Wypowiedź ministra finansów Jarosława Bauca, według którego deficyt budżetowy pod koniec lutego mógł wynieść 10,2 mld zł, czyli połowę wielkości zaplanowanej na cały rok, wzbudziła zaniepokojenie ze strony amerykańskiego banku inwestycyjnego Goldman Sachs.

Nawiązując do wyjaśnienia ministra, że deficyt ten jest zawsze duży na początku roku, ekonomista GS przyznaje, że prawidłowość taka faktycznie występuje, ale nigdy jeszcze 25% całorocznej wielkości deficytu budżetowego nie przypadło na styczeń. Poza tym w latach, w których styczeń przyniósł szczególnie dużą wielkość deficytu budżetowego, luty zazwyczaj nie odbiegał od normy. Jeśliby po rekordowym w tej dziedzinie styczniu nastąpi równie rekordowy luty, byłoby to ? wskazuje GS ? wydarzenie bez precedensu.

Wzrost kursu złotego, który nastąpił na skutek zwiększonej aktywności inwestorów zagranicznych, Goldman Sachs uważa za cenę płaconą przez Polskę za złą kombinację polityki pieniężnej i fiskalnej. Pierwsza z nich jest bowiem zbyt rygorystyczna, druga zaś ? za mało. Dla zmniejszenia rewaloryzacyjnej presji na złotego układ ten powinien zostać odwrócony, na to jednak ? wg GS ? nie zanosi się, bowiem stopy procentowe będą obniżane stopniowo, w miarę spadania inflacji, natomiast w roku wyborczym zaostrzenia dyscypliny fiskalnej raczej nie należy oczekiwać.

Dotychczas ? wskazuje Goldman Sachs ? mocny złoty przynosił Polsce same korzyści: pomógł obniżyć inflację, nie zaszkodził bilansowi płatności bieżących, korzysta z niego też budżet. Ekonomiści GS ostrzegają jednak, że jeśli złoty utrzyma swój wysoki kurs, szkody, jakie wyrządzi handlowi, zaczną ujawniać się w II półroczu. Jeśli zaś zbiegnie się to z dalszym osłabieniem dyscypliny fiskalnej i niepewnością polityczną przed wyborami, korekta kursowa może być nagła i głęboka.