Kryzys fiskalny w strefie euro znów się nasila

Narastające problemy fiskalne państw z południa Europy w połączeniu ze słabnięciem gospodarek strefy euro i Chin wywołały dużą przecenę na światowych giełdach

Aktualizacja: 25.02.2017 18:31 Publikacja: 24.05.2011 01:53

Rządy Włoch i Grecji, kierowane przez Silvio Berlusconiego i Jeorjosa Papandreu, przygotowały progra

Rządy Włoch i Grecji, kierowane przez Silvio Berlusconiego i Jeorjosa Papandreu, przygotowały programy cięć fiskalnych, ale inwestorów to nie uspokaja.

Foto: Bloomberg

Niemal na wszystkich giełdach świata nowy tydzień zaczął się od dużej wyprzedaży akcji. Największa była na rynkach wschodzących i w Europie. Na Starym Kontynencie najbardziej – o ponad 3 proc. – staniały akcje włoskie. Paneuropejski Stoxx 600 spadł o 1,7 proc., a amerykański S&P 500 o 1,2?proc. Równocześnie z akcjami taniały obligacje zadłużonych państw strefy euro. Rentowność 10-letnich papierów greckich (porusza się w przeciwnym kierunku do ceny) zbliżyła się do 17 proc., ustanawiając nowe maksimum. Rekordowe poziomy osiągnęła też rentowność 10-latek Irlandii i Hiszpanii. Wspólna unijna waluta straciła wobec dolara 1,4 proc.

[srodtytul]Europa źródłem turbulencji[/srodtytul]

– Wraz z pogarszaniem się perspektyw strefy euro w ostatnich dniach zniknął optymizm z rynków finansowych – wskazał Lee McDarby z firmy inwestycyjnej Investec.

Nowym powodem do obaw o kondycję strefy euro stało się sobotnie ostrzeżenie agencji Standard & Poor’s, że może obniżyć ocenę wiarygodności kredytowej Włoch z obecnego poziomu A+ (piąta najwyższa ocena). Według S&P władzom w Rzymie trudno będzie wywiązać się z obietnicy, że zrównoważą budżet do 2014 r.

W 2010 r. deficyt budżetowy Włoch wyniósł 4,5 proc. PKB, a dług publiczny 119 proc. PKB. – Jakiekolwiek obawy, że włoskie zadłużenie nie znajduje się na trajektorii spadkowej, są groźne dla całej strefy euro. W najgorszym wypadku kraj ten może zostać uznany za zbyt duży, aby dało się go uratować przed niewypłacalnością – powiedział Gary Jenkins, główny analityk rynku długu w Evolution?Securities.

– Nie sądzę, aby obniżka ratingu Włoch była uzasadniona. Podczas kryzysu fiskalnego na obrzeżach strefy euro wskaźniki budżetowe tego kraju pozostawały nadzwyczaj stabilne – zauważył Whin Thin, strateg rynkowy z Brown Brothers Harriman. Dodatkowo Rzym zapowiedział wczoraj, że przyspieszy swoją walkę z deficytem budżetowym.

[srodtytul]Powtórka sprzed roku?[/srodtytul]

– W normalnych okolicznościach komunikat S&P na temat Włoch nie miałby dużego wpływu na rynki. Ale to nie są normalne czasy – dodał Jenkins. W UE nie ustaje debata o przyszłości Grecji, która rok po otrzymaniu 110 mld euro pomocy wciąż jest na krawędzi niewypłacalności.

W piątek agencja Fitch obcięła z tego powodu ocenę wiarygodności kredytowej rządu w Atenach aż o trzy stopnie, z BB+ do B+. Premier Jeorjos Papandreu konsekwentnie jednak zaprzecza, jakoby Grecja wymagała restrukturyzacji zadłużenia. Na dowód tego Ateny przygotowują piąty już pakiet cięć budżetowych.

W coraz trudniejszym położeniu jest też Hiszpania. W weekend rządząca tam Partia Socjalistyczna poniosła porażkę w wyborach lokalnych, co sugeruje, że Hiszpanie są przeciwni prowadzonemu przez rząd programowi oszczędnościowemu.

Co więcej, kryzys zadłużeniowy uderza też w centrum strefy euro. Pod wieczór Fitch obniżył perspektywę ratingu Belgii wynoszącego AA+.

Na domiar złego słabnie gospodarka eurolandu. Według wstępnych danych wskaźnik PMI mierzący aktywność w przemyśle i sektorze usług w tym regionie obniżył się w maju do 55,4 pkt, z 57,8 pkt w kwietniu. Ekonomiści spodziewali się spadku tego wskaźnika, ale tylko do 57,4 pkt. Choć każdy odczyt powyżej 50 pkt oznacza, że w przemyśle i usługach trwa ożywienie, jego dynamika jest najniższa od siedmiu miesięcy. Koniunktura słabnie też w Chinach. PMI dla przemysłu spadł tam w maju do najniższego od 10 miesięcy poziomu 51,1 pkt, z 51,8 pkt miesiąc wcześniej.

Wśród źródeł wczorajszej przeceny na giełdach analitycy wymieniają też planowane na czerwiec zakończenie programu ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej w USA, który przyczynił się do hossy na giełdach, oraz erupcję wulkanu na Islandii. Wiosną 2010 r. chmura wulkanicznego pyłu znad tej wyspy sparaliżowała ruch lotniczy nad Europą, co było jednym z powodów silnej kwietniowo-majowej korekty na światowych giełdach. – Odwrót od aktywów uważanych za ryzykowne może jeszcze potrwać – podsumował Eric Wand, strateg rynku długu w banku Lloyds.

[ramka][srodtytul]Złoty traci w ślad za unijną walutą[/srodtytul]

Zawirowania w strefie euro osłabiły polską walutę. Wczoraj rano płacono za euro 3,91 zł, a po południu już 3,95 zł. Za dolara płacono nawet 2,82 zł, podczas gdy kilka godzin wcześniej było to 2,77 zł. Kurs franka szwajcarskiego zbliżał się po południu do okrągłego poziomu 3,20 zł wobec 3,15 zł rano.

Dużo traciła również waluta europejska. Za jedno euro płacono rano już tylko 1,2324 franka – najmniej w historii. Później, w ciągu dnia, euro lekko odrobiło straty.

Kurs unijnej waluty wobec dolara przejściowo spadł poniżej psychologicznego poziomu 1,40.

A jen, waluta uznawana za „bezpieczną przystań” , umacniał się wobec kilkunastu innych głównych walut. Zyskiwał również funt brytyjski, gdyż Spencer Dale, główny ekonomista Banku Anglii, powiedział, że Bank Anglii powinien podnieść stopy procentowe.

– Ryzyko trwałego przełamania przez kurs EUR/USD poziomu 1,40 jest dużo większe niż szanse na odbicie się notowań europejskiej waluty. Rynek kształtuje teraz niepokój o strefę euro, więc bardzo trudno będzie odwrócić trend negatywny dla wspólnego pieniądza – wskazuje Roberto Mialich, strateg z banku UniCredit.

Część analityków spodziewa się jednak poprawy nastrojów na rynkach. – Mamy do czynienia ze spadkiem apetytu na ryzyko, a złoty należy przecież do walut uznawanych za ryzykowne. Choć obecnie polska waluta się osłabia, to w dłuższym terminie powinna się umacniać. Na jej korzyść będzie działać m.in. polityka pieniężna oraz inne czynniki makroekonomiczne. Możliwe więc, że rynek w ciągu kilku dni odreaguje spadki i polska waluta będzie odrabiać straty wobec euro i dolara – prognozuje Bartosz Sawicki, analityk z TMS Brokres. [/ramka]

[[email protected]][/mail]

Gospodarka światowa
Czy cena uncji złota dojdzie w przyszłym roku do 3000 dolarów?
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Gospodarka światowa
Brytyjska inflacja nie dała się jeszcze zepchnąć pod próg
Gospodarka światowa
Nvidia: zysk wyższy od prognoz
Gospodarka światowa
Czy cięcie prognoz zysku zagraża zwyżkom?
Materiał Promocyjny
Samodzielne prowadzenie księgowości z Małą Księgowością
Gospodarka światowa
Rosja wraca do próby szantażu nuklearnego
Gospodarka światowa
Trudny kwartał gigantów z MSCI Europe. Najlepsze banki i ochrona zdrowia