Wyobraźmy sobie spółkę XYZ, która zarobiła w ciągu roku 100 tys. zł netto, przy kapitale wartym 1 mln zł. Tradycyjny wskaźnik ROE (zwrot z kapitału) wyniósł 10%, co sugeruje, że firma dobrze sobie radziła. Okazuje się jednak, że koszt finansowania kapitału spółki (w rozumieniu ekonomicznym, a nie księgowym) wynosi aż 12% w skali roku. Oznacza to, że choć XYZ mogła pochwalić się księgowymi zyskami, to przewyższyły je koszty kapitału. W efekcie wartość dla akcjonariuszy zmalała o 2%. Spółka wykreowałaby wartość dopiero wtedy, gdyby ROE był wyższy niż 12%, czyli zysk netto musiałby przekroczyć 120 tys. zł.
U podstaw metody EVA leży sposób rozumienia ceny kapitału służącego finansowaniu działalności firmy. W ujęciu księgowym koszt wiąże się prawie wyłącznie z kapitałem obcym - są to odsetki od kredytów i pożyczek. W szerszym ujęciu ekonomicznym koszt wiąże się także z kapitałem własnym - jest nim stopa zwrotu wymagana przez akcjonariuszy, którzy oczekują zysków większych niż z lokat cechujących się mniejszym ryzykiem.
Zacznijmy od formuły służącej do obliczenia ekonomicznej wartości dodanej:
EVA = NOPAT - IC × WACC
WACC (Weighted Average Cost of Capital) - średni ważony koszt kapitału. Jest to kluczowy element metody EVA, odróżniający ją od tradycyjnych wskaźników finansowych. Jak już wspomniano na początku, uwzględnia on zarówno koszt długu (czyli odsetki), jak i cenę kapitału własnego (czyli stopę zwrotu wymaganą przez inwestorów). Przypomnijmy, że WACC = udział kapitału własnego × jego koszt + udział długu w kapitałach × jego koszt po opodatkowaniu. Koncepcja WACC (a w tym sposób szacowania kosztu kapitału własnego) została omówiona w PARKIECIE z 29 lipca.