Czy windykacja jest legalna?

Prof. Wojciech J. Katner z Uniwersytetu Łódzkiego zakwestionował niedawno legalność działań podejmowanych przez polskie firmy windykacyjne. Jego opinia - choć odosobniona - wywołuje wciąż w środowisku windykatorów głosy ostrego sprzeciwu oraz żywe polemiki w gronie prawników.

Publikacja: 24.02.2005 08:08

Zdaniem profesora Katnera, tzw. firmy windykacyjne naruszają szereg uregulowań prawnych, od konstytucji i kodeksu cywilnego poczynając, poprzez ustawy chroniące dane osobowe i konsumentów, na przepisach kodeksu karnego kończąc. Tego stanu rzeczy nie można, w jego opinii, dłużej tolerować.

Windykacja na zlecenie

Wojciech J. Katner na łamach dziennika "Rzeczpospolita" wymienia szereg przyczyn, dla których dłużnicy nie spłacają zobowiązań: nie chcą, nie mają pieniędzy, uznają te zobowiązania za nienależne itd. Co we wszystkich tych sytuacjach może i powinien, zdaniem profesora, zrobić wierzyciel? Jeśli jest pewny swego, powinien wnieść pozew do sądu. Wprawdzie proces będzie długi i uciążliwy, ale postępowanie legalne - odpowiada autor.

W żadnym przypadku nie powinien natomiast przekazywać sprawy firmie windykacyjnej. M.in. dlatego, że... nie ma legalnego sposobu na takie przekazanie.

Pierwszym rozważanym przez autora sposobem dochodzenia należności jest działanie przez wyspecjalizowane przedsiębiorstwo w imieniu wierzyciela, czyli tzw. windykacja na zlecenie. Firma windykacyjna otrzymuje wówczas od tegoż wierzyciela pełnomocnictwo do uzyskania świadczenia na jego rzecz.

W opinii prof. Katnera takie przedsiębiorstwo przesyła dłużnikowi wezwanie do zapłaty. Powołuje się przy tym na nie istniejące lub nie mające zastosowania w sprawie przepisy. Taka korespondencja - jak twierdzi autor - wywołuje u adresatów przerażenie. Takie zachowanie windykatorów powoduje, że do instytucji chroniących prawa konsumenta oraz obywatela napływa wiele skarg na działalność firm windykacyjnych.

Autor publikacji kwestionuje powoływanie się przez windykatorów na udzielone im przez wierzycieli pełnomocnictwa. Pełnomocnictwo w opinii prof. Katnera nie jest wystarczającą podstawą do angażowania zawodowo i odpłatnie firm trudniących się załatwianiem cudzych interesów. Nie do takich czynności bowiem służy.

Godna potępienia jest w opinii Wojciecha J. Katnera także druga z możliwych sytuacji - cesja wierzytelności na firmę windykacyjną. Zdaniem autora, w publicznych dyskusjach o legalności czy też nielegalności takich cesji nie wymienia się najważniejszego argumentu. Chodzi o cele zbycia wierzytelności. Zdaniem prof. Katnera, przedsiębiorcy świadczący usługi masowe zamiast interesować się wykonywaniem umów, które zawarli, wierzytelności przekazują odpłatnie windykatorom. Oznacza to, jak pisze autor, że prowizja związana z przyszłym odsprzedaniem należności jest bezprawnie zawarta w cenie usługi.

Samozwańczy komornicy?

Zdaniem prof. Katnera, przedsiębiorstwa trudniące się ściąganiem należności stają się w podobnych przypadkach samozwańczymi komornikami, którzy wyręczają konstytucyjne organy państwa. Działają przy tym poza wszelką kontrolą; nie wnikając w to, czy wierzytelność faktycznie istnieje i czy jest wymagalna; posługują się groźbami, w tym także groźbami karalnymi; naruszają dobra osobiste, m.in. prawo do prywatności, cześć i dobre imię, prywatność danych osobowych itd.

Tezy zawarte w publikacji zmierzają do zakazania działalności firm windykacyjnych - pisze w swej polemice z opinią prof. Katnera dyrektor generalny Konferencji Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce Andrzej Roter. Takie rozwiązanie byłoby, zdaniem szefa KPZ, równoznaczne z zakazem upomnienia się przez wierzyciela o swoje inaczej niż za pośrednictwem sądu i komornika. Oznaczałoby to także, że niezgodne z prawem okazałyby się nie tylko działania podejmowane przez firmy windykacyjne, ale również przez przedsiębiorstwa zlecające im odzyskiwanie należności, czyli: gros polskich banków, firm telekomunikacyjnych, a także operatorów telewizji kablowych, firmy ubezpieczeniowe itd.

Przedstawiciele Krajowego Związku Banków Spółdzielczych, którego członkowie również coraz częściej korzystają z usług firm windykacyjnych, nie dostrzegają problemów, jakie opisał w swej publikacji prof. Wojciech Katner.Niezrozumienie problemu?

Znacznie dalej w krytyce postawionych przez autora tez idzie Związek Banków Polskich: Opinia prof. Katnera była dla mnie dużym zaskoczeniem - mówi w rozmowie z PARKIETEM Jerzy Bańka, dyrektor ds. legislacyjno-prawnych ZBP. Dodaje, że nigdy dotąd nie spotkał się z podobnie sformułowanymi twierdzeniami. Zdaniem przedstawiciela Związku Banków Polskich, teza głoszona przez Wojciecha Katnera może prowadzić do wniosku, że cała dotychczasowa działalność firm windykacyjnych była niezgodna z prawem. - Tezę taką odrzucam co do zasady. Jej głoszenie może świadczyć o niezrozumieniu istoty problemu - konstatuje dyrektor ds. legislacyjno-prawnych ZBP.

