Początek sesji przyniósł wzrost kontraktów grudniowych do poziomu 1043 pkt., potem ujemna baza rosła, a kontrakty spadły do dziennego dna na poziomie 1031 pkt. Po południu nastąpił ponowny wzrost i to pomimo dalszych spadków na giełdach zachodnich (DAX zniżkował aż o 3,9%). Ostatecznie zamknięcie wypadło na poziomie 1042 pkt., a ujemna baza wyniosła 2 pkt.
Od kilku sesji na rynku kasowym trwa obrona bardzo istotnego wsparcia na poziomie 1040 pkt. Analogiczne wsparcie dla kontraktów znajduje się w rejonie 1028-1032 pkt. Rynek jest bardzo silny. Każdy kolejny dzień utrzymywania się naszego rynku w trendzie bocznym, podczas gdy notowania za granicą spadają, zwiększa różnicę w wycenach spółek na niekorzyść polskich firm. W dłuższej perspektywie taka sytuacja jest nie do utrzymania - dostosowanie wycen będzie miało miejsce w wyniku spadku notowań na giełdzie w Warszawie. Obecna sytuacja coraz bardziej przypomina drugą połowę maja, gdy nasz rynek pozostawał w trendzie horyzontalnym, podczas gdy na giełdach zachodnich trwały silne spadki.
Wielu inwestorów powstrzymuje się z decyzjami, co wyraźnie widać po zmniejszonych obrotach. Uważam, że do końca października dojdzie do pogłębienia lipcowego dna. Na rynku kasowym jest możliwość obrony wsparcia w rejonie 978-1000 pkt. Przez następne kilka miesięcy (do grudnia) spodziewam się silnej wzrostowej korekty blisko 8-miesięcznej fali spadkowej. Sygnał zajęcia długich pozycji pojawi się, gdy kontrakty przekroczą od dołu lipcowe dno na poziomie 1028 pkt. Zasięg kilkumiesięcznej fali wzrostów można oszacować nawet na rejon 1200-1280 pkt. W obecnej sytuacji wymagana jest duża cierpliwość. Uważam, że inwestor o średnim horyzoncie, który "poluje" na kilkutygodniowe trendy, powinien obecnie pozostawać poza rynkiem.