Jedenaście mitów polskiego odzyskiwania długów

Długi odzyskują ogoleni "na zero", bezmyślni, młodzi mężczyźni w dresach, którzy nocą, z kijami bejsbolowymi w rękach, nachodzą dłużników w ich domach. Grożąc i zastraszając ich, żądają natychmiastowego oddania wszystkich pieniędzy. Oto polskie mity windykacji.

Publikacja: 05.09.2005 09:55

Prawdziwy obraz windykacji w Polsce skażony jest wieloma, powtarzanymi z ust do ust, nieprawdziwymi informacjami. Oto próba ich odkłamania.

Mit 1. - windykator

to tępy osiłek

- Mitem jest powszechne przeświadczenie, że to wygląd osób prowadzących działania windykacyjne decyduje o skuteczności tych działań - mówi Marek Rechciński, dyrektor windykacji w firmie Coface Intercredit. - Stanowczo nie siła jest dziś głównym orężem profesjonalnego windykatora - zapewnia.

- W społeczeństwie pokutuje jednak w dalszym ciągu stereotyp, że windykator to tępy osiłek, często powiązany ze światem przestępczym, przemocą, ściągający długi - dodaje Tomasz Halabowski, rzecznik prasowy spółki Cash Flow. - Tymczasem taki człowiek może narazić na poważne kłopoty nie tylko dłużnika, ale także zleceniodawcę - wyjaśnia.

Sławomir Flis, specjalista ds. PR w P.R.E.S.C.O., zapewnia, że właśnie dlatego zarówno jego firma, jak i inne poważne firmy windykacyjne wyjątkowo staranie dobierają pracowników, którzy mają mieć w przyszłości bezpośredni kontakt z dłużnikami. Standardem jest to, że windykatorzy muszą mieć absolutnie nienaganną, kryształową przeszłość, być fachowo przygotowani do przyszłej profesji. Mit o bezmyślnym "mięśniaku", którego strojem roboczym jest dres, nie wytrzymuje dziś konfrontacji z rzeczywistością. Szczególnie niepoważnie brzmią argumenty wątłego intelektu i niedouczenia windykatorów.

- Wszystkie osoby, które zajmują się u nas ściąganiem wierzytelności, mają wyższe wykształcenie - twierdzi Anna Tłuściak, wiceprezes ds. windykacji w firmie Euler Hermes. W tej spółce ok. 2/3 windykatorów to prawnicy. Pozostali mają wykształcenie ekonomiczne albo są psychologami. Pracownicy Euler Hermes, równolegle z wypełnianiem obowiązków zawodowych, często się dokształcają. Kończą np. studia podyplomowe, które wybierają często także komornicy lub nadzorcy sądowi.

Mit 2. - pieniądze mogą

odzyskać tylko faceci

Choć język polski nie znał dotychczas słowa dla określenia kobiety, zajmującej się odzyskiwaniem długów, najwyraźniej nadszedł już czas na wprowadzenie takiego terminu. Okazuje się bowiem, że - wbrew powszechnemu przeświadczeniu, że w tej branży pracują wyłącznie mężczyźni - kobiet-windykatorów (windykatorek?) jest w Polsce całkiem sporo. Dotyczy to szczególnie przedsiębiorstw, które zajmują się odzyskiwaniem wierzytelności masowych, ale nie tylko. - W naszej firmie większość pracowników to kobiety - mówi Krzysztof Borusowski, prezes specjalizującego się w windykacji masowej Bestu. "Windykatorzy w spódnicy" mają pracę najczęściej w call center albo przy wysyłce korespondencji.

Podobnie jest w firmie Euler Hermes, która specjalizuje się w windykacji należności korporacyjnych. Także tu kontakty telefoniczne z dłużnikami utrzymują przede wszystkim panie. Nie ma ich natomiast w gronie tzw. windykatorów terenowych, którzy osobiście udają się do siedzib firm-dłużników. - Na tych stanowiskach zatrudniamy wyłącznie mężczyzn, i to się sprawdza - wyjaśnia Anna Tłuściak, wiceprezes spółki. Firma Euler Hermes nie jest tu wyjątkiem. W żadnym polskim przedsiębiorstwie z branży obrotu wierzytelnościami nie znaleźliśmy kobiet, zatrudnionych jako windykatorzy terenowi. - Myślę, że to jest po prostu zbyt ciężka praca dla kobiet - tłumaczy Anna Tłuściak. Jej zdaniem, panie doskonale radzą sobie za to w windykacji międzynarodowej. Szczególnie w kontaktach z firmami, które funkcjonują na co dzień w odmiennej niż nasza kulturze i tradycji biznesowej. - Za ludzi, którzy nie bardzo lubią oddawać długi, uchodzą np. Turcy. Tymczasem nasze pracownice bardzo dobrze sprawdzają się w kontaktach z firmami-dłużnikami z Turcji, a także np. z Izraela - zdradza wiceprezes firmy Euler Hermes.

Mit 3. - dłużnika trzeba

nastraszyć

Konsekwencją powszechnych wciąż (opisanych wyżej) wyobrażeń, np. o wyglądzie przeciętnego windykatora, jest przeświadczenie o specyficznym sposobie jego zachowania. - Do podstawowych mitów na temat windykacji należy zaliczyć brutalność i bezwzględność działań windykatorów, a także naruszanie przez nich obowiązującego prawa przez zastraszanie czy groźby - mówi Sławomir Flis z P.R.E.S.C.O. - Tymczasem żadna szanująca się firma windykacyjna, która angażuje duży kapitał w swoje funkcjonowanie na rynku, nie może sobie pozwolić na tego typu praktyki - wyjaśnia.

Firmy z branży od dłuższego czasu pracują nad tym, żeby wyprostować ten mit. Temu m.in. miała służyć inicjatywa utworzenia kodeksu etyki, upublicznianie (np. na stronach internetowych) informacji o zasadach prawnych, dotyczących działań windykacyjnych, a także szczególnie staranne wyjaśnianie wątpliwości związanych z funkcjonowaniem firm obrotu wierzytelnościami. Takie wątpliwości rodzą się ostatnio coraz rzadziej. Jak zapewnia Tomasz Halabowski, metody stosowane przez firmy windykacyjne oparte są bowiem na dogłębnej znajomości przepisów. Rzecznik Cash Flow dodaje: Wkrótce będziemy jedną z najbardziej przejrzystych firm windykacyjnych w Polsce - zapewnia. Najwyższej próby transparentność ma wynikać m.in. z konieczności zachowania obowiązków informacyjnych, jakie muszą wypełniać wszystkie spółki giełdowe. Firma Cash Flow podjęła już decyzję o wejściu na GPW. Pierwotnie chciała zadebiutować na warszawskim parkiecie jeszcze w czerwcu br., ostatecznie wejście na giełdę przełożyła na jesień.

Firmy zajmujące się obrotem wierzytelnościami, szczególnie wierzytelnościami masowymi, zdecydowanie bardziej wolą być kojarzone z łagodnością niż z bezwzględnością czy wręcz brutalnością. - Do pracy w call center staramy się dobierać osoby, które mają łagodny głos - deklaruje nawet Krzysztof Borusowski. - Chodzi przecież nie o nastraszenie, ale o nawiązanie kontaktu z klientem - wyjaśnia prezes spółki Best.

W windykacji masowej zdecydowaną większość długów, jakie w ogóle udaje się odzyskać, wierzyciele oddają w wyniku negocjacji z windykatorem. Często są to negocjacje prowadzone wyłącznie za pośrednictwem telefonu.

Mit 4. - kij do bejsbola

podstawowym narzędziem windykacji

Jeśli windykator miałby być tępym osiłkiem, którego zadaniem jest nastraszenie dłużnika, to najwłaściwszym dla niego "narzędziem pracy" byłby kij bejsbolowy. Ten mit może rozwiać nawet krótka wizyta w dowolnej firmie windykacyjnej, np. w jej call center. - Windykacja jest jednym z najbardziej zinformatyzowanych biznesów - mówi Krzysztof Borusowski z Bestu.