Mecenas Bańka dodaje, że w publikacji prof. Katnera nie doszukał się żadnej przywołanej trafnie podstawy prawnej postawionej tezy o rzekomej nielegalności działań firm windykacyjnych. Przedstawiciel ZBP dowodzi, że wszelka działalność podejmowana przez takie firmy jest naturalnym działaniem wierzycieli, dążących do odzyskania swej własności. Wierzyciele ci mogą bowiem działać sami albo posłużyć się innymi podmiotami, takimi jak właśnie windykatorzy.

W opinii Jerzego Bańki, opisywane przez prof. Katnera sprzeczne z prawem praktyki były tylko marginesem, w dodatku dawno przeszły już do historii. Dziś funkcjonujące w Polsce przedsiębiorstwa z branży windykacyjnej działają w pełni zgodnie z literą prawa. - Gdyby było inaczej, to z pewnością dłużnicy skierowaliby sprawy do organów prawa - wyjaśnia przedstawiciel ZBP.

Podobną opinię wyraża także Andrzej Roter, który przyznaje, że posługiwanie się groźbami karalnymi zarówno przy windykacji, jak i w jakiejkolwiek innej sytuacji powinno być ścigane i karane. Jednak gdyby faktycznie stosowanie przez firmy windykacyjne gróźb karalnych było tak powszechną praktyką, jak można wnioskować z publikacji prof. Katnera, równie powszechne byłyby wnioski o ukaranie pracowników tych firm. Groźba karalna jest bowiem przestępstwem jasno zdefiniowanym w polskim kodeksie karnym.

Prostowanie nieścisłości

Wspomniana już wyżej Konferencja Przedsiębiorców Finansowych zrzesza - jak sama podaje - firmy zajmujące się odzyskiwaniem wierzytelności, których łączny udział w krajowym rynku wynosi blisko 70%. Nic więc dziwnego, że jej przedstawiciele bardzo krytycznie odnoszą się do opublikowanych tez prof. Katnera. Szef organizacji Andrzej Roter wyjaśnia szereg nieścisłości i przekłamań, jakie znalazły się w tekście. Podkreśla np., że przedsiębiorstwa windykacyjne - wbrew temu, co twierdzi autor kontrowersyjnej publikacji - zapewniają zarówno poszanowanie dóbr osobistych dłużnika, w tym prawa do prywatności, jak i ochronę jego danych osobowych.

- Prawa dłużników nie mogą być jednak absolutyzowane - nie można ukrywać swej nieuczciwości za prawem do prywatności - dodaje przedstawiciel KPF.

Zauważa także inny błąd prof. Katnera: firmy windykacyjne, wbrew twierdzeniom autora, nie uzyskują dostępu do danych na podstawie udzielonego pełnomocnictwa. Taki dostęp otrzymują na podstawie zlecenia/umowy o przetwarzanie danych/umowy outsourcingowej. - Manipulacja, której dopuszcza się autor, polega także na tym, że za typową i nagminną uznaje sytuację, w której wierzytelność nie istnieje lub nie jest wymagalna - stwierdza Andrzej Roter. - Tymczasem liczba takich spraw jest w praktyce windykacyjnej marginalna - dodaje.

Nieprawdziwe jest także twierdzenie, że firmy windykacyjne wyręczają komorników. - Wyręczają wierzycieli - mówi Andrzej Roter. - Działają na takich samych zasadach, jak każdy inny przedsiębiorca i z całą pewnością nie stoją ponad prawem, jak sugeruje autor - dodaje szef KPF.

Windykatorzy nie chcą też odgrywać roli sądu. Zlecenie na prowadzenie sprawy otrzymują bowiem od wierzyciela, który oświadcza, że wierzytelność istnieje, jest bezsporna i wymagalna. Tak przedstawiciel Konferencji prostuje kolejną nieścisłość, jaka znalazła się w publikacji prof. Katnera.Wizja szarej strefy

Jerzy Bańka z ZBP jest zdania, że rozwiązanie proponowane przez Wojciecha Katnera, czyli zdanie się wyłącznie na sądy, nie jest ani w interesie wierzycieli, ani dłużników. - W czyim zatem jest interesie? - pyta przedstawiciel ZBP. Na takich rozwiązaniach skorzystałaby, zdaniem naszego rozmówcy, wyłącznie wąska grupa komorników.

Jeszcze inne skutki wprowadzenia w życie zakazu prowadzenia każdego rodzaju działalności windykacyjnej dostrzega Andrzej Roter. Oprócz "wyjątkowo oryginalnego wkładu naszego kraju w rozwój gospodarki wolnorynkowej", byłoby to, w jego opinii, natychmiastowe pojawienie się wielkiej szarej strefy tego typu usług.

Trudno nie zgodzić się z taką tezą. Jeśli bowiem firmy windykacyjne pojawiły się w Polsce, to oczywiste jest, że wierzyciele ich potrzebowali i nadal potrzebują. Pojawienie się nagle na rynku pustej przestrzeni nie będzie trwać długo - bardzo szybko znajdzie się ktoś, kto to miejsce zapełni.

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego