Milei nie wysadził w powietrze banku centralnego

Argentyński prezydent zbił inflację kosztem PKB i czasowego wzrostu biedy. Teraz czeka go najtrudniejsze zadanie: liberalizacja kursu peso, czyli waluty, której kiedyś chciał się pozbyć na rzecz dolara amerykańskiego.

Publikacja: 13.01.2025 06:00

Javier Milei, prezydent Argentyny, wciąż utrzymuje dużą popularność w kraju i na arenie międzynarodo

Javier Milei, prezydent Argentyny, wciąż utrzymuje dużą popularność w kraju i na arenie międzynarodowej. Fot. Mauricio Zina/Bloomberg

Foto: Mauricio Zina

Nieco ponad rok temu, w grudniu 2023 r., prezydentem Argentyny został Javier Milei, libertariański ekscentryk obiecujący, że uzdrowi gospodarkę swojego kraju za pomocą wolnorynkowej terapii szokowej. Jak mu dotychczas idzie?

To zależy, na jaki wskaźnik patrzymy. Argentyński PKB spadał w pierwszych dwóch kwartałach 2024 r., a w trzecim urósł o 3,9 proc. w porównaniu z poprzednimi trzema miesiącami. Prognozy ekonomistów, zebrane przez agencję Bloomberg, wskazują, że przez cały rok gospodarka Argentyny skurczyła się od 2 do 4,3 proc. Międzynarodowy Fundusz Walutowy szacuje ten spadek na 3,5 proc. Dla porównania: PKB przechodzącej balcerowiczowską terapię szokową Polski spadł w 1990 r. o 7,2 proc. Inflacja konsumencka, liczona w ujęciu rocznym, najpierw przyspieszyła z 211,4 proc. w grudniu 2023 r. do 292,4 proc. w kwietniu 2024 r., by w listopadzie zejść do 166 proc. W ujęciu miesięcznym wyhamowała natomiast z 25,5 proc. w grudniu 2023 r. do 2,4 proc. w listopadzie 2024 r. Główna stopa procentowa zeszła od początku rządów Mileia ze 126 proc. do 32 proc. Nie została więc jeszcze spełniona obietnica „wysadzenia w powietrze” argentyńskiego banku centralnego i przejścia na dolara. Peso argentyńskie nadal jest oficjalną walutą, a przez ostatnie 12 miesięcy osłabło o 21 proc. wobec dolara. Merval, główny indeks giełdy w Buenos Aires, zyskał w tym czasie ponad 150 proc. Wydatki publiczne spadły o jedną trzecią, zatrudnienie w budżetówce zmniejszyło się o 30 tys. osób, a emerytura minimalna została obniżona do 225 tys. peso (901 zł). Odsetek osób ubogich wynosił na koniec I półrocza 2024 r. 53 proc. i był najwyższy od 20 lat. Mimo to poparcie społeczne dla Mileia sięgało na koniec roku 47 proc., co jest wynikiem, którego mogłoby mu pozazdrościć wielu europejskich polityków. Argentyński prezydent, jak widać, skutecznie przekonuje obywateli, że za jakiś czas sytuacja gospodarcza zacznie się poprawiać.

Kolejne kroki

Prognozy dla argentyńskiego PKB na 2025 r. są dosyć optymistyczne. MFW spodziewa się jego wzrostu o 5 proc., a najwięksi optymiści spośród strategów z firm finansowych (analitycy JPMorgan Chase) – zwyżki o 5,5 proc. Najwięksi pesymiści (eksperci Fitch Solutions) prognozują wzrost PKB o 2,8 proc.

– 2025 powinien być rokiem, w którym populacja zacznie zbierać owoce ożywienia gospodarczego. Naprawdę doszło do bardzo dużego dostosowania, inflacja się załamała i doszliśmy do punktu, w którym jest ona na tyle mała, że można zacząć myśleć o kolejnych krokach, czyli o zniesieniu kontroli przepływu kapitału oraz o liberalizacji reżimu walutowego – twierdzi David Hauner, ekonomista z Bank of America.

– Argentyna zrobiła duże postępy w ciągu ostatniego roku. Stopniowe zdejmowanie kontroli przepływu kapitału wydaje się możliwe w 2025 r. – uważa Isabelle Mateos Y Lago, ekonomistka BNP Paribas.

