Prawdziwy przewrót w branży maklerskiej dopiero przed nami

Wiele wskazuje na to, że w tym roku po raz pierwszy w historii najaktywniejszym brokerem na naszym rynku akcji zostanie zdalny członek GPW – Merrill Lynch.

Aktualizacja: 13.09.2018 12:09 Publikacja: 13.09.2018 10:23

Prawdziwy przewrót w branży maklerskiej dopiero przed nami

Foto: Adobestock

GG Parkiet

W ubiegłym roku rywalizacja w branży maklerskiej miała wyjątkowy przebieg. O palmę pierwszeństwa na rynku akcji praktycznie do ostatniej chwili bił się DM Citi Handlowy z DM PKO BP. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że DM Citi Handlowy osiem lat z rzędu niepodzielnie rządził na rynku i przez długi czas mało kto wyobrażał sobie, że sytuacja może się zmienić. Jak się jednak okazało, w 2017 r. jego dominacja ostatecznie została przerwana właśnie przez DM PKO BP, co oczywiście było nie lada wydarzeniem. Okazuje się jednak, że do prawdziwej rewolucji na rynku maklerskim może tak naprawdę dojść w tym roku. Wiele wskazuje na to, że krajowi brokerzy będą musieli ustąpić pola zagranicznej firmie inwestycyjnej. Można powiedzieć – znak czasów.

Zdalne algorytmy

Od początku 2018 r. wyjątkowo aktywnym brokerem na rynku akcji jest zdalny członek GPW, jakim jest Merrill Lynch. Po ośmiu miesiącach tego roku firma ta przewodzi w klasyfikacji najaktywniejszych instytucji na naszym parkiecie. Do tej pory obróciła akcjami na kwotę 28,3 mld zł, co daje jej 10,63 proc. udziałów w rynku. Przewaga nad resztą stawki jest całkiem spora. Drugi w klasyfikacji DM PKO BP przeprowadził transakcje na kwotę 21,3 mld zł, dzięki czemu zdobył 7,97 proc. Trzeci DM Citi Handlowy ma na koncie transakcje za 21,1 mld zł i może pochwalić się udziałem 7,9 proc.

GG Parkiet

Co prawda Merrill Lynch już w 2016 i 2017 r. był w czołówce najaktywniejszych brokerów (dwukrotnie zajął trzecie miejsce), ale jeszcze jakiś czas temu wydawało się wręcz nieprawdopodobne, aby firma miała zdominować warszawski rynek akcji. Tymczasem na cztery miesiące przed końcem roku Merrill Lynch wydaje się mieć na tyle dużą przewagę, że chyba tylko kataklizm może mu odebrać pozycję lidera. Jeśli faktycznie Merrill Lynch zakończy rok na pierwszym miejscu, to po raz pierwszy w historii GPW zdalny członek zostanie najaktywniejszą firmą na warszawskim parkiecie.

Faktem jest, że udział zdalnych członków GPW systematycznie rośnie, ale szczególnie mocno widać to w tym roku. I nie chodzi już tylko o Merrilla Lyncha, który zmierza do zwycięstwa w tegorocznej klasyfikacji. Wyjątkowo dobrze prezentują się także Morgan Stanley czy JP Morgan. W tej chwili jest to odpowiednio czwarta i piąta siła na GPW. W 2017 r. Morgan Stanley był szósty w zestawieniu, a JP Morgan ósmy. W 2016 r. Morgan Stanley był z kolei siódmy, a JP Morgan tuż za pierwszą dziesiątką.

– Rosnący udział zdalnych członków GPW w relacji do stosunkowo niskiej aktywność krajowych brokerów jest spowodowany problemami strukturalnymi na naszym rynku, które niestety w ostatnim czasie się nasiliły. Mamy niskie zainteresowanie rodzimych inwestorów, które koncentrowało się głównie na segmencie małych i średnich spółek, gdzie widać wciąż odpływ kapitału. Z drugiej strony cały czas mamy dość stały napływ tzw. kapitału systematycznego od firm działających tylko na rachunek własny, specjalistycznych funduszy czy pasywnych funduszy ETF – mówi Bartosz Świdziński, dyrektor ds. rozwoju biznesu w Erste Securities.

– Zmiana struktury obrotu wynika z dynamicznych zmian na rynku, które przyspieszyły po wprowadzeniu MiFID II. Rozdzielenie opłat transakcyjnych od wynagrodzenia za analizy wymusiło zmiany w modelu działalności na rynkach takich jak GPW. Coraz większą rolę zaczynają odgrywać fundusze pasywne i typu quantitative, które handlują w sposób zautomatyzowany i nie oczekują pokrycia analitycznego, a raczej bardzo dobrego dostępu do rynku i zaawansowanych usług technologicznych. Brokerzy stale inwestują w rozwój systemów, aby sprostać wymaganiom swoich klientów czyli inwestorów – wskazuje Marek Dietl, prezes GPW.

Technologia oparta m.in. na algorytmach działa dziś na korzyść zdalnych członków. Te firmy są dobrze zaznajomione z tymi rozwiązaniami, chociażby poprzez wykorzystywanie takich rozwiązań na innych rynkach. Znamienne jest, że kiedy tylko Merrill Lynch zaczął mocniej zaznaczać swoją obecność na warszawskiej giełdzie, od razu nieoficjalnie zaczęło się mówić, że broker ten obsługuje klienta, który jest uczestnikiem giełdowego programu wspierającego płynność HVP, a także korzysta z algorytmów do realizacji zleceń.

