Tak wielu nieprawdziwych informacji dotyczących delistingu Kernela w przestrzeni publicznej jeszcze nie było. Na giełdowych forach inwestorzy piszą o rzekomym rozstrzygnięciu w sprawie pozwów o zablokowanie delistingu przez sąd w Luksemburgu. O mającym się pojawić na dniach komunikacie o przymusowym wykupie lub drugim wezwaniu ogłoszonym przez wiodącego akcjonariusza, Namsena, kontrolowanego przez Andrieja Werewskiego.
Obraz zaciemnia słaba polityka informacyjna Kernela i szwankujący ład informacyjny. Od kilku tygodni próbujemy uzyskać od spółki odpowiedzi na nasze pytania. Bezskutecznie. A nie chodzi o małą firmę, ale giełdowy koncern, wart niemal 3 mld zł.
Czytaj więcej
Akcjonariusze mniejszościowi są w trudnej sytuacji. Wiodący udziałowiec ma już ponad 94 proc. kapitału i konsekwentnie dąży do wycofania firmy z giełdy. Na horyzoncie jest przymusowy wykup akcji. Warto mieć świadomość, że będzie się opierał o legislację luksemburską. Według niej cenę w przymusowym wykupie ustala się inaczej niż według krajowej ustawy o ofercie.
– Inwestorzy indywidualni raczej nie mają już nadziei na to, że druga strona zacznie grać zgodnie z wszelkimi zasadami giełdowego fair play. Natomiast w pełni uzasadnione jest oczekiwanie, że akcje Kernela nie zostaną przejęte za półdarmo, przy użyciu sztuczek zakazanych przez prawo – komentuje Michał Żuławiński, ekspert Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych.