Przedstawiciele domów maklerskich jednomyślnie uważają, że największą przeszkodą w rozwoju niektórych rynków (np. kontraktów na akcje) jest panująca na nich niska płynność. Zniechęca ona wielu inwestorów do działania. Oznacza bowiem wysokie spready, możliwość łatwej manipulacji kursem oraz utrudnione wejście lub wyjście z inwestycji. Jednak niska płynność wynika wprost z małej aktywności giełdowych graczy. Jak przerwać to błędne koło?
Edukacja i szersza oferta
Brokerzy wskazują, że największy nacisk powinien zostać położony na działania edukacyjne, a także wprowadzanie nowych, atrakcyjnych dla inwestorów indywidualnych instrumentów.
Większość przedstawicieli domów maklerskich jest zgodna, że wsłuchiwaniem się w potrzeby inwestorów powinni zająć się brokerzy. Ich zadaniem powinna być również edukacja klientów co do możliwości inwestowania na nowych dla nich rynkach.
- Polski inwestor jest wciąż słabo wyedukowany. Jego znajomość rynku finansowego ogranicza się w dużej mierze to rynków akcji i w pewnym stopniu obligacji. W wielu przypadkach posiada on też dosyć krótki staż na rynku. Dlatego też odpowiednia edukacja jest konieczna, bo szkoda, aby część z nich odwróciła się od mniej znanych rynków (po ewentualnym "sparzeniu się" spowodowanym niezrozumieniem ich działania - red.). Przede wszystkim każdy powinien mieć świadomość, co znaczą słowa dywersyfikacja i ryzyko - mówi Łukasz Paszkiewicz, prezes First International Traders DM.