14 proc. – prawie o tyle spadł w tym roku, już po uwzględnieniu dywidend, paneuropejski indeks Stoxx Europe 600. To tylko z pozoru lepszy wynik od amerykańskiego wskaźnika S&P 500, który w tym okresie jest 18 proc. pod kreską. Wszystko za sprawą osłabienia euro, w którym kwotowany jest europejski wskaźnik do dolara. Jeśli wynik Stoxx Europe 600 wyrazi się w dolarze, to tegoroczna strata zbliży się do 25 proc.
Ucieczka z Europy
Globalni inwestorzy ewidentnie unikają giełd ze Starego Kontynentu. Jak wynikało z wrześniowego sondażu Bank of America wśród zarządzających, rynkowe nastroje są fatalne, a z najgorszym nastawieniem zmagają się giełdy europejskie. Akcje z regionu niedoważa aż o 42 pkt proc. więcej ankietowanych, niż je przeważa, co oznacza najbardziej niesprzyjające pozycjonowanie w historii sondażu.
Ucieczkę inwestorów nasila wojna na wschodzie kontynentu i kryzys energetyczny napędzany przez władze na Kremlu w ramach odwetu za wsparcie krajów UE dla Ukrainy. Jeśli zimą zabraknie gazu ziemnego, którego dostawy ogranicza Rosja, konieczne będzie fatalne w skutkach dla krajów UE – z Niemcami na czele – racjonowanie energii.
Wprawdzie ceny holenderskich kontraktów na gaz spadły ostatnio najniżej od dwóch miesięcy, jednak pesymizmem napawać mogą wyniki ostatniej ankiety agencji Bloomberg wśród ekonomistów. Ryzyko recesji w strefie euro oceniono na 80 proc. Obecny kryzys to tylko kolejny epizod w kilkunastoletnim okresie słabości europejskich akcji.