Czemu Elon Musk postawił się brazylijskiemu „Voldemortowi”?

Miliarder Bill Ackman, prezes funduszu Pershing Square, stwierdził, że niedawne restrykcje wymierzone w platformę społecznościową X oraz zajęcie kont Starlinka sprawiły, że Brazylia znalazła się na drodze do bycia rynkiem, od którego należy trzymać się z daleka.

Publikacja: 06.09.2024 06:00

Miliarder Elon Musk, właściciel m.in. platformy X i firmy SpaceX, przekonuje, że broni wolności słow

Miliarder Elon Musk, właściciel m.in. platformy X i firmy SpaceX, przekonuje, że broni wolności słowa i prawa własności przed socjalistycznymi władzami Brazylii. Fot. Marc Piasecki/Getty Images

Foto: Marc Piasecki

Czy Elona Muska, właściciela platformy X, czeka podobne aresztowanie jak Pawła Durowa, założyciela Telegrama? „Regulatorzy z całego świata powinni zagrozić Muskowi aresztem, jeśli nie przestanie on rozprzestrzeniać kłamstw i nienawiści na X” – napisał w brytyjskim dzienniku „Guardian” Robert Reich, były amerykański sekretarz pracy w administracji Billa Clintona. Musk niewątpliwie zirytował ostatnio kilka rządów. Ostro krytykował i ośmieszał brytyjskiego premiera Keira Starmera, za to, że podległa mu policja w trakcie niedawnych antyimigranckich zamieszek wsadzała ludzi do więzienia za tweety. Uderzył też we władze Francji za aresztowanie Durowa. W kampanii prezydenckiej w USA wyraźnie poparł Donalda Trumpa i wskazał, że jeśli wygra Kamala Harris, to jej administracja może zakazać platformy X. Właściciel dawnego Twittera ściera się też z unijnymi oficjelami. Thierry Breton, unijny komisarz ds. rynku wewnętrznego, opublikował kuriozalny list, w którym groził Muskowi, że jego wywiad z Trumpem może zostać uznany za rozpowszechnianie dezinformacji. Musk kazał mu się „odpieprzyć”, ilustrując to wulgarnym memem nawiązującym do filmu „Jaja w tropikach”. Najgłośniejszy stał się jednak konflikt Muska z władzami Brazylii.

Czytaj więcej

Potężna porażka Elona Muska. X zablokowany w całym kraju

Drakońska decyzja

Platforma X została niedawno zablokowana w Brazylii decyzją sędziego Sądu Najwyższego Alexandre de Moraesa (porównywanego przez Muska do Lorda Vadera z „Gwiezdnych wojen” i Lorda Voldemorta z „Harry’ego Pottera”), który wcześniej próbował zmusić ten serwis do zablokowania kont wielu zwolenników byłego prezydenta Jaira Bolsonaro – w tym należące do członków parlamentu i dziennikarzy. Sędzia twierdził, że owe konta podważają wiarę w brazylijski system głosowania elektronicznego i ogólnie podważają demokratyczny porządek. Musk odrzucał wszystkie żądania de Moraesa (wskazując, że są one sprzeczne z brazylijskim prawem telekomunikacyjnym), odmawiał płacenia kar i zamknął swoje brazylijskie biuro, by jego pracownicy nie mogli zostać pociągnięci do odpowiedzialności karnej. De Moreas zdecydował się więc na „opcję nuklearną”, czyli na zablokowanie dostępu do platformy X na terenie Brazylii.

