Rynek walutowy stosunkowo łagodnie zareagował na ostatni kryzys rządowy. Nie jest to zaskoczenie. Podobnie było w przypadku poprzednich zawirowań, których w ciągu ostatnich dwóch lat nie brakowało. Dopóki trwa dobra koniunktura gospodarcza, taka prawidłowość będzie się utrzymywać.

W najbliższym czasie trudno się spodziewać kluczowych rozstrzygnięć na scenie politycznej. Przedterminowe wybory, jeśli w ogóle do nich dojdzie, będą możliwe późną jesienią lub wiosną 2008 r. Do końca wakacji kształt sceny politycznej nie zmieni się zasadniczo, a w związku z wakacyjną przerwą w obradach parlamentu rząd nie będzie pod presją ewentualnego braku większości w Sejmie. Z kolei przyspieszone wybory, poza przejściowym wprowadzeniem niepewności, mogłyby być w sumie pozytywnym scenariuszem z punktu widzenia inwestorów, ponieważ stworzyłyby pewne szanse na powstanie rządu o skuteczniejszej i prorynkowej polityce.

Znacznie większe ryzyko dla złotego mogą stanowić tendencje na światowych rynkach finansowych, gdzie co jakiś czas ożywają obawy o perspektywy gospodarki USA i o możliwość wystąpienia poważnej korekty na giełdzie w Chinach, co skutkuje wzrostem ogólnej awersji do ryzyka. Powoduje to, że w krótkim okresie złoty jest narażony na wahania i przejściowe fale osłabienia. Jednak w średnim terminie jego kurs powinien się stopniowo umacniać, nawet do 3,65 za euro pod koniec roku, czemu będą sprzyjać szybkie tempo rozwoju gospodarki, dynamicznie rosnące obroty handlowe, dość niski deficyt obrotów bieżących oraz systematyczny rosnący napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych i pieniędzy z Unii.

ekonomista BZ WBK