Indie będą rosnąć najszybciej

Według niektórych ekonomistów, Indie staną się wkrótce najbardziej prężną gospodarką świata. W długiej perspektywie mają przegonić Chiny

Publikacja: 03.06.2006 08:50

Z raportu "The World in 2050", przygotowanego przez PricewaterhouseCoopers (PwC), wynika, że Indie wyprzedzą Chiny w wyścigu o miano najszybciej rozwijającej siź gospodarki świata. Według PwC, gospodarka indyjska bździe w latach 2005-2050 rosnąć w tempie 7,6 proc. rocznie (w USD). W Chinach roczny wzrost ma być o ponad jeden punkt proc. niższy (6,3 proc.). Szybciej niż Chiny ma też rosnąć Indonezja (7,3 proc.).

Młode społeczeństwo

Skąd siź weęmie przewaga Indii? Po pierwsze, gospodarce będą pomagać pozytywne trendy demograficzne. Populacja kraju będzie w nadchodzących dekadach powiźkszać siź szybciej niż populacja Chin. Będzie też mieć korzystniejszą strukturę wiekową. W Chinach ludność powoli zacznie siź starzeć. Doprowadzi do tego stosowana tam "polityka jednego dziecka". Zmniejszy się tam także liczba ludności w wieku produkcyjnym. Za to w Indiach stosunkowo młode społeczeństwo będzie pracować na szybki wzrost gospodarczy. Druga przewaga wiąże się z wydajnością pracy. Dziś Indie produkują mniej efektywnie niż Chiny. Jeżeli jednak produktywność będzie rosnąć, a tego oczekują analitycy, kraj będzie rozwijać się coraz szybciej. Kolejny argument, który według PwC przemawia za wyższym potencjałem Indii, związany jest z poziomem edukacji. Dziś Indie mają bardzo dobre uniwersytety i instytuty technologiczne, za to kuleje edukacja na podstawowym poziomie. To znów podnosi potencjał wzrostu gospodarki - oczywiście przy założeniu, że poziom będzie się poprawiać. - Edukacja to jeden z kluczowych czynników wzrostu - podkreśla J. C. Hawksworth, autor raportu i ekonomista PwC. Tymczasem dziś wskaźnik analfabetyzmu w Indiach wynosi 45 proc. Kraj ma ogromny, niewykorzystany potencjał ludzki.

Wzrost, ale pod warunkiem

Według ekonomisty PwC, za 45 lat gospodarka Indii dorówna rozmiarem gospodarce Stanów Zjednoczonych. Dziś PKB Indii to 30 proc. PKB Stanów. Hawksworth prognozuje, że PKB na głowź w Indiach bździe do 2050 roku rosnąć najszybciej na świecie: o 4,3 proc. rocznie. Dla porównania, szacowany wzrost w Chinach to 3,8 proc., w USA 1,8 proc., a w Wielkiej Brytanii i Australii 2 proc. Jednak żeby wyprzedzić cały świat, Indie muszą spełnić kilka warunków. Po pierwsze, doprowadzić do stabilizacji makroekonomicznej. - Dziś problemem jest deficyt budżetowy. Pożyczki rządu wypierają pożyczki prywatne. To hamuje inwestycje - mówi Hawksworth. Kluczowym warunkiem wzrostu jest też ulepszenie infrastruktury energetycznej i transportowej. Hawksworth uważa, że brak infrastruktury może okazać siź wąskim gardłem gospodarki. Według obserwatorów, gospodarkź hamuje także bardzo silna pozycja związków zawodowych. Żeby sprostać oczekiwaniom, Indie muszą ułatwić rozwój zorganizowanej przedsiźbiorczości. Dziś w tzw. sektorze zorganizowanym (przedsiźbiorstwa zatrudniające powyżej 10 osób) pracuje zaledwie kilka procent ludności aktywnej zawodowo. Reszta to rolnicy, drobni handlarze, rzemieślnicy. Rynek bardziej przypomina strukturą kraje nisko rozwiniźte. Pod tym wzglźdem Chiny są daleko w przodzie. Jedną z poważnych barier rozwoju firm w Indiach jest słabo rozwiniźty system bankowy. Banki indyjskie, w dużej mierze kontrolowane przez państwo, wciąż w niewielkim stopniu są skłonne finansować przedsiźbiorczość. Jednocześnie Indie odniosły niewątpliwie wielki sukces gospodarczy dziźki liberalizacji rynku usług na początku lat 90. Dziś są światowym centrum outsourcingu usług IT i tzw. obsługi procesów biznesowych (np. call centers). Firmy ze Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii przyciąga do Indii ogromne zaplecze wykształconych specjalistów, płynnie posługujących się angielskim. W 2004 roku obroty sektora IT i obsługi procesów osiągnęły 28 mld dolarów. W 2007 roku ma być dwukrotnie wiźcej. Dalszy wzrost gospodarki Indii będzie się opierać między innymi właśnie na rozwoju branży IT. Boom w nieruchomościach