Oczywiście algorytm algorytmowi nierówny. Z jednej strony można mówić o algorytmach wykorzystywanych przy egzekucji zleceń, które już teraz dość szeroko są stosowane na naszym rynku. Z drugiej strony są zaawansowane strategie algorytmiczne. Jaki one obrót mogą generować, tego nie wiadomo. Nie ma statystyk, które tego dotyczą, jednak brokerzy szacują, że mogą one odpowiadać nawet za kilkanaście procent obrotu na rynku akcji na naszym parkiecie.

– Proces elektronizacji i algorytmizacji handlu na platformach obrotu jest obserwowalny od kilku lat. Przyspieszenia nabrał w okresie popularyzacji zjawiska handlu wysokich częstotliwości, czyli tzw. HFT. Tego rodzaju transakcje na rynkach rozwiniętych, w szczególności w Stanach Zjednoczonych, stanowią już kilkadziesiąt procent wartości dziennych obrotów. Nie dziwi więc, że ten trend dotarł również na GPW. I u nas bowiem od kilku lat widać rosnące zainteresowanie uczestnictwem w rynku podmiotów stosujących handel algorytmiczny, czemu sprzyjają programy promocji dostawców płynności oferowane przez giełdę, takie jak np. HVP czy usługa kolokacji – mówi Grzegorz Zawada, wiceprezes Noble Securities. Rosnącą popularność giełdowych programów wspierających płynność, czyli HVP i HVF, widać zresztą w liczbach. W II kwartale firmy biorące udział w tych programach wygenerowały 9,3 proc. obrotu. W I kwartale było to 8,6 proc., a w II kwartale 2017 r. 7,9 proc. Jak przekonuje Marek Dietl, programy promujące dostawców płynności mają służyć jednak całemu rynkowi, a nie tylko zdalnym członkom GPW.

– Oferujemy specjalne programy dla wszystkich brokerów zwiększających płynność rynku, z której korzystają wszyscy jego uczestnicy: emitenci, inwestorzy indywidualni i instytucjonalni – twierdzi szef GPW.

Pod względem działalności algorytmów i automatycznych systemów handlu Warszawę wciąż jednak można uznać za rynek raczkujący, chociaż i w tym przypadku widać pewien postęp.

– Historycznie mniejszy udział transakcji algorytmicznych w obrotach na GPW wynikał ze stosunkowo małej płynności wielu spółek i dużego udziału transakcji blokowych. Taki obraz rynku sprzyjał też współpracy inwestorów zagranicznych z lokalnymi domami maklerskimi, dla których znalezienie drugiej strony transakcji blokowej było łatwiejsze niż dla „maklerów" zagranicznych. Postępująca elektronizacja po stronie tzw. buy-side'u, w tym rosnący popyt na tzw. bezpośredni dostęp do rynku, czyli DMA, korzyści skali wynikające z obsługi wielu rynków i pozwalające na oferowanie niższych prowizji oraz dodatkowe wymogi regulacyjne wynikające m.in. z dyrektywy MiFID II powodują, że zagraniczni klienci instytucjonalni preferują w większym stopniu zdalnych członków GPW. A zważywszy, że ponad połowę obrotów generują inwestorzy zagraniczni, udział zdalnych członków niestety rośnie. Podobny trend zaobserwowano również np. na giełdzie wiedeńskiej – wskazuje Grzegorz Zawada.

Nowa rzeczywistość?

Kolejne miesiące rywalizacji krajowej branży ze zdalnymi członkami GPW zapowiadają się pasjonująco, choćby ze względu na towarzyszące nam wydarzenia. – Wrzesień będzie ciekawy, bo mamy dwa duże wydarzenia, czyli zmianę klasyfikacji w FTSE Russell oraz włączenie części rodzimych blue chips do indeksu Stoxx Europe 600. Powinno to spowodować wzrost obrotów głównie inwestorów zagranicznych, ale wszyscy na tym powinni skorzystać. Docelowo wzrost udziału w rynku krajowych brokerów mogą przynieść jedynie zmiany strukturalne, w tym aktywizacja lokalnego kapitału – wskazuje Bartosz Świdziński z Erste Securities.

– Przekwalifikowanie do grona rozwiniętych rynków kapitałowych przez FTSE Russell oraz włączenie polskich spółek do Stoxx Europe 600 będzie wyzwaniem dla krajowych brokerów – będą oni musieli dotrzeć do inwestorów działających na rynkach rozwiniętych i zbudować z nimi trwałe relacje biznesowe. Giełda wspiera krajowych brokerów, umożliwiając bezpłatny udział w wydarzeniach promujących przekwalifikowanie. Chcemy, aby krajowe podmioty miały jak najlepszą pozycję startową w wyścigu po pieniądze funduszy inwestujących na rynkach rozwiniętych – mówi Marek Dietl. Rywalizacja z zaawansowanymi technologicznie brokerami może być trudna, ale krajowi brokerzy też mają kilka argumentów w zanadrzu, jak choćby lepszą znajomość lokalnego rynku. Jednego można być pewnym – przed nami ciekawe czasy.

Parkiet PLUS
Wstrząs polityczny w Tokio, który jakoś nie wystraszył inwestorów
Materiał Promocyjny
Pieniądze od banku za wyrobienie karty kredytowej
Parkiet PLUS
Coraz więcej czynników przemawia przeciw złotemu
Parkiet PLUS
Niepewność na rynku miedzi nie pomaga notowaniom KGHM
Parkiet PLUS
GPW i Wall Street. Kiedy znikną te męczące analogie?
Materiał Promocyjny
Sieć T-Mobile Polska nagrodzona przez użytkowników w prestiżowym rankingu
Parkiet PLUS
Debata Parkietu. Co wybory w USA oznaczają dla świata i rynków?
Parkiet PLUS
Efekt Halloween. Anomalia, która istnieć nie powinna, ale istnieje