Departament Sprawiedliwości USA chce zablokować przejęcie T-Mobile przez AT&T, drugiego co do wielkości operatora na amerykańskim rynku. Decyzję o dalszych losach wartej 39 mld dol. transakcji podejmie federalny sąd w Waszyngtonie.

Rząd obawia się, że fuzja AT&T z T-Mobile, czwartym graczem w USA, naruszy prawa antymonopolowe na rynku telefonii komórkowej, wynosząc AT&T na pierwszą pozycję w tej branży kosztem największego obecnie Verizona. Sprint Nextel zostałby wówczas zepchnięty na odległą trzecią pozycję. Nowa sytuacja na rynku operatorów komórkowych przyniosłaby osłabienie konkurencji między nimi i w efekcie podwyżkę cen za usługi. Rząd obawia się też pogorszenia innowacyjności w tej branży.

W odpowiedzi operator AT&T zapewnił, że nie zamierza rezygnować z walki w sądzie. Znawcy branży mają jednak co do tego wątpliwości.

- Zasadniczym pytaniem pozostaje, czy AT&T ostatecznie zdecyduje się pójść do sądu. Nierzadko się zdarza, że firmy po namyśle decydują, że gra nie jest warta takiego ryzyka  - komentuje David Smutny, prawnik kancelarii Orrick, Herrington & Sutcliffe. Operatora mogą odstraszyć przewidywane wysokie koszty procesu.

Jeśli z kolei fuzja nie doszłaby do skutku, AT&T byłoby zmuszone zapłacić Grupie Deutsche Telekom, właścicielowi T-Mobile, 3 mld dol. odszkodowania, udostępnić jej zasoby radiowe i obniżyć MTR, czyli hurtową stawkę rozliczeniową między operatorami. Straty dla AT&T mogą sięgnąć łącznie 7 mld dol.