Sięgnięcie po liberalizację kursu walutowego może być jednak dosyć problematyczne. Pomimo bowiem ostrej przeceny z ostatnich lat peso argentyńskie jest nadal... zbyt mocne jak na potrzeby gospodarki. Jego kurs jest bowiem związany z dolarem, który przez ostatnie 12 miesięcy umocnił się wobec znacznej większości światowych walut. Indeks Big Maca sugerował w połowie 2024 r., że wartość peso argentyńskiego jest zawyżona o 15 proc. wobec dolara, podczas gdy euro było zawyżone o 6,5 proc., a korona norweska o 18,9 proc. To, na ile Indeks Big Maca jest dobrym wskaźnikiem, jest jednak dyskusyjne. (Pamiętajmy, że Argentyna jest jednym z największych na świecie producentów wołowiny i teoretycznie hamburgery powinny tam być dosyć tanie. Indeks wskazuje jednak, że przeciwnie). O zbyt silnym peso mówią też jednak inne wskaźniki. Liczony przez argentyński bank centralny indeks wartości peso (ważonej z uwzględnieniem obrotów z partnerami handlowymi) wskazywał na początku listopada 81,6 pkt, czyli najniższy poziom od 2015 r. To również wskazywało na siłę peso. Ten indeks osiągnął dołek w październiku 2000 r. na poziomie 66,5 pkt. Wkrótce później doszło do kryzysu walutowego i bankructwa kraju.

Czytaj więcej

Złoża litu kluczem do rozwoju gospodarczego Argentyny?

To, że Milei nie zliberalizował kursu peso, pomogło mu wyhamować inflację. Uwolnienie kursu groziłoby jej gwałtownym podsyceniem. Trzymanie się dotychczasowego reżimu kursowego uderza jednak w opłacalność produkcji przemysłowej. Przedstawiciele Związku Przemysłowego Argentyny (UIA) obawiają się, że ewentualne zliberalizowanie zasad wymiany handlowej przed poluzowaniem kursu peso doprowadzi do wyeliminowania z rynku tysięcy argentyńskich producentów.

– Jeśli chcą, byśmy konkurowali, to niech najpierw zdejmą nogi z naszych karków. Niedawno byliśmy w Chile i chciało nam się płakać, gdy porównywaliśmy ich koszty komponentów z naszymi – wskazuje Daniel Funes de Rioja, przewodniczący UIA.

Wsparciem dla Argentyny byłoby ewentualne osłabienia dolara, do którego doszłoby, gdyby Fed uznał, że musi przyspieszyć cięcia stóp procentowych. Na to się jednak obecnie nie zanosi. Wygląda również na to, że nowa administracja Trumpa zdecyduje się na zaostrzenie wojen handlowych – co również powinno sprzyjać umocnieniu dolara. Milei może przynajmniej liczyć na to, że ludzie Trumpa pomogą Argentynie zawrzeć dobre porozumienie z MFW, dające środki potrzebne na przeprowadzenie operacji stopniowego liberalizowania kursu walutowego.

Sprawdzanie doktryny

Omawiając kondycję gospodarki argentyńskiej po pierwszym roku rządów Javiera Mileia, można stwierdzić, że odniósł on pewne sukcesy, ale sporą przesadą jest mówienie o „cudzie gospodarczym”. Ekipę argentyńskiego prezydenta będą zaś czekały w nadchodzących kwartałach bardzo poważne wyzwania, związane choćby z kursem peso. Będzie ona również próbowała pobudzić gospodarkę za pomocą cięcia podatków i regulacji.

– Przyspieszymy prywatyzację, pogłębimy reformy rynku pracy i wyeliminujemy 90 proc. podatków. Nie mówię o przychodach z podatków, lecz liczbie danin. Przejdziemy na uproszczony system liczący nie więcej niż sześć podatków – zapowiedział Milei.

Jego libertariańska „piła łańcuchowa” ma więc działać na zwiększonych obrotach. Czy to jednak wystarczy, by uzdrowić gospodarkę? Czy też będzie ona zbyt osłabiona przez cięcia wydatków budżetowych i przez kurs narodowej waluty, który szkodzi konkurencyjności kraju? O tym dopiero się przekonamy. Nie ulega jednak wątpliwości, że eksperyment gospodarczy wdrażany przez Mileia jest uważnie obserwowany na całym świecie, a prezydent Argentyny zyskał w niektórych środowiskach status idola. Takie „wywyższenie” jest jednak mocno przedwczesne. Najtrudniejsza część zmian gospodarczych do wdrożenia jest bowiem dopiero przed nim. Za wcześnie, by świętować sukces.

Gospodarka światowa
Chiny twierdzą, że nie prowadzą żadnych rozmów handlowych z USA
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Gospodarka światowa
Niemcy przewidują stagnację gospodarki w 2025 r.
Gospodarka światowa
Musk obiecał mocniej zajmować się Teslą
Gospodarka światowa
Kakao będzie drożeć jeszcze latami
Gospodarka światowa
Dlaczego Donald Trump uznał, że podwyżki ceł są magiczną bronią?
Gospodarka światowa
Nie żyje papież Franciszek