Innego zdania jest Janusz Sowiński, wiceprezes spółki wydobywczej Petrobaltic, jednoosobowej firmy Skarbu Państwa. J. Sowiński uważa, że inwestycja w elektrownię i gazociąg zwróci się dopiero po 35-40 latach. W tym czasie firma mogłaby zarabiać na swojej podstawowej działalności, czyli wydobyciu ropy naftowej. J. Sowiński uważa, że inwestycja była źle prowadzona, pojawiły się problemy techniczne. - To nieprawda. Rurociąg działa bez zarzutu. Jego średnica mogłaby być nawet mniejsza, a gaz i tak by płynął rurą bez problemów - twierdzi Zenon Górecki z firmy IDEK, która projektowała gazociąg. Z kolei Jerzy Bokiniec, który był do zeszłego roku odpowiedzialny w Petrobaltiku za gazową inwestycję, twierdzi iż problemy techniczne rzeczywiście się pojawiły, ale dotyczą przede wszystkim stacji sprężania gazu, umiejscowionej na Morzu Bałtyckim. Spółka-matka żąda obecnie usunięcia pojawiających się usterek.

J. Bokiniec przyznaje, że problemy techniczne mogą doprowadzić do tego, że w Energobaltiku pojawią się kłopoty z płynnością. Janusz Sowiński twierdzi, iż mimo kłopotów finansowych zarząd spółki zażądał dla siebie premii. Jego zdaniem Petrobaltic powinien sprzedawać gaz drożej (zgodnie z umową z Energobaltikiem za jeden metr sześcienny spółka otrzymuje 1 grosz, czyli 50-60 razy mniej niż wynosi cena rynkowa). - Jeden grosz to rzeczywiście symboliczna cena, ale ze względu na przepisy podatkowe jest najlepszym rozwiązaniem. Poza tym Petrobaltic zarabia na dzierżawie stacji sprężania gazu oraz jej obsłudze. Dodatkowo firma wydobywcza była generalnym wykonawcą gazociągu i stacji sprężania, więc na tym też zarobiła - twierdzi J. Bokiniec.

Inwestycja pochłonęła do tej pory 175 mln zł. W tym Bank Ochrony Środowiska udzielił 22 mln zł kredytu, a NFOŚ - 68 mln zł, na preferencyjnych warunkach (korzystne oprocentowanie, możliwość częściowego umorzenia). EkoFundusz udzielił 27,7 mln zł bezzwrotnej pożyczki. Petrobalitic udzielił też spółce-córce gwarancji bankowych na 40 mln zł. Petrobaltic i Rolls Royce wniosły łącznie około 57,7 mln zł. W całej sprawie dziwi fakt, że prywatna firma Hydrokomleks, która posiada 12% udziałów Energobaltiku, do spółki wniosła zaledwie opracowanie strategii rozwoju firmy oraz... 65 tysięcy złotych.

Jak powstał Energobaltic

Energobaltic został założony w 1997 roku przez prywatną spółkę Hydromex (objęła 35% udziałów) i Petrobaltic (65%). W grudniu 2000 r. do inwestycji dołączył Rolls Royce Power Ventures. Po dwóch podwyższeniach kapitału zakładowego (obecnie wynosi on prawie 15 mln zł) Petrobaltic ma w Energobaltiku 46,6%, Brytyjczycy 41,4%, a Hydromex 12%.