Od kilku miesięcy większość informacji i danych statystycznych dotyczących sytuacji na rynku pracy zaskakuje skalą pozytywnych przemian. Nie tak dawno kolejną dużą niespodzianką okazały się wyniki ostatniego Badania Aktywności Ekonomicznej Ludności, które wydają się bardziej wiarygodnie opisywać rzeczywistą sytuację na rynku pracy niż oficjalne dane z urzędów pracy. Raport o aktywności ekonomicznej ludności pokazał spadek stopy bezrobocia w II kwartale 2006 do 14,1 proc. z 16,1 proc. w I kwartale i 18,1 proc. w II kwartale 2005 r. Jest to największa skala spadku bezrobocia w historii BAEL w Polsce. Liczba bezrobotnych według tego badania zmniejszyła się w II kwartale o 23 proc. r./r., czyli o ponad 700 tys. osób. Równocześnie szacowana w raporcie liczba pracujących wzrosła o ponad 500 tys. osób, czyli mniej więcej cztery razy bardziej niż wynika z danych o zatrudnieniu rejestrowanym za ten sam okres.
To oczywiście informacje bardzo pozytywne, ponieważ bardzo trudna sytuacja na rynku pracy była zgodnie wymieniana jako jeden z najtrudniejszych problemów do przezwyciężenia dla polskiej gospodarki. Równocześnie jednak tak gwałtowny spadek bezrobocia i wzrost liczby pracujących może zwiększyć obawy, czy dynamika procesów na rynku pracy nie zacznie wywierać istotnej presji na ceny w gospodarce. Szczególnie że według raportu BAEL współczynnik aktywności zawodowej był w II kwartale o 0,9 pkt proc. niższy niż przed rokiem, co oznacza, że rosnący popyt na pracę nie jest rekompensowany przyrostem podaży pracy.
Analiza zmian jednostkowych kosztów pracy nie rozwiewa całkowicie obaw o możliwy wzrost presji cenowej w gospodarce. Oficjalne dane z rynku pracy wskazują wprawdzie, że ogólna presja ze strony kosztów pracy osłabła w II kwartale, a wzrost jednostkowych kosztów pracy spowolnił o prawie 1 pkt proc. w porównaniu ze średnią dla czterech poprzednich kwartałów, do ok. 1,3 proc. r./r. Nie jest to wzrost kosztów, który mógłby stanowić zagrożenie dla celu inflacyjnego NBP. Jeżeli jednak w szacunkach posłużymy się danymi o liczbie pracujących z raportu BAEL, to wyniki wskazują na całkiem odwrotną tendencję - wzrost jednostkowych kosztów pracy w II kwartale o 3,2 proc. r./r., czyli o 1 pkt szybciej niż w I kwartale br.
Co więcej, sytuacja w poszczególnych sektorach gospodarki jest wyraźnie zróżnicowana. W przemyśle, który w największym stopniu wystawiony jest na konkurencję międzynarodową, utrzymuje się wysoki wzrost wydajności pracy, dzięki czemu jednostkowe koszty pracy są cały czas pod kontrolą, nie powodując presji na wzrost cen. Inaczej wygląda sytuacja w budownictwie oraz w usługach rynkowych, na które z natury rzeczy znacznie słabiej oddziałuje globalna presja konkurencyjna. W tych sektorach szybciej rosną wynagrodzenia, a równocześnie wzrost wydajności nie jest tak szybki, czego efektem jest przybierający na sile wzrost jednostkowych kosztów pracy - w budownictwie do ponad 5 proc. w II kwartale. O ile udział sektora budowlanego w gospodarce nie jest być może na tyle duży, aby napięcia w tym sektorze mogły się łatwo przełożyć na ogólną presję inflacyjną, to usługi rynkowe stanowią już znacznie bardziej istotny problem, a szybki wzrost kosztów pracy w tym sektorze może mieć wpływ na nasilenie presji cenowej w gospodarce. W tym kontekście pozytywne jest spowolnienie wzrostu kosztów pracy w usługach do ok. 2 proc. r./r. w II kwartale. Pytanie jednak, czy kolejne kwartały nie przyniosą ponownego wzrostu.
W najbliższych miesiącach warto zwrócić uwagę na dane o płacach i zatrudnieniu poza przemysłem - ich przyspieszenie w III i IV kwartale sugerowałoby rosnącą presję ze strony jednostkowych kosztów pracy, uwzględniając prognozowane lekkie spowolnienie wzrostu wartości dodanej.