Polak kupi ostatniego Leonarda

Przepłacając na aukcji obraz, kupujesz skuteczną reklamę.

Publikacja: 28.10.2017 14:38

40 tys. zł kosztuje bilet skarbowy z 1794 roku.

40 tys. zł kosztuje bilet skarbowy z 1794 roku.

Foto: Warszawskie Centrum Numizmatyczne

15 listopada na aukcji w Christie's w Rockefeller Plaza w Nowym Jorku zaoferowany będzie obraz Leonarda da Vinci „Salvator Mundi". Wyceniany jest na 100 mln dolarów. To ostatnie na rynku dzieło mistrza, jakie znajduje się w rękach prywatnych.

Christie's w przesłanej mi informacji prasowej zachwala obraz jako największe odkrycie XXI stulecia. Wyobraźmy sobie, że Polak kupi Leonarda. Czy to możliwe?

Przypomnę, że w 2008 roku kolekcjoner Ronald Lauder kupił za rekordową kwotę 135 milionów dolarów obraz Gustawa Klimta, o którym marzył przez lata. Cena wywołała poruszenie na świecie, podobnie jak dziś wysoka wycena obrazu Leonarda.

Wtedy, w 2008 roku, zapytałem Grażynę Kulczyk, czy wydałaby tak dużą kwotę jak Lauder, gdyby pojawiła się szansa spełnienia jej kolekcjonerskiego marzenia?

Niemożliwy zakup

Grażyna Kulczyk odpowiedziała: „Nie. Granice cenowe zawsze istnieją. Nawet gdy się jest majętnym, obowiązuje rachunek ekonomiczny. Nawet gdy interesy idą nieźle, potrzeba długiego czasu, żeby wygospodarować gotówkę, a w tej dziedzinie okazje spełnienia marzeń nie czekają. Przede wszystkim trzeba mieć pieniądze na taki cel". („Rzeczpospolita", 15 maja 2008 r.).

Na 100 mln dolarów wyceniany jest obraz Leonarda da Vinci.

Na 100 mln dolarów wyceniany jest obraz Leonarda da Vinci.

Foto: Christie’s

Ciekawie skomentował odpowiedź naszej największej (i jedynej?) kolekcjonerki prof. Krzysztof Pomian, europejskiej sławy historyk kolekcjonerstwa, dyrektor naukowy Muzeum Europy w Brukseli.

Na bibliofilskiej aukcji znajdziemy ciekawe gwiazdkowe prezenty.

Na bibliofilskiej aukcji znajdziemy ciekawe gwiazdkowe prezenty.

Foto: Krakowski Antykwariat Naukowy

Pomian przekonuje, że taki zakup przez Polaka nie jest możliwy. Z dwóch zasadniczych powodów. Po pierwsze, w Polsce nie było i nie ma kapitałów pozwalających na takie zakupy. Po drugie, nie ma tradycji kolekcjonerskich, wzorów do naśladowania. – Nie mieliśmy bogatego mieszczaństwa – stwierdza prof. Pomian w wywiadzie dla miesięcznika „Sztuka.Pl" (październik, 2008 r.).

Od 20 tys. zł licytowany będzie banknot o nominale 500 USD.

Od 20 tys. zł licytowany będzie banknot o nominale 500 USD.

Foto: Warszawskie Centrum Numizmatyczne

Profesor Pomian przypomina, że największe kolekcje w dziejach ludzkości stworzyli Rosjanie, np. Siergiej Szczukin. Kupcy rosyjscy na przełomie XIX i XX w. dysponowali tak samo wielkimi kapitałami jak najbogatsi Amerykanie. Rosjanie byli otwarci na sztukę, zawsze mieli wielkich kolekcjonerów. Tak jest do dziś.

Foto: Warszawskie Centrum Numizmatyczne

Dodam od siebie, że kompletnie nie doceniamy zysków wizerunkowych, jakie daje kolekcjonowanie sztuki. W 2008 roku rosyjski miliarder Roman Abramowicz za rekordowo wysokie ceny kupił obrazy Bacona i Freuda. Z podziwem mówił o tym cały świat. U nas słyszałem tylko pogardliwe komentarze, że „ruski przepłacił"...

Kto brał u nas pod uwagę fakt, że jeśli nawet Abramowicz doraźnie przepłacił, to jedynie po to, aby czerpać wielkie wizerunkowe zyski. Kupił mianowicie wizerunek konesera sztuki. Żadna tradycyjna reklama kupiona za te same pieniądze nie dałaby Abramowiczowi takiego rozgłosu, trwałego prestiżu i elitarnych przywilejów (np. wstęp na salony).

Zapłacił za obrazy jak za reklamę. Zyskał międzynarodową sławę. Ciekawe byłyby badania socjologiczne na temat, co konkretnie zyskał Abramowicz, jeśli już o nim akurat mówimy.

Oczywiście można tu podłożyć nazwisko dowolnego miliardera, który zdaje sobie sprawę, że posiadanie sztuki to zysk w postaci pozytywnych przeżyć, zysk wizerunkowy. Sztuka może się okazać dobrą lokatą jedynie przy okazji.

Największy zysk

Kto by dziś pamiętał o rosyjskim miliarderze Siergieju Szczukinie (1854–1936), gdyby nie był kolekcjonerem sztuki? Światową sensacją była w tym roku wystawa Fundacji Louisa Vuittona „Ikony sztuki współczesnej. Kolekcja Siergieja Szczukina", zorganizowana w Paryżu we współpracy z Muzeum Puszkina w Moskwie i petersburskim Ermitażem.

Zaprezentowano 130 arcydzieł geniuszy sztuki zgromadzonych przez Szczukina. Pokazano najlepsze obrazy takich mistrzów, jak np. Pablo Picasso, Henri Matisse, Paul Gauguin, Claude Monet, Paul Cézanne, Vincent van Gogh, Auguste Renoir i wielu innych. Za 100 lat miliarder Roman Abramowicz jeśli będzie pamiętany, to tylko jako kolekcjoner sztuki. Kolekcjonowanie sztuki zapewnia nieśmiertelność i to jest największy zysk.

Po tym przydługim wstępie, sami sobie odpowiedzcie, który z naszych rodaków z listy 100 najbogatszych kupi ostatniego Leonarda? Potrzebna jest gotówka i fantazja.

Obraz ma burzliwą historię. Na długie lata autorstwo Leonarda zastało zapomniane. Przemalowany obraz sprzedano w 1958 roku w Sotheby's za 45 funtów. Obraz zniknął na pół wieku, wrócił na rynek po 2000 roku. Badania i prace konserwatorskie potwierdziły autorstwo Leonarda. W 2011 roku obraz wystawiony był w National Gallery w Londynie.

Aukcja numizmatów

Na koniec krótko przejdę do naszej rynkowej skali. Ciekawie zapowiada się aukcja, którą 25 listopada zorganizuje Warszawskie Centrum Numizmatyczne (www.wcn.pl). Pod młotek aukcjonera trafi tysiąc rzadkich u nas numizmatów. Wybrałem dwa o szczególnej wartości edukacyjnej.

Od 40 tys. zł rozpocznie się licytacja niepozornego biletu skarbowego z insurekcji kościuszkowskiej 1794 roku. Numizmat wygląda jak przysłowiowy świstek, szpargał, śmieć. Po raz kolejny uczulam, żebyście nie wyrzucali takich świstków, kiedy znajdziecie je w rodzinnym archiwum, odziedziczonym po przodkach.

Drugi banknot to rynkowa pułapka. Od 20 tys. zł licytowany będzie banknot z 1918 roku o nominale 500 dolarów amerykańskich. Ile dostalibyście za niego w kantorze wymiany walut? Równowartość aktualnych notowań dolara?

Jeśli na dnie domowej szuflady nieoczekiwanie znajdziecie podobny banknot, zweryfikujcie najpierw hipotezę, czy nie ma on wartości numizmatycznej.

W eleganckim świecie, o którym pisałem na początku, to antykwariusze szkolą obywateli w zakresie znajomości cen antyków i sztuki. Po miastach i wsiach jeżdżą z wykładami pracownicy wielkich domów aukcyjnych np. Sotheby's czy Christie's. Propagują kolekcjonerstwo. Uczą podstawowych zasad inwestowania w sztukę.

Przy okazji antykwariusze poznają ludzi, którzy mają do sprzedania ciekawe obiekty. Poznają też nowych potencjalnych nabywców. A u nas? U nas nie ma edukacji w tym zakresie.

Z kolei 18 listopada odbędzie się aukcja bibliofilska Krakowskiego Antykwariatu Naukowego (www.antkrak.krakow.pl). Znajdziemy tam kilkadziesiąt pozycji nadających się na eleganckie prezenty gwiazdkowe. Są białe kruki na każdy gust i na każdą kieszeń.

Inwestycje alternatywne
Odnaleziony polski Picasso
Materiał Promocyjny
Jak wygląda nowoczesny leasing
Inwestycje alternatywne
Małe sztabki i złote monety królują w rosnących zakupach Polaków
Inwestycje alternatywne
Pozycja długa na rynku sztuki
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: BMW 501. Barokowy anioł
Inwestycje alternatywne
Ciągle z klasą!
Inwestycje alternatywne
Wysoka cena niewiedzy