- Orężem profesjonalnego windykatora jest dziś, oprócz rzetelnej wiedzy, przede wszystkim umiejętność korzystania z zaawansowanych narzędzi informatycznych i dostęp do baz danych o firmach - dodaje Marek Rechciński z Coface Intercredit. Nic więc dziwnego, że firmy windykacyjne bardzo mocno stawiają na technikę i na informatyzację. Nie ma już w tej branży poważnego podmiotu, który nie posiadałby profesjonalnego oprogramowania, umożliwiającego stały kontakt z klientem. A trzeba powiedzieć, że tego typu rozwiązania wiążą się z potężnymi nakładami finansowymi. Wystarczy wspomnieć, że np. nad softwarem dla firmy Euler Hermes pracuje 30 programistów.

Mit 5. - oni zaraz przyjdą tu

Dość powszechne jest również przekonanie, że windykator - aby skłonić dłużnika do oddania pieniędzy - musi przyjść do niego do domu albo nawet do pracy.

Tymczasem osobisty kontakt windykatora z kimś, kto zalega z opłatami za telefon komórkowy lub nie wyrównał rachunków z bankiem, to pewnego rodzaju ostateczność, która należy w sumie do rzadkości. - Ponad 90% spraw w naszej firmie załatwia się przez telefon - prostuje prezes Borusowski.

Mit 6. - nikt nie zrobi tego lepiej niż my

- Spotykam się czasami ze stwierdzeniem, że działania firmy windykacyjnej niczym nie różnią się od działań podejmowanych przez samego wierzyciela - mówi dyrektor Marek Rechciński. Jego zdaniem, w niektórych przypadkach, szczególnie przy niedużej skali działalności i regularnie pojawiających się problemach z płatnościami rzeczywiście lepiej zatrudnić jedną lub dwie osoby, które będą stale monitorować spłaty należności od kontrahentów. Jednak przy większej skali działalności zdecydowanie lepiej jest sprawy windykacji powierzyć w całości zewnętrznej firmie windykacyjnej lub przynajmniej wspomagać własne działania taką firmą.

Spółki dochodzące należności mają wiele atutów, które czynią ich działania bardziej skutecznymi. Do najważniejszych należą: sieć windykatorów rozsiana po całej Polsce, doświadczenie oraz dostęp do baz danych o firmach. Odpowiednio duża i wiarygodna baza danych umożliwia dostosowanie działań do sytuacji danego przedsiębiorstwa oraz jego wcześniejszych zachowań w sytuacji zadłużenia. - W naszym przypadku jest to baza 540 tysięcy przedsiębiorstw w samej Polsce - chwali się dyrektor z firmy Coface Intercredit.

W przypadku windykacji zagranicznej istotna jest również międzynarodowa skala działalności przedsiębiorstwa zajmującego się obrotem wierzytelnościami. Posiadając oddziały bądź firmy współpracujące w różnych krajach jest ona w stanie przeprowadzić skuteczną egzekucję zadłużenia za granicą, co może być szczególnie trudne dla wierzyciel działającego na własną rękę.

Mit 7. - skuteczność

bliska 100%

Marek Rechciński przestrzega przed firmami windykacyjnymi, które deklarują skuteczność na poziomie 90% i więcej. Według niego, należy do oferty takich spółek podchodzić z ostrożnością.

- Jeśli weźmiemy pod uwagę wszystkie sprawy, które firmy przekazują do windykacji, a nierzadko są to sprawy bardzo stare, to średnia musi być znacznie niższa niż 90% - mówi przedstawiciel Coface Intercredit. Dodaje, że trzeba zdawać sobie sprawę z faktu: im sprawa później trafi do firmy windykacyjnej, tym ma ona mniejszą szansę na odzyskanie należności.

Skuteczność windykacji polubownej w przypadku należności przeterminowanych o trzy miesiące jest faktycznie wysoka - sięga aż 93%. Jednak jeśli długi są dwa razy starsze, udaje się je odzyskać średnio w 67% przypadków. Gdy okres przeterminowania sięgnął dziewięciu miesięcy, sukcesu można się spodziewać w odniesieniu do mniej niż połowy należności. Roczny okres oznacza skuteczność w 1/3 przypadków, a gdy długi mają ponad dwa lata, odzyskuje się przeciętnie zaledwie kilka procent ich wartości.

