Arcybiskup Welby – były pracownik działów finansowych w międzynarodowych korporacji naftowych – rozpoczął debatę o przyszłości brytyjskiego sektora bankowego, która odbyła się w londyńskiej katedrze św. Pawła. Podkreślił, że w przeszłości społeczność finansowa częściej zachowywała obojętność, niż wybierała drogę dobrego Samarytanina oraz wezwał cały sektor bankowy "by był dobry", a nie działał wyłącznie z myślą o premiach i karach.
- Nigdy nie będzie czegoś takiego jak banki doskonałe, bo w końcu żaden człowiek nie jest idealnie dobry – powiedział, dodając, że dobre banki to takie, które potrafią korygować własne błędy i uczyć się na nich. - Obserwujemy obecnie głębokie różnice w zamożności i potencjale, które można jednak zniwelować. Bez dobrych banków to się jednak nie uda - podkreślił.
Justin Welby jest członkiem parlamentarnej komisji ds. standardów bankowości, utworzonej po "aferze z LIBOR", związanej z manipulacjami stawek wskaźnika LIBOR oraz niektórych depozytów i kontraktów terminowych.
Zdaniem arcybiskupa londyńskie City żyje obecnie w zamkniętej "bańce" - nie ma żadnych związków z resztą kraju i to musi się wkrótce zmienić. Komisja, której jest członkiem, ma wkrótce przedstawić wnioski i zaproponować działania mające "uzdrowić" sytuację w City – zmienić "kulturę" pracy londyńskich finansistów.
Komisja – jak wynika z doniesień prasowych – może także zarekomendować zmiany w systemie bankowym, tak by stał się on bardziej konkurencyjny. Jednym z pomysłów jest tzw. przenoszenie numerów kont bankowych, w taki sam sposób jak przenoszone są numery telefonów komórkowych – od operatora do operatora. Kilka tygodni temu Justin Welby zasugerował, że "niektóre banki" powinny zostać podzielone, tak by połączyć je z bankami regionalnymi. To zdaniem arcybiskupa byłby idealny sposób na dokapitalizowanie banków regionalnych. Zdaniem brytyjskich mediów chodziło prawdopodobnie o bank RBS, który był głównym bohaterem "afery z LIBORU".