Pojazd ten od dawien dawna konstruowany był tak, by dżentelmen w najbardziej nawet wysokim nakryciu głowy (melonik, cylinder) nie musiał się stresować wsiadając i jadąc. W dodatku pasażerowie mieli w otwarty sposób kontynuować konwersację - siedzieli bowiem twarzami do siebie. Nadal tak jest, chociaż dżentelmenów w Londynie teraz mniej i cylindry widzi się rzadziej. Powszechność własnego transportu nad Tamizą jest tak wielka, że producent tych niepowtarzalnych, zwrotnych taksówek musiał szukać rynków zbytu poza... Wielką Brytanią!

Manganese Bronze Holdings Plc z Coventry od trzech lat ma straty, w ubiegłym roku sprzedaż spadła o 11%. To nie może być dziwne, skoro pojazd kosztuje 50 tys. USD. Sprzedaż w Wielkiej Brytanii słabnie, rośnie jednak popyt w innych częściach globu. W Bostonie stworzono nawet specjalną firmę importującą taksówki z Manganese. Jeżdżą w swojej roli po ulicach San Francisco i Ottawy, w wielu innych miastach są częścią flotylli limuzyn, np. na usługach hoteli. Jednocześnie właściciel fabryki szuka ucieczki od kłopotów w przenosinach części produkcji do Chin, tłumacząc załamanie na swoim rynku drapieżnością fiskusa i recesją na rynku turystycznym. Wszak Polacy masowo ciągnący na Wyspy i do Londynu w szczególności nie słyną z przesadnego zamiłowania do wożenia się taksówkami. Turysta z forsą odwiedza stolicę Wielkiej Brytanii rzadziej. Dotyczy to szczególnie tych najbogatszych - Amerykanów i Japończyków. Boją się terrorystów.

Ktoś produkujący takie pojazdy jak czarne londyńskie taksówki musiał się jednak puknąć w czoło, a nie tylko narzekać na dekoniunkturę. Pojazdy te są dwa razy droższe niż ekskluzywne samochody (saloon taxi) przeznaczone do tego rodzaju pracy np. w USA. Snobizm na "londyńską czarną" ma przecież swoje granice, przedsiębiorcy potrafią liczyć. Klienci - sam to sprawdziłem - przy dalszych trasach narzekają na twarde siedzenia.

Manganese zareagował na kłopoty wariantem chińskim (aktualny od 2005 roku) i obniżką cen produktu na eksport. Akcje, których cena przez ostatnie trzy miesiące spadła o połowę, natychmiast wzrosły o 5,3%. Akcjonariusze lubią takie wiadomości - w Chinach ma być produkowanych 50 tysięcy taksówek. Jedna trzecia z nich będzie eksportowana stamtąd do Meksyku, Europy, USA i krajów azjatyckich. Znaczy to, że 2/3 taksówek wyprodukowanych za chińskim murem zostanie na miejscu. Chińczycy nie mogący się jeszcze swobodnie przemieszczać do Londynu, będą mieć poczucie światowości, kontaktu z obcą cywilizacją i nowe miejsca pracy. Anglicy zaś szansę na przetrwanie narodowego produktu eksportowego, chociaż w sumie importowanego...

Bloomberg