Przebieg piątkowej sesji pokazał, że zmienność notowań spółek z WIG20 jest większa w momencie wygasania kontraktów terminowych. Dla rozliczenia pozycji decydująca jest średnia wartość WIG20 z ostatniej godziny handlu.
Tuż po godzinie 15.10 główny indeks warszawskiej giełdy WIG20 zaczął silnie tracić na wartości, a przez rynek przeszły zlecenia koszykowe (dotyczące akcji kilku spółek z indeksu). – Należało się spodziewać wzmożonej podaży akcji po godzinie 15, ale skala tego ruchu nie jest niepokojąca – ocenia Paweł Danielewicz, analityk DM BZ WBK. Podaż akcji spowodowała, że WIG20 zanotował swoje minimum na poziomie 2132 pkt.
[srodtytul]Inwestorzy wyciągnęli wnioski[/srodtytul]
Trzy miesiące wcześniej, gdy wygasła czerwcowa seria kontraktów na WIG20, przebieg sesji był inny. W ciągu dnia WIG20 zyskiwał na wartości, a ostatnia godzina notowań powiększyła zwyżki.
Jeszcze niedawno obawy o to, że dzień trzech wiedźm zachwieje rynkiem, były znacznie poważniejsze. Dziewięć miesięcy temu Komisja Nadzoru Finansowego poinformowała o niepokojącej koncentracji na rynku futures, wtedy miała ona zagrażać przejrzystości obrotu. Obecnie warszawska giełda po każdej sesji informuje, czy nie dochodzi do koncentracji. Nie są podawane jednak pozycje, jakie zajmują inwestorzy na tym rynku.