Najlepsza inwestycja w życiu Elona Muska

Najbogatszy biznesmen na świecie wyłożył co najmniej 119 mln USD na kampanię Donalda Trumpa. Już przyniosło mu to wielomiliardowy zwrot. To jednak dopiero wstęp do prawdziwej nagrody, czyli zdobycia możliwości kształtowania polityki agencji rządowych.

Publikacja: 08.11.2024 06:00

Miliarder Elon Musk występował na wielu wiecach wyborczych Trumpa. Pojawiał się w nich w charakterys

Miliarder Elon Musk występował na wielu wiecach wyborczych Trumpa. Pojawiał się w nich w charakterystycznej czarnej baseballówce mającej być symbolem tego, że Musk to „mroczny, gotycki MAGA”.

Foto: MICHAEL M. SANTIAGO

„Druga kadencja Trumpa będzie okresem największej zabawy, jakiej nie miała Ameryka od pewnego czasu. Będzie wspaniale!” – zatweetował Elon Musk 31 października. Sześć dni później świętował zwycięstwo wyborcze Trumpa. Prezydent elekt zaprosił go na scenę i mocno chwalił rozwiązania technologiczne wdrażane przez Starlink i SpaceX. – To wyjątkowy facet. To supergeniusz. Musimy chronić naszych geniuszy, bo nie mamy ich zbyt wielu – mówił Trump. Nic dziwnego więc, że akcje Tesli skoczyły podczas środowej sesji o prawie 15 proc. Majątek Muska powiększył się w ciągu jednego dnia o 26,5 mld USD i sięgnął 290,3 mld USD. Musk umocnił pozycję najbogatszego człowieka w zestawieniu miliarderów Bloomberga. 119 mln USD poświęcone wcześniej na komitet wspierający kampanię Trumpa (czy nawet pół miliarda dolarów wsparcia od Muska, o których ponoć mówił swoim współpracownikom Trump) okazało się więc znakomitą inwestycją. Zapewne nie skończy się tylko na jednorazowym skoku majątku ekscentrycznego miliardera. Nie jest bowiem żadną tajemnicą, że Musk widzi dla siebie rolę w nowej administracji. Miałby więc brać udział w kształtowaniu polityki gospodarczej i w zmienianiu USA według swoich marzeń.

Doge będzie ciął

Musk wielokrotnie deklarował, że chce stanąć na czele nowego Departamentu Wydajności Rządowej. W skrócie: Doge, co jest nawiązaniem do dogecoina, czyli jego ulubionej kryptowaluty. Ów nowy resort miałby się zająć przede wszystkim cięciami niepotrzebnych wydatków oraz ograniczaniem marnotrawstwa w administracji publicznej. Na październikowym wiecu w Nowym Jorku Musk zadeklarował, że chciałby przeprowadzić cięcia budżetowe warte aż 2 bln USD.

– Musimy ograniczyć wydatki, by żyć na miarę posiadanych przez nas środków. Wiecie, że to oznacza tymczasowe trudności, ale zapewni długoterminowy dobrobyt – mówił Musk.

Zapowiadane przez niego cięcia odzwierciedlają jego filozofię biznesową. Uważa, że ostre cięcia wdrożone po przejęciu Twittera przyczyniły się do tego, że zaczął on działać (zdaniem Muska) dużo lepiej. Miliarder spodziewa się więc, że cięcia „osuszą bagno” waszyngtońskiej biurokracji. Do współpracy przy ich planowaniu zaprosił już byłego republikańskiego kongresmena Rona Paula, znanego z libertariańskich poglądów. Wyraźnie widać, że Musk chciałby dokonać podobnych zmian jak argentyński prezydent Javier Milei. Ekonomiści zastanawiają się jednak, w jaki sposób Musk chce zmniejszyć wydatki federalne aż o 2 bln USD.