Mit 8. - pieniądze odda

w końcu każdy

- Mitem jest również to, że można odzyskać należność od każdego dłużnika - wylicza kolejny stereotyp Marek Rechciński z Coface Intercredit. - Oczywiście, jest to kwestia profesjonalizmu, większego czy mniejszego zaangażowania oraz źródeł informacji, ale są też notoryczni dłużnicy, których nazywam "zawodowymi dłużnikami". Na takich często należy zastosować bardzo zmyślne pułapki i metody, a i one czasem zawodzą - przyznaje. Według niego, jedyną skuteczną metodą na tego typu firmy jest... zerwanie z nimi wszelkich kontaktów biznesowych opartych na kredycie. Warto więc polecić korzystanie z usług wywiadowni gospodarczej jeszcze przed podjęciem współpracy z każdym nowym kontrahentem.

Mit 9. - lepiej być

dłużnikiem niż wierzycielem

Z ostatnim problemem wiąże się kolejny mit. - Chodzi o panujące w niektórych środowiskach przeświadczenie, że obowiązujące w Polsce regulacje prawne dają większy komfort funkcjonowania podmiotom zadłużonym niż tym, które są ich wierzycielami - mówi Paweł Barański, prezes firmy Akcept. - Prawda jest na szczęście inna - dodaje. Jego zdaniem, problem takiego stereotypowego postrzegania rzeczywistości wynika stąd, że firmy w codziennej walce o rynek często zapominają o stosowaniu elementarnych zasad funkcjonowania w obrocie gospodarczym. W efekcie wierzyciele często sami są współodpowiedzialni za stan swych należności.

Mit 10. - dłużnik bohaterem pozytywnym

- W odbiorze społecznym dłużnik jest często traktowany jak ofiara i zarazem bohater pozytywny - mówi Iwona Słomska z firmy Kruk. To jakby dopełnienie jednej z bajek o windykatorach (a często i o samych wierzycielach) będących czarnymi charakterami. - Gloryfikacja dłużnika nie tylko krzywdzi osoby rzetelnie i terminowo wywiązujące się ze swoich zobowiązań, ale jest także groźne dla polskiej gospodarki - uważa przedstawicielka Kruka.

Po pierwsze, obrońcy dłużników przemilczają zwykle fakt, że koszty nieuregulowanych zobowiązań ponoszą osoby, które uczciwie i terminowo płacą swoje rachunki i regulują raty. To one ponoszą koszty wyższych czynszów, odsetek bankowych czy opłat telekomunikacyjnych, których wzrost wynika z konieczności zrekompensowania strat spowodowanych przez dłużników. Ta prawda, oczywista dla społeczeństw Europy Zachodniej, nie przez wszystkich Polaków jest rozumiana.

Po drugie zaś, społeczna akceptacja i przyzwolenie na nieterminowe regulowanie zobowiązań płatniczych ma swoje skutki makroekonomiczne. Według raportu "Monitoring kondycji sektora MSP" przygotowanego na zlecenie Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych w grudniu 2003 roku, likwidacja zjawiska opóźnień w ściąganiu należności od kontrahentów doprowadziłaby do wzrostu zatrudnienia o 7,6% oraz do wzrostu inwestycji o 8,6%.

- Dlatego tak ważne jest budowanie świadomości społecznej i kultury spłaty zobowiązań - zaznacza Iwona Słomska.

Mit 11. - każdy dłużnik

to złodziej

Obok mitu o dłużniku-ofierze funkcjonuje również - szczególnie w środowisku przedsiębiorców - mit odwrotny: wierzyciel, który od dłuższego czasu nie może się doprosić zwrotu należności, jest skłonny uważać, że jego dłużnik z premedytacją nie reguluje zobowiązań. Im dłuższy jest okres oczekiwania na pieniądze, tym w mniemaniu wierzyciela pewniejsze staje się, że jego dłużnik to po prostu zwykły złodziej. - Prawda wcale nie musi tak wyglądać - mówi Anna Tłuściak z Euler Hermes. W wielu przypadkach odkładanie w nieskończoność sprawy uregulowania należności nie jest wcale rozmyślne. Na ogół wynika z problemów, jakie nieoczekiwanie spotkały firmę dłużnika już po zaciągnięciu zobowiązań finansowych.

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego