W momencie pisania komentarza cena „królewskiego kruszcu” znajduje się na około 27-proc. plusie, wyprzedzając pod tym względem nawet indeks S&P 500. O ile w przypadku amerykańskich akcji zewsząd możemy słyszeć o „wymagających wycenach”, o tyle w przypadku złota takie opinie nie należą do większości. Czy słusznie?
Poprzedni kwartał przyniósł pewien przełom w kwestii struktury popytu na fizyczne złoto. Po raz pierwszy od ponad dwóch lat odnotowano wyraźnie dodatnie saldo zakupów przez fundusze ETF. Gorzej jednak wyglądał popyt banków centralnych, które od 2022 r. skutecznie absorbowały odpływy ze wspomnianych ETF-ów. Po jednym słabszym kwartale trudno wyciągać daleko idące wnioski zakładające, że popyt banków centralnych najlepszy okres ma już za sobą. Biorąc pod uwagę ankietę przeprowadzoną przez World Gold Council wśród banków centralnych w I połowie roku, prawie jedna trzecia z nich zadeklarowała plany dalszego zwiększania zasobów złota. Warto zaznaczyć, że był to rekordowy odsetek w historii tego badania.
W I połowie listopada złoto przeceniło się o około 8 proc. Na pierwszy rzut oka skala spadku robi wrażenie, jednak uwzględniając efekty „Trump trade”, czyli gwałtowny wzrost rentowności amerykańskiego długu skarbowego oraz aprecjację dolara, ruch korekcyjny w takiej skali nie wydaje się nad wyraz niepokojący. Nawiązując do obaw o rewizję polityki monetarnej, należy zwrócić uwagę, że Jerome Powell odniósł się podczas ostatniej konferencji do wyników wyborów w USA, twierdząc, że w krótkim terminie pozostają one bez wpływu na decyzje Rezerwy Federalnej, w przypadku której należy spodziewać się dalszych obniżek stóp procentowych. Faktem jest to, że świat finansów znalazł się w zsynchronizowanym cyklu luzowania polityki monetarnej, w którym uczestniczy zdecydowana większość liczących się banków centralnych, co w średnim terminie powinno wspierać kontynuację trendu wzrostowego na rynku złota.
Jeżeli już mowa o „Trump trade” i popularnym w ostatnim czasie pozycjonowaniu się inwestorów pod tematy inwestycyjne, które najlepiej wypadły w trakcie ostatniej kadencji prezydenta elekta, warto zaznaczyć, że złoto radziło sobie w tamtym czasie całkiem dobrze. W okresie trwania czteroletniej kadencji Trumpa surowiec zyskał ponad 50 proc. Odpowiadając zatem na pytanie zadane na początku artykułu, pomimo bicia kolejnych rekordów wycen w ujęciu fundamentalnym bilans szans i zagrożeń w przypadku złota wciąż pozostaje przeważony w pozytywną stronę.