Czy ten rok na rynku IPO można uznać za rok stracony? Do tej pory mieliśmy jedynie sześć debiutów, a wartość największej oferty to zaledwie 94 mln zł. Liczby te raczej nie robią wrażenia.
Rok na pewno nie jest stracony, ale na pewno jest gorszy niż 2017 r. W ubiegłym roku do tego czasu mieliśmy przecież dziewięć IPO, z czego wartość dwóch z nich wynosiła ponad 1 mld zł. Mowa tutaj oczywiście o Play Communications oraz Dino. Mieliśmy także dwa debiuty, gdzie wartość oferty wynosiła ponad 0,5 mld zł, czyli Griffin Premium i GetBack, o którym pewnie jednak wszyscy chcieliby jak najszybciej zapomnieć. Patrząc natomiast na to, co się dzieje obecnie na rynku, wydaje mi się, że II połowa roku będzie jednak trochę lepsza.
To co się stało w I połowie roku, że sytuacja wyglądała tak, a nie inaczej?
Przyczyn było kilka. Na pewno nie pomagały zawirowania na rynkach globalnych. Umocnienie się dolara wpłynęło na postrzeganie rynków rozwijających się. Mamy teraz też wydarzenie związane z reklasyfikacją Polski w indeksie FTSE Russell. Wiemy, że waga naszego kraju w indeksie rynków rozwiniętych będzie wynosiła 0,15 proc. w porównaniu do ponad 1 proc. w przypadku rynków rozwijających się. Do tego dochodzą wydarzenia związane z indeksem MSCI, gdzie dokoptowane zostały akcje chińskie klasy A, które tym samym zmniejszą wagę Polski. W efekcie kapitału na rynku jest mniej. Do tego dochodzą jeszcze kwestie związane z umorzeniami w funduszach.