Deutsche Bank (DB) w raporcie "Building up India" zwraca uwagę na wyjątkowy potencjał indyjskiego rynku nieruchomości. Jedną z przyczyn oczekiwanego boomu będzie właśnie szybki rozwój sektora IT i usług. DB ocenia, że branża IT generuje dziś około 70 proc. popytu na powierzchnie biurowe. Szacuje, że w ciągu kolejnych pięciu lat deweloperzy bźdą musieli oddać do użytku przynajmniej 55 mln mkw. powierzchni biurowych, żeby nadążyć za rosnącym popytem.

Złote czasy mają nadejść także dla deweloperów powierzchni handlowych. Według firmy konsultingowej A. T. Kearney, indyjski rynek ma pod tym względem największy potencjał wzrostu na świecie. W ciągu pięciu lat w Indiach ma powstać kilkaset nowych centrów handlowych. Skąd taki wzrost? W Indiach zwiększa się szybko liczba ludności. Oczywiście, sam wzrost populacji nie grałby żadnej roli, gdyby nie towarzyszący mu wzrost dochodów na głowę. A dochody w Indiach z roku na rok rosną, przede wszystkim w miastach. A. T. Kearney przewiduje, że wzrost obrotów w handlu detalicznym w najbliższych latach wyniesie 10 proc. rocznie. "Dla klasy średniej coraz wiźkszą rolę będzie odgrywać ?wydarzeniowy" charakter zakupów. Zakupy i styl życia bźdą mieć ze sobą coraz więcej wspólnego" - wyjaśniają specjaliści DB. Coraz wiźcej bździe się też sprzedawać kosmetyków, biżuterii i innych towarów, po które chodzi się do domów handlowych. W Indiach rynek nieruchomości komercyjnych jest wciąż rozwinięty o wiele słabiej niż rynek powierzchni biurowych. Dlaczego? Przez lata rząd chronił lokalny handel, nie pozwalając zagranicznym sieciom na swobodny rozwój. Do dziś rynek zdominowany jest przez Kirany, małe sklepy, należące do lokalnych przedsiębiorców. Takie sieci, jak Wal-Mart czy Carrefour, zostały wpuszczone na rynek dopiero w 2006 r. Mimo dużego potencjału, jaki ma ten rynek, spore znaczenie dla jego rozwoju będzie mieć polityka indyjskiego rządu.

Z obydwu raportów płynie wniosek, że w Indiach drzemie ogromny potencjał. Ale potencjał można wykorzystać lepiej lub gorzej. Bez reform edukacji, rozwoju infrastruktury i dalszej liberalizacji gospodarki Indiom bździe trudno zostać prawdziwym tygrysem.

Co z tego wynika dla nas?

Czy możemy skorzystać na indyjskim boomie? Polscy inwestorzy na razie nie przejawiają dużego zainteresowania Indiami. Funduszy dedykowanych rynkowi indyjskiemu nie ma. Fundusze, które inwestują na rynkach wschodzących Dalekiego Wschodu, najczęściej albo działają w Chinach, albo ogólnie na rynku azjatyckim. Ale w tym drugim przypadku wchodzą także do krajów, takich jak Japonia czy Korea Południowa. Ostatnio Pioneer Pekao TFI wyszedł z ofertą funduszu inwestującego w Chinach. Docelowo fundusz ma inwestować także na innych azjatyckich rynkach. Ekspozycję na rynki azjatyckie dają portfele akcji zagranicznych zarządzane przez Secus Asset Management. Jeden z portfeli Secusa inwestuje około połowy (lub więcej) pieniędzy w Azji. Inwestor może też zlecić zbudowanie indywidualnego portfela, który będzie się składać wyłącznie z funduszy azjatyckich. Deutsche Bank ma produkt gwarantowany, który daje dostęp do azjatyckich rynków akcji i walut.

