Na pewno trzeba patrzeć na to, co spółki robią z osiąganymi zyskami, i analizować te informacje, które są podawane przed walnym zgromadzeniem. Większość spółek płaci dywidendy w okolicach czerwca, lipca, a właściwie wtedy ustalane są dni do uzyskania prawa do dywidendy. Dywidenda z reguły jest płacona kilka tygodni po uzyskaniu takiego prawa. Jeżeli chodzi o spółki, które płacą, to przede wszystkim jest to sektor finansowy, banki oraz PZU. Ze spółek z innych sektorów, które od lat wyróżniają się in plus, są na pewno Kęty – ich stopy dywidend są bardzo wysokie. Z wysokimi dywidendami mamy do czynienia także u deweloperów, przynajmniej jeżeli chodzi o ostatnie lata. Myślę, że jest jeszcze szereg innych, różnych, mniejszych spółek, ale tutaj trzeba już analizować konkretne spółki. Jest oczywiście także grono spółek takich jak Żabka, bardziej wzrostowych, gdzie dywidendy nie występują – oprócz Żabki to są np. Allegro czy spółki technologiczne, które większość generowanych zysków poświęcają na rozwój, dlatego dywidenda w ich przypadku nie jest priorytetem.
Co według pana jest najważniejsze, gdy podjęliśmy decyzję, że zaczynamy budować portfel dywidendowy? Od czego pan zaczyna i co jest w tym myśleniu najistotniejsze?
Na pewno dywidenda to jest jeden z dwóch kluczowych elementów, jeżeli chodzi o inwestowanie w akcje. Drugim elementem jest kwestia wzrostu, rozwoju spółki. Idealna sytuacja ma miejsce wtedy, gdy z jednej strony spółka potrafi się rozwijać, potrafi generować wzrost przychodów i zysków, a z drugiej strony płacić jeszcze do tego wysokie dywidendy. To jest najlepsze rozwiązanie. Nieczęsto takie występuje, ale w przypadku niektórych spółek, takich jak Kęty czy banki, można założyć, że jest na to szansa, z jednej strony otrzymujemy dywidendę co roku, a z drugiej strony firmy te rozwijają się i generują większe przychody, zyski, co pozytywnie wpływa na ich notowania. Natomiast w przypadku takich czysto dywidendowych spółek, gdy mamy do czynienia z samą dywidendą, ale bez wzrostu wartości czy wzrostu przychodów i zysku, wówczas oczywiście ta stopa jest takim głównym czynnikiem generującym wysoki na poziomie 8–10 proc. zysk, żeby to było dla nas atrakcyjne. Jest szereg innych instrumentów, które dają wysokie stopy zwrotu bez konieczności akceptacji wysokiego poziomu ryzyka, przykładem mogą być fundusze inwestycyjne dłużne, które w tym roku osiągną stopy zwrotu na poziomie około 8 proc.
Jaką strategię warto przyjąć? Czy wszystkie pieniądze warto wsadzić w jedną spółkę, czy też warto dywersyfikować ryzyko?
Tu zawsze obowiązuje zasada dywersyfikacji, tak że lepiej nie inwestować w jedną spółkę, bo różne rzeczy mogą się zdarzyć. Lepiej mieć pozycję w kilku spółkach, wtedy jest szansa na to, że to ryzyko jest lepiej podzielone, lepiej zdywersyfikowane. W przypadku inwestycji w jedną spółkę zawsze jest jakieś ryzyko, że albo w danym sektorze, albo w konkretnej spółce coś się zadzieje, albo będzie jakaś decyzja polityczna. W ostatnich latach też obserwowaliśmy dość często zjawisko, że poprzez różne decyzje polityczne na przykład banki miały przerwy w płaceniu dywidend, mimo że generowały bardzo wysokie zyski.
Czym się różni polski rynek od rynku amerykańskiego, jeśli chodzi o dywidendy?