Trendy na rynkach wschodzących analizowaliśmy już przed trzema tygodniami, ale temat jest wart kontynuacji. Powód? Po pierwsze, ten segment polskiej giełdy, który ma największy „ciężar gatunkowy" – czyli WIG20, był w ostatnich tygodniach pod wyraźną presją słabości „zaimportowanej" z rynków wschodzących.
Po drugie, na wykresie głównego indeksu tej grupy krajów, czyli MSCI Emerging Markets (EM), widać niepokojący rozwój wydarzeń. Indeks przebił linię trendu poprowadzoną po całej serii dołków odnotowanych na przestrzeni ostatnich czterech lat. Jeśli dołożyć do tego drugą linię, łączącą szczyty począwszy od tego z 2007 roku, to otrzymujemy na wykresie „elegancką" formację klina, z którego MSCI EM zaczął wychodzić dołem. Po czterech latach stagnacji zamiast wyczekiwanego wkroczenia w etap właściwej hossy obserwujemy scenariusz zupełnie odwrotny.
Zejście cen ropy poniżej styczniowego dołka przy jednoczesnym powrocie indeksu dolarowego ku wiosennym szczytom byłoby kolejnym ciosem w EM (i pośrednio w WIG20).
Oczywiście te sygnały to jeszcze za mało, by snuć katastroficzne wizje. Już na gruncie samej analizy technicznej widać chociażby, że co prawda indeks przebił linię trendu, ale jednocześnie jest o krok od innego kluczowego poziomu wsparcia – dołka panicznej wyprzedaży z jesieni 2011 r. W scenariuszu pozytywnym pułap ten może stanowić okazję do fali poprawy nastrojów, która wyniosłaby MSCI EM z powrotem ku przełamanej linii trendu (tzw. ruch powrotny). Nie wszystko zatem jeszcze stracone.
Struktura słabości
Do ciekawych wniosków prowadzi jednocześnie analiza struktury obecnej słabości rynków wschodzących. Na jej potrzeby stworzyliśmy prosty wskaźnik: obliczamy, jaki odsetek rynków z MSCI EM jest na plusie w porównaniu z poziomami notowanymi 12 miesięcy wcześniej. Warto odnotować, że wskaźnik spada już od sierpnia ub.r. – mamy zatem do czynienia z procesem dość zaawansowanym, a nie czymś zupełnie nowym. W trakcie tej zniżki wskaźnik zanurkował z poziomu 87 proc. do zaledwie 13 proc. w lipcu. Innymi słowy, w lipcu już tylko 13 proc. indeksów z EM było notowanych wyżej niż przed rokiem.