CMI zajmuje się produkcją urządzeń wykorzystywanych w medycynie estetycznej i od kwietnia notowana jest na NewConnect. Skąd w ogóle pomysł na taki biznes? Mariusz Kara (M.R.): Swego czasu pracowałem u ówczesnego lidera branży kosmetyki profesjonalnej na rynku polskim, zajmującego się zarówno kosmetyką, jak i urządzeniami. Zdobyłem doświadczenie i dość szybko awansowałem na menedżera eksportu. Następnie uczestniczyłem w wielu targach w różnych krajach i dokładnie poznałem tę branżę. Zacząłem też dostrzegać pewne braki w urządzeniach. Wiedziałem, że jest dużo do zmiany, i zdecydowałem, że zajmę się tym na własną rękę.
Zadzwoniłem do Michała, z którym znamy się od dziecka, i tak rozpoczęliśmy działalność dystrybucyjną. Mieliśmy dużo szczęścia, bo klientów, i to dobrych, znaleźliśmy dość szybko. Wówczas zaczęły spływać pierwsze pieniądze i tak, organicznie, zaczął się rozwój firmy.
Jeszcze w 2016 r. przychody CMI sięgały ok. 2,2 mln zł, a teraz, po 9 miesiącach 2019 r., jest to prawie 13 mln zł. Jak dużym biznesem jest medycyna kosmetyczna?
Michał Sebastian (M.S.): Z perspektywy czasu te 2,2 mln zł przychodów dziś nie imponuje, ale wówczas był to dla nas duży sukces. Warto zaznaczyć, że od początku działalności przychody firmy się zwiększały.