Warsztat inwestora

Analiza techniczna wolumenu obrotu, choć często niedoceniana przez inwestorów, jest bardzo ważnym narzędziem oceny rynku. Wynika to przede wszystkim z fundamentalnej zasady teorii Dowa, że ruch cen jest wiarygodny wówczas, gdy potwierdza go odpowiedni poziom aktywności rynku. Co więcej, w niektórych przypadkach analiza wolumenu lub jego dywergencji z kursem pozwala na skuteczne prognozowanie zbliżającego się momentu odwrócenia trendu, zanim stanie się on "widoczny" na wykresie cenowym.

Przed zaprezentowaniem w kolejnych odcinkach konkretnych technik i wskaźników analitycznych, chciałbym zwrócić uwagę na praktyczne aspekty stosowania w analizie rynku obrotu i jego wolumenu. Nierzadko inwestorzy, zwłaszcza początkujący, mylą oba terminy lub używają ich zamiennie. Tymczasem brak wyraźnego rozróżnienia pomiędzy kwotą obrotu i liczbą akcji, które zmieniły właściciela podczas sesji, może prowadzić do błędnego wyniku, szczególnie w ocenie względnego położenia ekstremów. Wyobraźmy sobie, że wolumen obrotu pewnego papieru na sesji wynosi 100 sztuk, dając przy kursie 100 zł obrót w wysokości 10 tys. zł. Po kilkunastu sesjach kurs rośnie do 200 zł. W rezultacie nawet znacznie niższemu wolumenowi obrotów (np. niemal o połowę - 55 szt.) towarzyszy wyższy niż poprzednio obrót. Wolumen spadł przy rosnącej cenie, a obrót wzrósł.Uwaga na daneInwestorzy i analitycy giełdowi w Stanach Zjednoczonych oraz Europie Zachodniej w analizie rynku korzystają niemal wyłącznie z wolumenu obrotu. W Polsce nie jest to już takie oczywiste. Ze względu na strukturę powszechnie dostępnych danych i możliwość ich przetworzenia (np. notowania w telegazecie zawierają wyłącznie obroty) wolumen obrotu dotyczy najczęściej akcji, a wartość obrotu - indeksów rynku. Wymaga to jednak dużej uwagi przy dodawaniu notowań, zwłaszcza w odniesieniu do nietypowych, własnych indeksów. Niespójność danych powoduje, że indeks i akcje powinno się analizować inaczej. W bazie danych programu Horyzont dla wszystkich walorów przechowywane są obroty z możliwością, w razie potrzeby, przeliczenia na wolumen. Takie rozwiązanie również nie jest pozbawione wad, gdyż indeksy są traktowane w identyczny sposób jak akcje czy obligacje. Przeliczenie obrotów na wolumen dla indeksu powoduje, że kreowane są sztuczne walory o cenie równej wartości indeksu w punktach.Warto zwrócić także uwagę na podejście typowe dla użytkowników amerykańskich programów (np. MetaStocka), stosujących w odniesieniu do akcji wolumen, a do indeksów obroty. Jest to rozwiązanie dość niebezpieczne, gdyż wskaźniki będące kombinacją ceny i wolumenu będą wymagały stosowania różnych wzorów dla tych wskaźników wyznaczanych raz dla akcji, innym razem dla indeksu.Weźmy np. wskaźnik MFI (Money Flow Index). Nie wdając się w szczegóły dotyczące jego konstrukcji, warto zwrócić uwagę na wykorzystywany w nim czynnik determinujący przepływ gotówki (dla ułatwienia podaję wzór dla notowań jednolitych):Money Flow = Cena × WolumenJest to (z dokładnością do stałej) ni mniej ni więcej tylko obrót podawany w wartości akcji, które zmieniły właściciela. Jeśli ten sam wzór zastosujemy dla indeksu, który w polu wolumen ma już obrót w złotych, otrzymujemy następujący wzór (także z dokładnością do wartości stałej):Money Flowidx = Cena × Obrót == Cena × Cena × WolumenZ wzorów tych jasno wynika, że obie wartości reprezentują zupełnie co innego. Tak więc tylko pozornie jest to ten sam wskaźnik. W rzeczywistości dla akcji i indeksu ma inny wzór - wymaga więc innej interpretacji.Stały przedział obrotówW klasycznym ujęciu obroty na rynkach poszczególnych walorów zmieniają się w szerokim zakresie. Ponadto same wartości są zupełnie ze sobą nieporównywalne. Niebotyczne wręcz obroty małej spółki z rynku równoległego mogą być mniejsze niż najniższe nawet obroty dużej spółki z głównego parkietu. Aby temu zaradzić, można zastosować unormowaną wartość obrotów, która sprowadza faktyczne obroty do sztywnego przedziału wartości, jednakowego dla wszystkich spółek w całym okresie.Najprostsza z metod normowania obrotów polega na ustaleniu skali (różnej dla różnych spółek), która umożliwi takie przeliczenie obrotów, aby minimum i maksimum zawsze przyjmowały stałe wartości. Podejście to ma jednak pewną wadę - przypadkowe pojedyncze "wyskoki" kursu w górę bądź zawieszenia notowań na tyle znacząco zniekształcają obraz sytuacji, że staje się to zaprzeczeniem całej idei. Obroty unormowaneInna, znacznie lepsza, metoda uwzględnia średnie obroty z okresu charakterystycznego dla danego waloru. Przyjęcie dla nich pewnej stałej wartości dla każdej spółki spowoduje, że obroty będą dla wszystkich firm oscylowały wokół tej samej wartości. Dla zyskania pewności, że wartości skrajne będą jednakowe dla każdej spółki, należy dodatkowo wyznaczyć zakres zmian tych oscylacji. Np. można przyjąć, że największa różnica między średnią i wartością ekstremalną określa szerokość oscylacji. Spowoduje to, że bez względu na rzeczywistą wartość obrotów obroty unormowane będą zawsze znajdowały się między określonymi wartościami. Rozwiązanie to, jakkolwiek lepsze od poprzedniego, również nie sprawdza się w przypadku zawieszenia notowań lub obrotów równych "0".Przyjęcie za szerokość oscylacji największej różnicy między średnią i ekstremum ma też inną wadę. Dla niektórych okresów nigdy nie będą osiągane wartości skrajne maksymalne bądź minimalne (w zależności od sytuacji). Lepiej więc osobno wyznaczyć największą odległość od średniej do maksimum i minimum, a następnie za zakres zmian przyjąć mniejszą z tych wartości. W tych nielicznych przypadkach, kiedy oscylator obrotów unormowanych mógłby wyjść poza narzucone z góry ramy, jest on po prostu obcinany. Zaprezentowany powyżej sposób konstruowania obrotów zastosowano we wskaźniku dostępnym w programie do analizy technicznej Horyzont. Wskaźnik ten przyjmuje za średnie obroty wartość 50, za minimum 0, a maksimum 100. Na rysunku nr 1 przedstawione zostały obroty oraz obroty unormowane dla Wólczanki. Te ostatnie mogą być wykorzystywane w sposób zbliżony do klasycznych obrotów (np. jako potwierdzenie trendu), dają jednak możliwość porównywania skali i dynamiki obrotów pomiędzy wieloma spółkami.Wpływ systemu notowańOmawiając analizę rynku przy użyciu technik korzystających z obrotu lub jego wolumenu, nie można pominąć specyficznego (z punktu widzenia "zagranicy") systemu notowań na GPW. I mimo że rozwiązanie polegające na utrzymywaniu notowań części akcji jednocześnie w dwóch systemach (jednolitym i ciągłym) ma wiele mankamentów, to w gruncie rzeczy stanowi ono pewnego rodzaju atut dla krajowych inwestorów. Przyzwyczajonym do dziennych notowań inwestorom zagranicznym trudniej bowiem niż krajowym zrozumieć "relacje" między obu systemami.Istotną cechą przyjętego rozwiązania jest to, że akcje kupione na rynku jednolitym można sprzedać w systemie ciągłym i odwrotnie. Powoduje to konieczność uwzględniania łącznego wolumenu obrotu z obu systemów. Rysunek nr 2 zawiera akcjogram słupkowy Exbudu z naniesionymi kompleksowymi wynikami notowań - według JKD oraz w systemie notowań ciągłych. Trzy dodatkowe wykresy dotyczą wolumenu obrotu realizowanego w fixingu, podczas notowań ciągłych oraz sumarycznego. Mimo że różnice w kształtowaniu się wolumenu obrotu nie są duże, to jednak, jak się wydaje, wnioski płynące z oceny wolumenu sumarycznego są najcenniejsze. Widać to zwłaszcza w odniesieniu do lokalnych wierzchołków wykresu kursu, którym w przypadku wolumenu zbiorczego zawsze towarzyszył efekt dystrybucji (a nie wystąpił on np. podczas maksimum kursowego na rynku notowań ciągłych 26.08.99 r.).Podobne rezultaty daje uwzględnianie wolumenu obrotu z różnych systemów notowań w analizie wskaźników wykorzystujących wolumen obrotu jako jeden z elementów ich budowy. Rysunek nr 3 zawiera wykres ceny Relpolu oraz trzy warianty wymienionego już wcześniej wskaźnika MFI. Najbardziej czytelne sygnały pozwala uzyskać wskaźnik oparty na podstawie pełnego obrazu notowań. Oba rysunki (nr 2 i 3) zostały wykonane za pomocą programu ASHER - AAT, który jako jedyny z polskich programów giełdowych pozwala na wykorzystanie wprost do budowy wskaźników różnego rodzaju notowań.

KAROL JARZYŃSKI