W Polsce sprzedawane są także fundusze firm zagranicznych, inwestujacych na rynkach wschodzących w Azji. Są to Merrill Lynch, Templeton, Citigroup i Fortis. - Z naszej oferty największe zainteresowanie budzą, obok funduszu nieruchomości, właśnie fundusze rynków wschodzących - twierdzi Grzegorz Świetlik, dyrektor przedstawicielstwa Fortis Investments w Polsce. W Polsce sprzedaje m.in. fundusz Best Selection Asia, inwestujący na rynkach wschodzących Azji. Ekspozycja na spółki indyjskie wynosi dziś ok. 10-15 proc. aktywów funduszu. - Klienci szukają oferty, która da im potencjał wyższych zwrotów niż polskie fundusze obligacji czy rynku pieniężnego - mówi przedstawiciel Fortisu.

Polskie fundusze emerytalne i inwestycyjne z reguły nie wychodzą poza europejski rynek. - Żeby inwestować w Azji, dobrze jest tam być - mówi Piotr Sieradzan, zarządzający funduszami w SEB TFI. - Czym innym jest analizowanie spółek, kiedy jest się na rynku i zna otoczenie, a czym innym - czytanie raportów w biurze oddalonym o parę tysięcy kilometrów - uważa. Dlatego nie oczekuje nagłego wzrostu zainteresowania rynkami azjatyckimi ze strony polskich inwestorów instytucjonalnych. Wskazuje, że jeśli prywatni inwestorzy w Polsce chcą inwestować na egzotycznych rynkach, najrozsądniejszym rozwiązaniem jest zaoferowanie im "przepakowanego" produktu zagranicznego. Przykładem takiego produktu jest np. fundusz Fortis.

Rozmiary naszej wymiany handlowej z Indiami nie są imponujące. Według danych ambasady indyjskiej, w ubiegłym roku na polski rynek trafiły towary z Indii warte 365 mln dolarów. To zaledwie ułamek procentu naszych obrotów handlowych z zagranicą. Co kupowaliśmy? Przede wszystkim produkty nisko przetworzone: używki, bawełnę, materiały. Część zakupów to także narzędzia i elektronika. Z kolei wartość polskiego eksportu do Indii wyniosła 199 mln USD. Bilans jest dla nas negatywny, ale i tak w 2005 roku sprzedaliśmy do Indii ponaddwukrotnie więcej niż w poprzednim roku. Nasz eksport na rynek indyjski obejmuje głównie produkty przemysłowe. Sprzedajemy stacje energetyczne, elementy trakcji kolejowych, maszyny górnicze i statki.

Ambasador Indii w Polsce Anil Wadhwa twierdzi, że ponad 40-proc. wzrost obrotów handlowych to efekt bardziej intensywnej współpracy między krajami - obustronnych wizyt i targów. W czerwcu 2005 roku w Warszawie zorganizowano indyjską wystawę handlową. Takich przedsięwzięć ma być więcej.

Wydaje się jednak, że Indie mogłyby lepiej wykorzystać swój potencjał i dążyć do zmiany struktury eksportu do Polski na wyżej wyspecjalizowany. Bardziej opłacalny od eksportu z tradycyjnych branż jest eksport wykorzystujacy tzw. myśl techniczną. W ostatnich latach wyraźnie wzrosła rola Indii w światowym eksporcie oprogramowania. Do nas jednak takie produkty jeszcze masowo nie trafiają.

Z indyjskich inwestorów najbardziej znany w Polsce jest Mittal Steel, producent stali. Spółka weszła na polski rynek trzy lata temu, kupując Polskie Huty Stali. Z większych firm, które zainwestowały na naszym rynku, jest jeszcze Videocon (Thomson) w Piasecznie. Swoje przedstawicielstwo w Polsce ma firma farmaceutyczna Ranbaxy. Niedługo możemy spodziewać się kolejnych inwestycji - do wejścia na polski rynek przygotowują się m.in. firmy z sektora technologicznego.

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego