Prezes Wittchen: Nie poświęcaliśmy wystarczającej uwagi rynkowym oczekiwaniom

Tak głęboka przecena akcji Wittchenu była przesadzona – mówi prezes handlowej spółki Jędrzej Wittchen. Przyznaje się jednak do błędów w komunikacji z giełdowymi inwestorami. Ostrożniej mówi o wynikach 2023 r. i jest bliski decyzji o lokalizacji magazynu.

Publikacja: 01.11.2023 09:33

fot. mat. prasowe

fot. mat. prasowe

Foto: Exclusive

Zacznę przekornie. Gdy rozmawialiśmy po raz pierwszy, mówił pan, że nie zna się na giełdzie, a potem sprzedali państwo z żoną akcje po 35 zł tuż przed osłabieniem wyników, łapiąc tzw. górkę. Chyba trzeba panu pogratulować. Intuicja czy doradcy stali za tą transakcją?

Powiedziałbym, że mimo naszej obecności na GPW już od ośmiu lat, rynek kapitałowy wciąż potrafi nas zaskoczyć, a my ciągle uczymy się na nim funkcjonować. Nie będę ukrywać, że byliśmy bardzo zadowoleni z dynamicznego wzrostu kursu spółki, w szczególności w 2022 roku, który dla naszej spółki był rekordowy, jak i w pierwszych miesiącach tego roku. Poczuliśmy z żoną, że nasze wieloletnie wysiłki w budowaniu firmy zostały docenione i uznaliśmy, że to dobry moment, żeby sprzedać część akcji.

Zdecydowaliśmy się na taki krok po raz pierwszy od debiutu na GPW w 2015 roku. Takie rozwiązanie podpowiadali nam również niektórzy doradcy, wskazując, że zwiększenie free floatu naszych akcji to właściwy ruch.

Na późniejszy spadek kursu złożyło się kilka czynników. M.in. płynące z rynku informacje o słabnącej kondycji konsumentów i utrzymującej się wysokiej inflacji.

Nasze wyniki za drugi kwartał, opublikowane w połowie września, były pod względem sprzedaży wciąż bardzo dobre, jednak na poziomie zyskowności operacyjnej wyraźnie rozminęły się z oczekiwaniami inwestorów.

Tu wrócę do początku mojej odpowiedzi, że wciąż uczymy się funkcjonowania na rynku kapitałowym. Reakcja rynku na nasze wyniki uzmysłowiła nam, że dotychczas koncentrowaliśmy się mocno na rozwoju biznesu, nie poświęcając wystarczająco dużo uwagi oczekiwaniom inwestorów i temu, co je może kształtować. Jednocześnie uważam, że tak głęboka przecena akcji Wittchen była przesadzona, nieadekwatna.

Chciałabym zaoponować. To, co stało się z kapitalizacją państwa spółki: spadek o 20 proc. na jednej sesji, to sytuacja, jakich jest niewiele na giełdzie. Czy może pan na chłodno ocenić, co takiego usłyszeli inwestorzy, że zareagowali wyprzedażą akcji?

Sądzę, że w poprzednich kwartałach przyzwyczailiśmy inwestorów do dynamicznie rosnących wyników naszej firmy. Po rekordowym 2022 roku w wynikach pierwszego kwartału tego roku widoczna była kontynuacja pozytywnych trendów, co najwyraźniej ustawiło oczekiwania inwestorów na bardzo wysokim poziomie, choć dla nas było naturalne, że wyniki nie będą rosnąć w tym tempie w nieskończoność, że takich dynamik nie będziemy mogli utrzymać. Dziś, z perspektywy czasu, mogę ocenić, że chyba nie dość wyraźnie to komunikowaliśmy, nie dość uważnie przeglądaliśmy prognozy naszych wyników, które krążyły po rynku.

Wyniki pierwszego kwartału tego roku prezentowały się bardzo dobrze, w szczególności na tle pierwszego kwartału 2022 roku, kiedy to wciąż mierzyliśmy się z pandemią. To jeszcze był okres licznych zachorowań wywołanych przez omikron, czemu towarzyszyła duża niepewność .W drugim kwartale 2022 roku nastąpiło zaś znaczące ożywienie. Ludzie zaczęli podróżować. Na to nałożyła się migracja do Polski z Ukrainy. Uciekający przed wojną także wspierali naszą sprzedaż zarówno w drugim, trzecim i czwartym kwartale 2022 roku, głównie jeśli chodzi o walizki i akcesoria podróżne. Dziś Ukraińców jest w Polsce znacząco mniej, a więc źródło tego popytu też jest mniejsze.

Nie było więc dla nas zaskoczeniem, że dynamiki sprzedaży za okres kwiecień–czerwiec 2023 roku będą mniejsze rok do roku, czego zresztą spodziewali się również analitycy. Dziś wiem, że nie doszacowali natomiast wzrostu kosztów. Wzrost ten wynikał z czynników inflacyjnych, m.in. skokowego wzrostu płacy minimalnej, wyższych czynszów, kosztów transportu, na co nałożyła się słabnąca konsumpcja. W naszym biznesie przekłada się to na spore zmniejszenie wartości koszyka zakupowego. To z kolei zwiększa koszty logistyczne. Przy wzroście sprzedaży o niespełna 30 proc. w ujęciu wartościowym musieliśmy obsłużyć o około 70 proc. więcej zamówień.

Wszystkie firmy z naszej branży mierzą się z tymi wyzwaniami, tj. wyraźnym spowolnieniem i słabnącym popytem z jednej strony oraz presją kosztową z drugiej. Uważam jednak, że na tle rynku radzimy sobie dość dobrze.

Gdy rozmawialiśmy w kwietniu, mówił pan, że to będzie kolejny dobry rok. Taki był nawet tytuł wywiadu, który opublikowaliśmy. Dziś mówi pan, że widzieli państwo wtedy symptomy spowolnienia.

Wstępnego podsumowania drugiego kwartału dokonaliśmy na początku lipca, kiedy tradycyjnie opublikowaliśmy dane sprzedażowe. Wynikało z nich, że dynamika rok do roku jest wyraźnie wolniejsza niż w pierwszym kwartale, ale wciąż wysoka. Zanotowaliśmy wzrost przychodów o ponad 27 proc.

Opublikowali państwo dane w lipcu, akcje sprzedali w ABB w maju, a nasz wywiad ukazał się w kwietniu. Może ktoś pomyśleć, że w jego trakcie wiedział pan już, że dynamika jest słabsza. Więc wracam do pytania, czy to będzie kolejny dobry rok?

Priorytetem pozostaje dalszy wzrost sprzedaży oraz utrzymywanie marży brutto na stabilnym, wysokim poziomie. Aby więcej sprzedawać, musimy oczywiście też więcej inwestować – w marketing, w logistykę, w lepsze pozycjonowanie na platformach marketplace.

Sytuacja rynkowa jest wymagająca. Konsumpcja wyraźnie wyhamowała. Dodatkowo długie, gorące lato także nie sprzyjało sprzedaży. Ludzie woleli wyjeżdżać, odpoczywać, a nie kupować. Dotyczyło to nie tylko sprzedaży stacjonarnej, ale też internetowej. Ciepły wrzesień i ciepłe dni w październiku również nie sprzyjają sprzedaży kolekcji jesiennych.

Przed nami najważniejsza część roku. IV kwartał sezonowo jest najlepszym kwartałem w naszym biznesie pod każdym względem. Wierzymy, że w tym roku będzie podobnie. Ponadto, nawet jeśli w Polsce utrzyma się osłabienie, liczymy, że rosnąca sprzedaż na rynkach zagranicznych pomoże nam zachować wzrostową dynamikę.

Jesteśmy bardzo dobrze przygotowani do sezonu. Nadal twierdzę, że to będzie kolejny dobry rok.

Może pan sprecyzować o czym mówimy?

Jeśli chodzi o przychody, to z pewnością nie należy oczekiwać wzrostów rzędu 40–50 proc., zwrócę tylko uwagę, że nasze dane sprzedażowe za trzeci kwartał pokazały wzrost sprzedaży rok do roku o 9 proc., co przekłada się na średnią dynamikę po trzech kwartałach na poziomie 24 proc. Sądzę, że utrzymanie tego poziomu do końca roku byłoby w obecnych okolicznościach dobrym osiągnięciem. Staramy się oczywiście poprawić wyniki także na pozostałych poziomach.

Czyli spodziewa się pan wzrostu zysków?

Taki cel powinien stawiać sobie każdy dobry prezes. Oczywiście, na wiele rzeczy nie mamy wpływu. Żyjemy w niepewnych czasach. Nie spodziewam jednak, aby nadleciał kolejny czarny łabędź.

Pytam dlatego, że analitycy, wyceniający akcje Wittchenu nawet na ponad 50 zł, ścięli prognozy na ten rok. DM BPS uważa wręcz, że zyski spółki będą niższe niż w ub.r. Myli się?

Mogę tylko powiedzieć, że dołożymy wszelkich starań, aby nasze wyniki były jak najlepsze. Wyciągając lekcje z ostatnich miesięcy, wolałbym zaskakiwać rynek in plus, nie in minus.

Co sprawiło, że w trzecim kwartale przychody Wittchenu urosły tylko o 9 proc.?

Złożyło się na to kilka czynników: wspomniana już wysoka baza z ubiegłego roku, do tego pogoda – na co wskazywali także inni detaliści, oraz spowolnienie gospodarcze, mniejsza obecność społeczności ukraińskiej. Słabszą kondycję rynku potwierdzają też najnowsze dane GUS odnośnie do sprzedaży detalicznej. Sprzedaż w segmencie odzież i obuwie spadła o 16,3 proc. rok do roku. My w salonach widzieliśmy we wrześniu niższy o 8 proc. rok do roku ruch, mierzony liczbą odwiedzin. Widać, że cały czas na decyzjach zakupowych konsumentów ciąży wysoka inflacja.