Czytaj więcej

Donald Trump prezydentem elektem, Elon Musk beneficjentem wyborów

– Proponowane cięcia byłyby warte 8 proc. PKB. Taka obniżka wydatków wepchnęłaby gospodarkę w spiralę śmierci oraz wywołała gwałtowny wzrost bezrobocia – uważa Paul Mortimer-Lee, ekonomista z Narodowego Instytutu Badań Ekonomicznych (NIESR).

Cięcia o 2 bln USD rzeczywiście wydają się mocno przesadzone. W roku fiskalnym 2024 r., jak dotąd wydano przecież na świadczenia społeczne mniej niż 1,5 bln USD, około 1,8 bln USD na służbę zdrowia oraz i 900 mld USD na obronność. Trudno też sobie wyobrazić, by na cięcia wynoszące 2 bln USD zgodził się Kongres – nawet kontrolowany przez republikanów.

W praktyce cięcia mogą okazać się dużo mniejsze. I rzeczywiście mogą one usprawnić pracę rządu federalnego. Muszą tylko skupiać się na redukowaniu niepotrzebnej biurokracji oraz zamykaniu kiepsko działających programów. Może się też jednak okazać, że owe usprawnienia przyniosą konkretne zyski firmom Muska.

– Możliwe, że będą pozbawiane funduszy projekty, które rywalizują o zasoby ze SpaceX. Na przykład Musk twierdził, że nie ma potrzeby kontynuowania projektu Boeinga Starliner, który konkuruje z Crew Dragon SpaceX. NASA jak dotąd przyznała 4 mld USD na ten projekt rywalizujący ze SpaceX – twierdzi Tim Farrar, analityk branży kosmicznej z firmy TMFAssociates.

Cios w regulatorów

– W tych wyborach głosujcie tak, jakby od tego zależało wasze życie – mówił Musk w przedwyborczym podcaście Joe Rogana. W przypadku Muska stawką raczej nie było życie, ale wynik jego licznych starć z regulatorami. W ostatnich miesiącach jego firmy stały się celem blisko 20 dochodzeń i przeglądów przeprowadzanych przez różne agencje rządowe: od Departamentu Transportu poprzez Agencję Ochrony Środowiska po Komisję Papierów Wartościowych i Giełd oraz Departament Sprawiedliwości. Na przykład SpaceX spiera się z rządowymi biurokratami o pozwolenia na pozbywanie się dużych ilości potencjalnie skażonej wody z kosmodromu w Teksasie. Musk twierdzi, że bez tej wojenki biurokratycznej ludzkość mogłaby szybciej dotrzeć na Marsa. Niedawno wypomniał też Federalnej Komisji Komunikacji, że „nielegalnie” odebrała Starlinkowi wart 866 mln USD grant na rozwój internetu na terenach wiejskich. Gdyby nie ta decyzja, do Karoliny Północnej przed uderzeniem huraganu „Helen” trafiłoby 19,5 tys. terminali do internetowej łączności satelitarnej. „To prawdopodobnie ocaliłoby życie ludziom” – pisał Musk.

Czytaj więcej

J.D. Vance łączy Trumpa z Doliną Krzemową

Innym razem biurokraci z Federalnej Administracji Lotnictwa przez wiele tygodni blokowali lot testowy jednej z rakiet Muska, badając wpływ działalności kosmodromu SpaceX na przyrodę na teksańskim pustkowiu. „Wciąż tkwimy w rzeczywistości, w której dłużej trwa rządowa robota papierkowa związana ze zdobyciem licencji na start rakiety niż zaprojektowanie i zbudowanie tej rakiety” – mówił komunikat SpaceX. Tymczasem Departament Sprawiedliwości pozwał SpaceX za to, że spółka ta odmawia zatrudniania „uchodźców” ze względu na ich niepewny status prawny.

