Tu wrócę do początku mojej odpowiedzi, że wciąż uczymy się funkcjonowania na rynku kapitałowym. Reakcja rynku na nasze wyniki uzmysłowiła nam, że dotychczas koncentrowaliśmy się mocno na rozwoju biznesu, nie poświęcając wystarczająco dużo uwagi oczekiwaniom inwestorów i temu, co je może kształtować. Jednocześnie uważam, że tak głęboka przecena akcji Wittchen była przesadzona, nieadekwatna.
Chciałabym zaoponować. To, co stało się z kapitalizacją państwa spółki: spadek o 20 proc. na jednej sesji, to sytuacja, jakich jest niewiele na giełdzie. Czy może pan na chłodno ocenić, co takiego usłyszeli inwestorzy, że zareagowali wyprzedażą akcji?
Sądzę, że w poprzednich kwartałach przyzwyczailiśmy inwestorów do dynamicznie rosnących wyników naszej firmy. Po rekordowym 2022 roku w wynikach pierwszego kwartału tego roku widoczna była kontynuacja pozytywnych trendów, co najwyraźniej ustawiło oczekiwania inwestorów na bardzo wysokim poziomie, choć dla nas było naturalne, że wyniki nie będą rosnąć w tym tempie w nieskończoność, że takich dynamik nie będziemy mogli utrzymać. Dziś, z perspektywy czasu, mogę ocenić, że chyba nie dość wyraźnie to komunikowaliśmy, nie dość uważnie przeglądaliśmy prognozy naszych wyników, które krążyły po rynku.
Wyniki pierwszego kwartału tego roku prezentowały się bardzo dobrze, w szczególności na tle pierwszego kwartału 2022 roku, kiedy to wciąż mierzyliśmy się z pandemią. To jeszcze był okres licznych zachorowań wywołanych przez omikron, czemu towarzyszyła duża niepewność .W drugim kwartale 2022 roku nastąpiło zaś znaczące ożywienie. Ludzie zaczęli podróżować. Na to nałożyła się migracja do Polski z Ukrainy. Uciekający przed wojną także wspierali naszą sprzedaż zarówno w drugim, trzecim i czwartym kwartale 2022 roku, głównie jeśli chodzi o walizki i akcesoria podróżne. Dziś Ukraińców jest w Polsce znacząco mniej, a więc źródło tego popytu też jest mniejsze.
Nie było więc dla nas zaskoczeniem, że dynamiki sprzedaży za okres kwiecień–czerwiec 2023 roku będą mniejsze rok do roku, czego zresztą spodziewali się również analitycy. Dziś wiem, że nie doszacowali natomiast wzrostu kosztów. Wzrost ten wynikał z czynników inflacyjnych, m.in. skokowego wzrostu płacy minimalnej, wyższych czynszów, kosztów transportu, na co nałożyła się słabnąca konsumpcja. W naszym biznesie przekłada się to na spore zmniejszenie wartości koszyka zakupowego. To z kolei zwiększa koszty logistyczne. Przy wzroście sprzedaży o niespełna 30 proc. w ujęciu wartościowym musieliśmy obsłużyć o około 70 proc. więcej zamówień.
Wszystkie firmy z naszej branży mierzą się z tymi wyzwaniami, tj. wyraźnym spowolnieniem i słabnącym popytem z jednej strony oraz presją kosztową z drugiej. Uważam jednak, że na tle rynku radzimy sobie dość dobrze.