Jakie działania należy podjąć, aby powstrzymać rozwój kryzysu w eurolandzie?
Przede wszystkim państwa Unii Europejskiej powinny trzymać się wyznaczonych wcześniej zasad. Dotyczy to w szczególności dyscypliny budżetowej. Główną przyczyną kryzysu jest właśnie to, że zasady łamano. W 2003 r. unijny pakt stabilizacji i wzrostu został naruszony przez Francję i Niemcy, a przymknęła na to oko włoska prezydencja. Dobrym krokiem przybliżającym nas do rozwiązania kryzysu jest więc sześciopak (sześć aktów prawnych zwiększających dyscyplinę fiskalną i koordynację gospodarczą w UE – red.) przyjęty za polskiej prezydencji. To jednak zadanie długofalowe. W bliższym terminie pomoże strefie euro wzmocnienie Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej, rekapitalizacja banków oraz drugi pakiet pomocy dla Grecji. Ważne jest również, aby Włochy wypełniły obietnice dotyczące reform fiskalnych złożone w lipcu Europejskiemu Bankowi Centralnemu.
W jaki sposób powinien zostać wzmocniony EFSF, aby efektywnie działał? Czy opowiada się pan za francuskim wariantem przewidującym zlewarowanie go za pomocą pieniędzy pożyczonych od EBC, czy też za wariantem niemieckim ograniczającym się do tego, że EFSF będzie gwarantował część obligacji państw strefy euro?
Sposób jego wzmocnienia jest kwestią drugorzędną, ważne, żeby dysponował odpowiednio dużymi środkami. Opowiadam się jednak za tym, żeby nie włączać w tę operację EBC. Bank centralny powinien zająć się realizacją swojego mandatu, czyli dbaniem o stabilność cen i systemu finansowego.
Kontrowersje wywołuje też rekapitalizacja banków. Czy nie uważa pan, że może się z nią wiązać ryzyko i że doprowadzi to do zmniejszenia akcji kredytowej w czasie, gdy strefie euro grozi recesja?