Spory spółek Muska z administracją rządową często dotyczą spraw poważnych. Narodowa Administracja Bezpieczeństwa Autostradowego wszczęła pięć śledztw dotyczących potencjalnych wad technicznych samochodów Tesli. Komisja Papierów Wartościowych i Giełd oskarżyła natomiast w 2018 r. Muska o wprowadzanie inwestorów w błąd za pomocą tweetów z fałszywymi obietnicami wykupu akcji Tesli i ściągnięcia tej spółki z giełdy. Sprawa skończyła się 20 mln USD grzywny oraz wymuszoną rezygnacją Muska z bycia przewodniczącym rady dyrektorów Tesli. Musk w 2022 r. nazwał tych regulatorów „bydlakami”.

Jeśli Musk stanie na czele swojego wymarzonego Departamentu Wydajności Rządowej, to może uzyskać potężną broń w walce z nielubianymi przez siebie regulatorami. Będzie mógł rekomendować ograniczanie im budżetu. Czy znajdzie też jednak sposób, by je nagradzać za właściwą politykę? – Jeśli regulator zgodzi się zmienić regułę i stanie się coś złego, to może stracić pracę. Jeśli jednak zmieni regułę i stanie się coś dobrego, to nie jest za to nagradzany. Dlatego regulatorzy nie chcą zmian – stwierdził Musk.

Musk i jego symbioza z amerykańskim kompleksem militarno-kosmicznym

Choć Elon Musk narzeka na rządowych regulatorów, to jego spółki często są beneficjentami kontraktów publicznych. Według wyliczeń dziennika „The New York Times” w 2023 r. zdobyły one kontrakty opiewające łącznie na około 3 mld USD, udzielone przez 17 amerykańskich agencji oraz resortów. Sama SpaceX uzyskała natomiast przez ostatnią dekadę 15,4 mld USD w ramach takich umów.

Wartość różnego rodzaju kontraktów otrzymywanych od rządu USA przez spółki Muska może wydawać się mała w porównaniu zarówno z majątkiem tego miliardera, jak i z wielkością budżetu federalnego. W wielu kwestiach usługi oferowane przez firmy Muska bywają jednak kluczowe. Faktycznie to SpaceX dyktuje rozkład lotów rakiet wystrzeliwanych przez NASA. Departament Obrony korzysta z jej usług niemal zawsze, gdy musi umieścić satelitę na orbicie. Robi to nawet przy okazji swoich najtajniejszych programów. SpaceX projektuje i buduje systemy lądowania dla amerykańskiego programu kosmicznego. Terminale Starlink są natomiast wykorzystywane przez niektóre placówki dyplomatyczne USA. Musk dostarczał ich też w dużych ilościach ukraińskim siłom zbrojnym w pierwszych miesiącach po inwazji rosyjskiej. To, że później ograniczył Ukraińcom możliwość ich wykorzystywania, nie musiało wcale być związane z „prorosyjskim zwrotem” w działalności Muska. Równie dobrze mogłoby to być skutkiem interwencji wpływowych sił w Waszyngtonie, nadmiernie obawiających się eskalacji konfliktu z Rosją. Muskowi zarzucano co prawda utrzymywanie kanałów komunikacji z Putinem, ale zdarzało się już w historii, że zachodnie służby wywiadowcze wykorzystywały podobnych pośredników do komunikacji z wrogami. Teorie mówiące, że Musk jest „rosyjskim agentem”, wyglądają na mało prawdopodobne. Pentagon bardzo dokładnie „prześwietlił” Muska i jego spółki, zanim powierzył SpaceX możliwość wysyłania tajnych satelitów na orbitę. HK

Gospodarka światowa
Polityka może zaszkodzić gospodarce Francji. Czy Macron się zakiwał?
Gospodarka światowa
Minister Andrzej Domański stanie na czele ECOFIN-u. O co będzie walczył?
Gospodarka światowa
Przecena w Europie, po ostrej wyprzedaży w USA
Gospodarka światowa
Dwie japońskie marki chcą się połączyć
Materiał Promocyjny
Bank Pekao S.A. z najlepszą usługą wymiany walut w Polsce wg Global Finance
Gospodarka światowa
Fed obniża stopy procentowe zgodnie z oczekiwaniami, ale prognozy zaskoczyły
Gospodarka światowa
Zły czas dla bankierów inwestycyjnych