociąg jamalski ma maksymalną przepustowość 33 mld m sześc. gazu rocznie. Przechodzące przez terytorium Ukrainy gazociągi Braterstwo i Sojuz mają ją łącznie na poziomie 144 mld m sześc. Nord Stream tłoczący gaz z Rosji do Niemiec po dnie Bałtyku zapewnia przesył 55 mld m sześc. gazu rocznie. Nord Stream 2, to kolejne 55 mld m sześc. gazu. Do tego trzeba dodać gazociąg TurksStream, tłoczący surowiec na Bałkany, poprzez Turcję i Morze Czarne, mający przepustowość 31,5 mld m sześć. rocznie. Te trzy gazociągi pozwoliłyby Rosji na rezygnację z tranzytu gazu przez Ukrainę, ale nierozwiązany pozostał dla niej problem przyszłości tranzytu przez Polskę. W 2019 r. przyszłość Nord Stream 2 nie była jeszcze pewna. Ówczesna amerykańska administracja naciskała na Niemcy, by porzuciły ten projekt. Po zmianie władzy w Waszyngtonie USA złagodziły jednak swoje stanowisko wobec Nord Stream 2. To powinno było zadowolić Rosję, ale niemiecki regulator przedłużał certyfikację tego projektu. Być może więc Moskwa uznała, że czas zastosować ostateczny argument – zastraszenie Europy i USA, by wymusić na nich ustępstwa geopolityczne i gospodarcze.

Argumentem za inwazją mogło być też postrzeganie przez Rosję administracji Bidena, nowego niemieckiego rządu i ekipy prezydenta Macrona, jako „miękkich" i niekompetentnych. Wrażenie to mógł wzmocnić w oczach Putina chaotyczny odwrót USA z Afganistanu.

Najsłabsze ogniwo

„W skrajnie niekorzystnym dla Rosji przypadku władze z Kremla będą zdeterminowane (a może i zdesperowane), by za pomocą siły postawić Amerykanów pod ścianą. Czy to poprzez działania hybrydowe przeciwko Bałtom, czy to nawet otwartą inwazję Ukrainy w celu osadzenia prorosyjskich władz. Co ostatecznie doprowadziłoby do postawienia wojsk rosyjskich na całej długości polskiej granicy wschodniej. (...) Amerykanie musieliby wówczas albo zdecydować się na prowadzenie drugiej zimnej wojny z Rosją, albo na ugodę na warunkach Kremla. Oznaczałoby to totalną porażkę dotychczasowej polityki zagranicznej USA. Rezygnację z Europy, zgodę na oś Berlin–Moskwa, a w konsekwencji porażkę, jeśli chodzi o utrzymanie hegemonii" – pisał w 2019 r. Wojczal.

Gdy w pierwszych dniach inwazji ukraiński ambasador w Berlinie prosił niemieckich polityków o pomoc, spotykał się z odpowiedzią, że Ukrainie pomagać nie warto, bo lada chwila padnie Kijów. Te kalkulacje okazały się jednak błędne. Opór Ukrainy okazał się znacznie silniejszy, niż się spodziewano. USA, Wielka Brytania, kraje UE, Kanada, Japonia i kilka innych państw odpowiedziały na rosyjską agresję sankcjami, a certyfikację Nord Stream 2 wstrzymano. Rosyjska strategia zastraszania uderzyła w samą Rosję. Wielka strategiczna układanka Putina rozyspała się w kilka dni...

Klęska rosyjskiego wywiadu, czyli jak kremlowscy stratedzy zlekceważyli zdolność Ukraińców do stawiania oporu

Rosyjski opozycyjny portal Gulagu.net opublikował notatkę napisaną rzekomo przez jednego z analityków FSB, czyli rosyjskiej bezpieki. Choć FSB jest formalnie służbą zajmującą się kontrwywiadem, zwalczaniem terroryzmu i przestępczości zorganizowanej, to do jej zadań należy również szpiegowanie niektórych państw byłego ZSRR, w tym Ukrainy. Obecnie na FSB jest zwalana wina za niedostateczne przygotowanie wywiadowcze inwazji. Z notatki opublikowanej przez Gulagu.net wynika jednak, że materiały zbierane przez FSB były często lekceważone przez rosyjskie władze. Na funkcjonariuszy tej służby naciskano, by dostosowywali swoje raporty do założeń politycznych. A założenia te mówiły, że opór Ukraińców da się szybko złamać. Służby nie poinformowano też o tym, że zapadła decyzja o inwazji i nie przygotowano kraju na scenariusz wprowadzenia ostrych sankcji gospodarczych. W FSB przeprowadzono tylko analizę „czysto hipotetycznego" scenariusza sankcji. „Musisz napisać analizę w taki sposób, by Rosja była zwycięzcą. W przeciwnym razie zostaniesz oskarżony o to, że nie wykonałeś dobrze roboty" – pisał rozgoryczony funkcjonariusz FSB.

Rosyjski prezydent Władimir Putin przekonuje, że wojna „idzie według planu". Przeczą temu jednak choćby dokumenty przechwycone przez ukraińskie tajne służby na pobojowisku, wśród rzeczy i sprzętu zostawionego przez jeden z oddziałów rosyjskiej 810. Samodzielnej Brygady Piechoty Morskiej. Z dokumentów tych wynikało, że operacja zajęcia Ukrainy miała się zakończyć 6 marca. Niektórzy rosyjscy jeńcy twierdzili, że dowódcy obiecywali im powrót do Rosji do 3 marca. W bagażach oficerów znajdowano mundury galowe z kompletami orderów. Wyraźnie szykowali się na paradę. Na jednym z pobojowisk znaleziono nawet czołg pomalowany w barwy defiladowe – mający namalowaną na burcie pomarańczowo-czarną wstążkę georgijewską. Wielu analityków wojskowości wskazuje, że pierwotny plan Rosji przewidywał szybkie opanowanie Kijowa i pojmanie lub zabicie ukraińskiego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Kluczowym elementem tego planu miało być przerzucenie całej dywizji powietrznodesantowej na lotnisko Hostomel pod Kijowem. Do tego jednak nie doszło. Desant żołnierzy sił specjalnych, którzy mieli utorować drogę całej dywizji, zakończył się fiaskiem a lotnisko stało się miejscem długich walk. Rosyjski plan okazał się zbyt optymistyczny.

Energetyka
Plan rozwodu z Rosją. KE przedstawiła ścieżkę uniezależnienia się od gazu
Materiał Promocyjny
Pieniądze od banku za wyrobienie karty kredytowej
Gospodarka światowa
Czy Kreml może się bać bankructwa kraju?
Parkiet PLUS
Wstrząs polityczny w Tokio, który jakoś nie wystraszył inwestorów
Parkiet PLUS
Coraz więcej czynników przemawia przeciw złotemu
Materiał Promocyjny
Sieć T-Mobile Polska nagrodzona przez użytkowników w prestiżowym rankingu
Parkiet PLUS
Niepewność na rynku miedzi nie pomaga notowaniom KGHM
Parkiet PLUS
GPW i Wall Street. Kiedy znikną te męczące analogie?