Mimo że od początku 2020 r. Polacy wycofali z bankowych kas 86 mld zł fizycznej gotówki i zlikwidowali lokaty za 94 mld zł, to łączne depozyty gospodarstw domowych w bankach szybko rosną. Także pomimo de facto zerowego nominalnego oprocentowania pieniędzy w bankach (więcej w ramce poniżej). Jakie alternatywy dla lokat mają polscy kredytodawcy?
Lokaty tak, ale tylko z funduszami
Niemal wszystkie czołowe banki w Polsce mają własne TFI i coraz częściej pojawiają się oferty łączące bankowy depozyt z funduszem. Na przykład Santander w ramach promocji „Lokata z funduszem" udostępnia klientom kupującym jednostki uczestnictwa stawkę 1 proc. na trzymiesięcznej lokacie, ale tylko do kwoty 20 tys. zł (lokata bez funduszu ma oprocentowanie 0,01 proc.). W ten sposób banki próbują zatrzymać depozyty bez istotnego podbijania ich cen oraz zwiększyć sprzedaż produktów inwestycyjnych, od których pobierają niezłe prowizje. mBank oferuje sześciomiesięczną lokatę z funduszem oprocentowaną na 1,9 proc. w skali roku i dodaje gotowe strategie ze swojego Supermarketu Funduszy Inwestycyjnych lub umożliwia budowę własnego portfela inwestycyjnego przez klienta (proporcje 30 proc. lokata i 70 proc. inwestycje). Także ING Bank Śląski ma pakiety lokat z funduszem dające wyższe oprocentowanie. Oferuje też dyspozycję regularnego inwestowania umożliwiającą stopniowe rozpoczęcie pomnażania oszczędności już od małych kwot. Wprowadził też robo-doradcę Investo, który po przeanalizowaniu wypełnionej przez klienta krótkiej ankiety dopasowuje skład portfela funduszy do jego potrzeb, pomaga wybrać fundusz i automatycznie monitoruje jego portfel inwestycyjny, co kwartał dostosowując skład do akceptowanego przez klienta ryzyka. BNP Paribas poza „zwykłymi" lokatami oferuje te strukturyzowane, zapewniające pełną ochronę kapitału i jednocześnie dające szansę na zysk wyższy niż depozyt. Bank ma też w ofercie produkty dla bardziej świadomych klientów m.in. certyfikaty strukturyzowane oparte na aktywach (akcje, indeksy, surowce) o różnych konstrukcjach (np. z wypłatą znacznej części zainwestowanych środków po trzech czy sześciu miesiącach albo z opcją automatycznego wcześniejszego wykupu), przy czym w każdym miesiącu proponuje zawsze zarówno produkt ze 100-proc. ochroną wartości nominalnej w terminie zapadalności, jak i certyfikat dający możliwość wyższego zysku, ale nieposiadający pełnej ochrony zainwestowanych środków. Z kolei PKO BP ma w ofercie uznawane za substytut lokaty obligacje skarbowe, wśród których dużą popularnością cieszą się te indeksowane inflacją. Dla akceptujących większe ryzyko i polujących na wyższe zyski oraz chcących samodzielnie inwestować rozwiązaniem jest oczywiście rynek akcji, ale nie tylko polski.
Pekao w ofercie TFI ma rozwiązania o charakterze globalnym, czyli subfundusze, które jednocześnie inwestują na wielu różnych rynkach zagranicznych w zależności od oceny perspektyw tych rynków przez zarządzającego. Bank proponuje klientom łączenie inwestycji właśnie w te fundusze z lepiej oprocentowaną lokatą. Dzięki temu, akceptując ryzyko inwestycyjne, mają szansę na wyższy zysk. Mogą zainwestować min. 50 proc. środków w jeden z trzech funduszy Pekao TFI, wybierając z dostępnych subfunduszy właśnie z grupy strategii globalnych. Pozostałe środki trafią wówczas na lokatę z oprocentowaniem 2 proc. w skali roku, a klient decyduje, czy wybiera lokatę na trzy albo sześć miesięcy. Łącznie w lokatę oraz fundusz zainwestować można od 10 tys. zł do 200 tys. zł. Niezdecydowani klienci, łącząc te dwie formy oszczędzania, mogą zyskać więcej i ograniczają ryzyko związane z inwestycją tylko w fundusze.
Ostatnie miesiące przyniosły wzrost napływów netto do polskich TFI koncentrujących się na akcjach. Zwiększone zainteresowanie giełdą widać także wśród rosnącego udziału inwestorów indywidualnych w obrotach na GPW (w 2020 r. odpowiadali za blisko 25 proc., to wzrost o 13 pkt proc. wobec 2019 r.).