40 mln

– tylu Brazylijczyków korzystało z platformy X przynajmniej raz w miesiącu – wynika z danych firmy Emarketer. Tymczasem cała populacja Brazylii to około 203 mln ludzi

Ta blokada nie jest jednak w 100 proc. szczelna. Brazylijczycy mogą odwiedzać X, wykorzystując do tego sieci VPN. Sędzia „Voldemort” grozi im jednak za coś takiego wysokimi grzywnami, dochodzącymi do 50 tys. realów (8,9 tys. USD lub 34,7 tys. zł) dziennie. W imię „ratowania demokracji” sięgnął więc po autorytarne narzędzie, którego nie stosują nawet reżimy w Rosji czy w Chinach. Ich bezpieki zdają sobie sprawę, że nie da się wytropić wszystkich korzystających z VPN, a brazylijski sędzia może nie znać się na technologii na tyle, by to wiedzieć... Na skutek decyzji de Moraesa mocno wzrosła liczba Brazylijczyków pobierających aplikacje VPN. Ponadto wielu parlamentarzystów otwarcie przeciwstawiło się decyzji sędziego, zamieszczając na X nowe tweety i deklarując, że są gotowi zapłacić za to grzywny.

14 %

– prawie tyle stracił od początku roku real brazylijski wobec dolara. Bovespa, główny indeks giełdy w São Paulo, wzrósł w tym czasie jedynie nieznacznie, choć przez ostatnie trzy miesiące zyskał nieco ponad 10 proc.

„Ten tweet może mnie kosztować 10 tys. USD, zgodnie z decyzją tyrana Alexandre de Moraesa, przyjaciela prezydenta Luli da Silvy. (...) Moja godność jest jednak warta o wiele więcej. Właściwie jest bezcenna. Będę więc tweetował, niezależnie od państwowych prześladowań i gróźb, gdyż wierzę w wolność słowa, demokrację i prawdziwą sprawiedliwość. Brazylijczycy wyjdą na ulicę. 7 września ich głos będzie słyszany bardzo wyraźnie. Będziemy domagać się, by de Moraes został odwołany przez Senat i wysłany do więzienia po uczciwym procesie, czyli czymś, czego de Moraes okrutnie i wbrew konstytucji nie zapewnia Brazylijczykom, których prześladuje” – zatweetował brazylijski deputowany Marcel van Hattem.

Wejść na platformę X można w Brazylii również za pomocą internetu satelitarnego dostarczanego przez firmę Starlink Services, będącą spółką zależną należącej do Muska firmy kosmicznej SpaceX. Starlink nie zastosowała się bowiem do orzeczenia o blokadzie serwisu X. De Moraes zablokował wcześniej jej konta w Brazylii, by zabezpieczyć w ten sposób grzywny nałożone na X. Musk uważa decyzję sędziego za rażąco sprzeczną z prawem – wszak X jest spółką odrębną od Starlinka. Zapowiada więc pozwanie władz Brazylii za szkodzenie akcjonariuszom SpaceX. Jak na razie Starlink dostarcza internetu Brazylijczykom za darmo. Jeśli władze będą próbowały im konfiskować terminale Starlinka, to „strzelą sobie w stopę”. Wszak na niektórych obszarach Brazylii Starlink jako jedyna firma zapewnia połączenia internetowe dobrej jakości. Terminale tej firmy są często wykorzystywane na odległych terenach Amazonii. Rząd Brazylii wcześniej dziękował zaś Muskowi, że charytatywnie dostarczył terminale do brazylijskich szkół. Według SpaceX z usług Starlinka korzysta w Brazylii ponad 250 tys. osób.

Czytaj więcej

Dlaczego Tesla wyraźnie odstaje od reszty wspaniałej siódemki?

Wyraźna niechęć

Musk prezentuje się w sporze z lewicowym rządem Brazylii jako obrońca wolności słowa. Jego krytycy wskazują jednak, że platformie X zdarzało się w ostatnich miesiącach usuwać treści polityczne na żądanie innych rządów. Usuwane były więc m.in. linki do filmu dokumentalnego BBC pokazującego związki indyjskiego premiera Narendry Modiego z pogromami muzułmanów sprzed ponad dwóch dekad. – Filmy przekazujące agresywną propagandę BBC World oraz antyindyjskie śmiecie udające „dokumenty” na YouTubie oraz linki na Twitterze do filmu BBC zostały zablokowane zgodnie z indyjskimi prawami i regulacjami – deklarował wówczas Kanchan Gupta, doradca indyjskiego Ministerstwa Informacji.

Należąca do Muska platforma społecznościowa cenzurowała też konta mocno krytyczne wobec tureckiego prezydenta Recepa Erdogana przed wyborami prezydenckimi w Turcji w 2023 r. W okresie od października 2022 r. do maja 2023 r. Twitter/X zaakceptował 83 proc. wniosków o usuwanie treści składanych przez rządy uznawane za autorytarne. Czemu więc ta platforma nie poszła na ugodę z brazylijskim sędzią i nie zgodziła się na usunięcie kont przedstawicieli tamtejszej opozycji? Musk nie lubi socjalistycznego, brazylijskiego rządu i nie ukrywa swojej niechęci do niego. I nic nie wskazuje na to, by zmienił w ten sposób zdanie.

„Jeśli rząd Brazylii nie zwróci nielegalnie przejętej własności X i SpaceX, będziemy dążyć do odwetowego przejęcia aktywów rządu brazylijskiego. Mam nadzieję, że Luli będzie się podobało latanie liniami komercyjnymi” – w ten sposób Musk skomentował skonfiskowanie przez władze USA samolotu należącego do wenezuelskiego socjalistycznego prezydenta Nicolasa Maduro.

Człowiek, który nie pozwala Brazylijczykom korzystać z sieci VPN

Do sporu pomiędzy brazylijskim Sądem Najwyższym oraz Elonem Muskiem prawdopodobnie by nie doszło, gdyby w 2019 r. Sąd Najwyższy sam sobie nie nadał uprawnień śledczych. Od tamtej pory może on sam wszczynać nowe dochodzenia, czyli robić coś, co w innych krajach jest domeną prokuratury lub sądów niższych instancji. W wyniku takiej dziwacznej interpretacji konstytucji sędzia Alexandre de Moraes wszczął w 2019 r. śledztwo w sprawie rozpowszechniania „fake newsów” przez ówczesnego, prawicowego prezydenta Brazylii Jaira Bolsonaro. 1 stycznia 2023 r. prezydenturę objął socjalista Luiz Inacio Lula da Silva, będący wcześniej prezydentem w latach 2003–2010. (W latach 2018–2019 siedział w więzieniu z korupcję, a start w wyborach umożliwił mu Sąd Najwyższy, unieważniając jego wyrok). Tydzień później w brazylijskiej stolicy doszło do zamieszek – grupa zwolenników Bolsonaro wtargnęła do parlamentu i siedziby prezydenta, protestując przeciwko rzekomym oszustwom wyborczym. Od tej pory de Moraes wzmógł swoje śledztwo, coraz mocniej uderzając w zwolenników prawicy. Arbitralnie decydował o tym, by wsadzać ludzi do aresztu za ich posty w mediach społecznościowych i zarządzał policyjne przeszukania na podstawie słabych dowodów. Twierdził, że robi to, by „ratować demokrację”. Według przecieków ma on ambicje prezydenckie i chce się wypromować za pomocą śledztwa uderzającego w zwolenników Bolsonaro. Grozi mu jednak impeachment. Pod wnioskiem o jego odwołanie ze stanowiska sędziego Sądu Najwyższego podpisało się 146 deputowanych do brazylijskiego parlamentu. HK

Gospodarka światowa
Komu sprzyjają fortuna i sondaże na ostatniej prostej kampanii?
Materiał Promocyjny
Pieniądze od banku za wyrobienie karty kredytowej
Gospodarka światowa
Czy hazard wykreuje prezydenta USA? Bukmacherzy lepsi niż Instytut Gallupa
Gospodarka światowa
Warren Buffett pozbywa się akcji Apple. Miliarder gromadzi gotówkę
Gospodarka światowa
Kurs akcji pomnożony przez 70 tysięcy. Kto się tak obłowił?
Materiał Promocyjny
Sieć T-Mobile Polska nagrodzona przez użytkowników w prestiżowym rankingu
Gospodarka światowa
Październik na minusie. W czwartek Wall Street pogrążona przez Big Tech
Gospodarka światowa
Rośnie zaufanie amerykańskich konsumentów