Przeanalizowaliśmy wszystkie udane wezwania do sprzedaży akcji (mowa o 23 przypadkach), jakie miały miejsce na warszawskiej giełdzie w latach 2012–2016 i których wartość przekroczyła 50 mln zł. Skoncentrowaliśmy się na dużych wezwaniach, aby nie zaburzać analizy tymi o charakterze technicznym. Okazało się, że największą premię oferują inwestorzy niebędący w akcjonariatach spółek, których walory są przedmiotem wezwania, a tylko w co trzecim przypadku wzywający decyduje się podnieść oferowaną cenę.
Podmioty z zewnątrz bardziej hojne
Średnio cena w wezwaniach ogłaszanych przez zewnętrzne podmioty zawierała premię względem sześciomiesięcznych średnich dziennych cen ważonych wolumenem obrotu równą 28 proc., podczas gdy jednostki znajdujące się w akcjonariatach proponowały premię o ponad połowę mniejszą, wynoszącą 10,6 proc.
Fakt ten nie dziwi Adama Łukojcia, zarządzającego funduszami Skarbca TFI. – Akcjonariusze, którzy nie są w akcjonariacie spółki, zwykle muszą zaoferować premię za kontrolę nad przedsiębiorstwem. Władza nad spółką ma swoją wartość, dlatego za pakiet umożliwiający sprawowanie kontroli należy się wyższa cena – komentuje. Poza tym, jak wskazuje Łukojć, żeby mieć zauważalny pakiet akcji, kandydat na akcjonariusza musiałby skupować akcje z rynku, w ten sposób podnosząc kurs – a więc i tak musiałby zapłacić za akcje więcej, niż wynosi obecna cena rynkowa. – Dlatego łatwiej jest mu zaakceptować konieczność zapłacenia wyższej premii – dodaje.
Całkowita kontrola musi kosztować
Analogicznie bardziej szczodrzy są wzywający, których ambicją jest przejęcie całkowitej kontroli nad spółką, aniżeli ci, których celem jest władanie 66 proc. udziałów danego przedsiębiorstwa. Pierwsza grupa proponowała średnią premię względem sześciomiesięcznych średnich dziennych cen ważonych wolumenem obrotu równą 24,5 proc., druga zaś jedynie 1,5 proc. Dysproporcja zawęża się, jeżeli za punkt odniesienia weźmiemy wartość rynkową akcji w momencie ogłoszenia wezwania. W takiej sytuacji podmioty z apetytem na całkowitą kontrolę oferowały 18,4 proc. średniej premii, natomiast zabiegający o 66 proc. kapitału dawali 9,2 proc. średniej premii. – Fakt wyższej premii w przypadku wezwań na 100 proc. akcji nie może zaskakiwać – mówi Łukasz Bugaj, analityk DM BOŚ. – Wiąże się on bowiem z pewną determinacją wzywającego do przejęcia pełnej kontroli nad spółką i ściągnięcia jej z giełdy. Należy wziąć pod uwagę, że przejęcie pakietu kontrolnego zawsze wiąże się z koniecznością uwzględniania w cenie przejmowanych akcji premii za kontrolę. W przypadku mniejszych pakietów akcji tej premii nie ma, więc i cena pozostaje niższa – wskazuje.
Pamiętajmy, że wzywający, który chce osiągnąć 100 proc. akcji, zwykle oferuje wyższą cenę, ponieważ musi przekonać do transakcji niemal wszystkich akcjonariuszy. – Dodatkowo przejmujący, który chce zdjąć spółkę z giełdy, może mieć dodatkowe korzyści z tego, że spółka nie będzie notowana: nie będzie musiał ujawniać wielu informacji, nie będzie ponosić kosztów związanych z coraz większymi wymogami informacyjnymi i będzie mógł ustalić cały skład rady nadzorczej. Zatem wzywający, którzy chcą skupić wszystkie akcje spółki, mogą być skłonni zaoferować dodatkową premię za te korzyści – tłumaczy Łukojć.