Za granicą widzimy podobne tendencje w galeriach handlowych co w Polsce. Klienci kupują mniej, wybierają towary tańsze, wartość koszyka w sklepie internetowym spadła, a liczba wysyłek wzrosła, wzrosły też koszty napędzane m.in. wzrostem wynagrodzeń. Musimy się na bieżąco mierzyć z szeregiem wyzwań.

W życiu zawodowym mieliśmy już parę kryzysów, spowolnień, sytuacji problematycznych. Nauczeni doświadczeniem, obserwując, że sprzedaż przez ostatnie dwa miesiące nie jest taka, jakiej byśmy oczekiwali, zrobiliśmy spotkanie z menedżerami i dyrektorami, zaczęliśmy przykładać większą wagę do kontroli kosztów, renegocjować umowy. To taka minirestrukturyzacja. Ona nigdy nie zaszkodzi firmie.

Kiedy zaczęli państwo rozmowy z menedżerami?

Prowadzimy je od kilku tygodni. Efekty podejmowanych działań będą rozłożone w czasie, część pojawi się dość szybko, niektóre później.

Czy minirestrukturyzacja dotknie sklepów stacjonarnych i w jakim stopniu?

Nasza sieć detaliczna to ponad 110 punktów sprzedaży, w tym ponad 90 w kraju. Największe pozycje kosztowe to czynsze, które urosły na fali inflacji za sprawą klauzul w umowach. Wzrosły też koszty wynagrodzeń i energii. Musimy działać, aby na koniec roku wszystkie albo przynajmniej większość sklepów była powyżej progu rentowności.

Ponownie wracamy też do dyskusji, na ile zasadne jest utrzymywanie tak dużej liczby punktów sprzedaży, przy rosnącym znaczeniu kanału e-commerce. W czasie pandemii byłem zwolennikiem znacznego ograniczenia sieci stacjonarnej. Potem wrócił optymizm, wszystkie sklepy były rentowne. Decyzje w sprawie ewentualnych zamknięć sklepów będziemy podejmować pod koniec tego roku lub na początku przyszłego. Jeśli nasze wysiłki negocjacyjne nie przyniosą oczekiwanych efektów, będziemy zamykać nierentowne punkty.

Ważną sprawą dla spółki i jej inwestycji jest nowy magazyn. Na jakim etapie są decyzje o wyborze lokalizacji?

Jesteśmy blisko podjęcia decyzji o wyborze lokalizacji i zakupie gruntu. Jednocześnie prowadzimy prace z doradcami, dotyczące wstępnych projektów, wyposażenia, itp., aby po zakupie gruntu móc od razu przystąpić do realizacji inwestycji. Budowa powinna ruszyć w przyszłym roku, aby w perspektywie kolejnych kilkunastu miesięcy można było zacząć korzystać z nowego centrum logistycznego.

Jaki będzie koszt?

Zakładamy, że łączne nakłady inwestycyjne związane z zakupem gruntu, budową i wyposażeniem magazynu wyniosą około 60–70 mln zł.

Czy będzie w przyszłym roku dywidenda z Wittchenu?

Jesteśmy i chcemy nadal być spółką dywidendową.

Czy na magazyn spółka potrzebuje dodatkowych pieniędzy i czy potrzebna będzie emisja nowych akcji?

Nie przewidujemy emisji akcji. Formułę finansowania inwestycji ustalimy po zakończeniu tego roku, uwzględniając m.in. ostateczny wynik spółki i dostępne źródła finansowania zewnętrznego.

Z jednej strony mówi pan, że decyzja o zakupie gruntu zapadnie szybko, a z drugiej, że z formułą finansowania czekacie do podsumowania roku.

Zakup ziemi to ułamek inwestycji w nowy magazyn. Duża część nakładów zostanie rozłożona na lata 2024 i 2025.

Czy spółka wróci do publikacji miesięcznych danych o sprzedaży? W ten sposób inwestorzy, a nie tylko spółka mieliby szybciej wiedzę o bieżących trendach.

Rozważymy to.

CV

Jędrzej Wittchen (ur. 1962 r.) jest założycielem i głównym akcjonariuszem sieci sklepów Wittchen z galanterią skórzaną, odzieżą i walizkami. Prezesem spółki akcyjnej o tej nazwie został w 2010 r. Z wykształcenia jest geografem i geologiem. Ukończył Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. W marcu 2023 r. został nagrodzony przez „Parkiet” tytułem Prezesa Roku 2022 i statuetką Byki i Niedźwiedzie.

Handel i konsumpcja
Monnari Trade nadal nie przejęło właściciela 5.10.15, ale sporo może
Handel i konsumpcja
Mocny początek roku spółek handlowych. Rynek czeka na dane o sprzedaży
Handel i konsumpcja
Asbis: jesteśmy pełni nadziei na 2025 r.
Handel i konsumpcja
Żabka jest bardziej odporna niż Dino i Biedronka
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”
Handel i konsumpcja
Żabka: patrzymy z optymizmem na 2025 r.
Handel i konsumpcja
Żabka idzie na rekord. Może dalej drożeć