Sztuka przetrwania

Aktualizacja: 27.02.2017 05:18 Publikacja: 31.10.2008 05:04

Ostatnie wydarzenia potwierdziły, że rynki finansowe postrzegają Polskę w dalszym ciągu jako kraj ściśle związany z regionem Europy Centralnej. Problemy na Węgrzech były detonatorem gwałtownego spadku kursu walutowego i komplikacji na rynku skarbowych papierów wartościowych. Zjawisko odpływającego kapitału zagranicznego z naszego kraju nie jest czymś nowym, jednak obecna sytuacja różni się od poprzednich.

Poprzednio znaczące osłabienie złotego polska gospodarka odnotowała na jesieni 2003 r. Wtedy sytuacja była jednak dość czytelna. Inwestorzy zagraniczni w połowie roku zorientowali się, że wejście do Unii skomplikuje sytuację fiskalną. Po pierwsze, zakładali, że akcesja będzie musiała być kosztowna pod względem wydatków budżetowych. Po drugie, dodatkowo odważne cięcia podatkowe traktowali jako czynnik istotnie zmniejszający pole fiskalnego manewru. Po trzecie, przyjmowano o wiele niższe prognozy wzrostu gospodarczego i tym samym budżet na 2004 r. uznawano za bardzo napięty. W rezultacie kapitał zagraniczny, szczególnie ulokowany w obligacjach skarbowych, stopniowo odpływał z Polski. W chwili gdy był znany kształt budżetu, a polityczne losy planu Hausnera były niepewne, nastąpiła fala zniżek złotego przeplatana spadkiem cen polskich obligacji. Pod koniec roku kalendarzowego okazało się jednak, że uchwalenie budżetu było niezagrożone, rosło prawdopodobieństwo wprowadzenia reform Hausnera, zmienił się również bilans ryzyka związany z wejściem do UE. Kapitał zagraniczny powrócił do Polski. W 2004 r. spadła rentowność obligacji skarbowych i umocnił się złoty na skutek dobrych informacji makroekonomicznych, lepszego wykonania budżetu i serii podwyżek stóp procentowych dokonanych przez RPP. Kryzys z jesieni 2003 r. udało się opanować przy stosunkowo niewielkim budżetowym koszcie, drogie bowiem dla obsługi długu publicznego obligacje zostały zastąpione przez mniej kosztowne bony skarbowe. Generalnie załamanie na rynku finansowym udało się jednak przetrwać dzięki powrotowi zagranicznego kapitału, który był o wiele bardziej optymistycznie nastawiony do perspektyw gospodarczych Polski niż niejeden rodzimy analityk.

Obecny odpływ kapitału ma zupełnie inne przyczyny. Podłożem migracji nie są polskie problemy, ale sytuacja międzynarodowa. W ciągu ostatnich lat kapitał zagraniczny z krajów o wysokiej nadwyżce bilansu handlowego płynął do USA. Częściowo był on inwestowany w Stanach Zjednoczonych, między innymi na rynku nieruchomości, częściowo odpływał w formie inwestycji zagranicznych amerykańskich koncernów. Tego rodzaju działalność była dla amerykańskich firm dochodowa, ponieważ koszty zagranicznego finansowania koncernów były niższe od rentowności zagranicznych aktywów tych samych koncernów. Kryzys systemu finansowego w USA spowodował ograniczenie możliwości reinwestowania zagranicznych oszczędności przez amerykańskie banki inwestycyjne. Zatem nastąpił odpływ zagranicznych inwestycji finansowych amerykańskich firm, ponieważ odpłynął również zagraniczny kapitał zasilający te firmy.

