Co należy wziąć pod uwagę, rozważając możliwości zwiększenia płynności na tych rynkach, gdzie jej brakuje?
Po pierwsze, że inwestor musi mieć realną szansę zarobienia na inwestycji. Po drugie, że inwestor musi wiedzieć, jak dany instrument działa. A po trzecie także to, że inwestor jest leniwy - im bardziej zautomatyzowane będą działania inwestycyjne, tym lepiej.
Ale co z płynnością?
Płynność w fazie rozwoju poszczególnych rynków musi być stymulowana. Inwestorzy nie są zainteresowani takimi rynkami, na których inwestowanie jest obarczone dużym ryzykiem, a wypracowanie zysku jest mało realne. Z tego typu problemami borykają się również inne giełdy - na giełdzie praskiej obrót kontraktami jest tysiąc razy niższy niż akcjami, gdyż na kontraktach jest bardzo mała płynność, a wysoki spread praktycznie uniemożliwia inwestowanie.
Podobnie jest z mało płynnymi rynkami w Polsce - NewConnect, rynek opcji, kontraktów na waluty itd. Mała płynność to zwykle duże spready, a to z kolei zniechęca klientów do inwestowania. Konieczne jest zatem porozumienie między brokerami, którzy solidarnie podjęliby się ról animatorów rynków i podtrzymywali płynność na poszczególnych instrumentach.