Odpływ zagranicznego kapitału z Polski, dla którego zachowanie amerykańskich inwestorów pełni rolę "drogowskazu", wynika zatem nie z oczekiwania na spadek cen polskich aktywów i osłabienie naszej waluty, ale jest podyktowany chęcią ściągnięcia kapitałów do własnych krajów. Jeśli teza ta jest prawdziwa, to gospodarka Polski będzie musiała się rozwijać w warunkach ograniczonego napływu kapitału zagranicznego. Oznacza to konieczność kontrolowania deficytu na rachunku bieżącym, ponieważ nie będzie mógł być łatwo finansowany przez zagraniczne inwestycje. Nadmierny wzrost deficytu będzie powodował gwałtowne dostosowanie kursu walutowego i w rezultacie przyspieszenie inflacji, a w perspek- tywie wolniejszy wzrost gospodarczy. Nie wolno ulec również pokusie stymulowania wzrostu za pośrednictwem wydatków konsumpcyjnych, ponieważ wysoka dynamika płac i transferów socjalnych musi powodować przyspieszenie wzrostu importu. Od strony podażowej, kluczowe będzie utrzymanie właściwego wzrostu i struktury inwestycji, które powinny przede wszystkim zapewniać wzrost konkurencyjności naszych produktów i tym samym pozwolić przetrwać eksporterom.

Zakładając niewielki napływ oszczędności zewnętrznych, konieczne jest stymulowanie z jednej strony wzrostu stopy oszczędności, z drugiej - efektywniejszego rozdysponowania oszczędności. W tym zakresie zmniejszenie deficytu budżetowego po to, by stworzyć przestrzeń dla inwestycji, wydaje się pożądane.

Przejście ze ścieżki wzrostu gospodarczego wspieranej przez napływ zagranicznego kapitału, na ścieżkę wzrostu wyznaczoną przez wewnętrzne oszczędności wymaga również dostosowania wewnątrz sektora finansowego. W sektorze bankowym, wzrost akcji kredytowej powinien zostać dostosowany do przyrostu depozytów. Stopniowe wyhamowanie akcji kredytowej powinno bardziej dotyczyć nowych kredytów konsumpcyjnych, a w mniejszym stopniu zaciągniętych już kredytów inwestycyjnych. Zatem zaostrzenie kryteriów kredytowych powinno być selektywne, jeśli zmniejszenie skali inwestycji ma przebiegać stopniowo. Najgorszy scenariusz, jaki można sobie wyobrazić, to podtrzymanie wysokiego wzrostu akcji kredytowej obecnie i następnie gwałtowne jej zahamowanie w następnym roku.

Zwiększenie podaży oszczędności wymaga kreacji nowych produktów stymulujących systematyczne i długoterminowe formy oszczędzania. Dotychczasowe doświadczenia związane z III filarem emerytalnym nie napawają jednak optymizmem. Trudno też zakładać poprawę skłonności do oszczędzania, jeśli nastąpi pogorszenie sytuacji na rynku pracy. Przesunięcia środków wewnątrz sektora finansowego wydają się zatem bardzo pożądane. Ucieczka oszczędności z funduszy inwestycyjnych ponownie pokazała, jak bardzo wielkość gromadzonych środków jest wrażliwa na wahania giełdowej koniunktury. Bardziej niepokoi sytuacja w sektorze emerytalnym, gdzie ograniczone możliwości inwestowania i znaczny udział dwóch instrumentów - akcji notowanych na giełdzie i obligacji skarbowych - są przyczyną znacznych fluktuacji rentowności. Konieczna jest kreacja nowych instrumentów, w szczególności instrumentów dłużnych mniej wrażliwych na wahania koniunktury. Z tego punktu widzenia sekurytyzacja kredytów hipotecznych i absorpcja obligacji hipotecznych przez fundusze emerytalne mogą być systemowo ważnym rozwiązaniem.

Wzrost oparty na własnych źródłach oszczędności nie może być imponujący, pozwoli jednak zachować równowagę gospodarczą, czynnik bardzo ważny dla oceny fundamentów gospodarki. Kryzysy na szczęście nie trwają wiecznie, kapitał zagraniczny powróci do naszego regionu. Ważne jest, jakie kraje wybierze.

KNF

Tekst odzwierciedla osobiste poglądy autora

Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy
Gospodarka
„W 2024 r. surowce podrożeją. Zwyżki napędzi ropa”