Zachęcone pobłażliwą polityką holenderskich władz podatkowych i nadmiernie rozbudowanym systemem tamtejszych przepisów, spółki takie jak Yahoo!, Google, Merck & Co czy Dell wyprowadzają przez ten kraj zyski z międzynarodowej działalności.
Spółki tylko na papierze
Wykorzystując techniki z użyciem fałszywych nazw, takich jak np. „Dutch Sandwich" wielonarodowe firmy przetransferowały w 2010 r. według szacunków holenderskiego banku centralnego 10,2 bln euro przez 14,3 tys. holenderskich „specjalnych jednostek finansowych". Takie „jednostki" często istnieją jedynie na papierze, na co zezwala tamtejsze prawo.
I tak oto w sercu kontynentu walczącego z kryzysem zadłużeniowym powstał jeden z najważniejszych rajów podatkowych dla wielonarodowych firm. Ale teraz, gdy nękane deficytem budżetowym kraje europejskie niemal powszechnie podnoszą wiek emerytalny i podatki od zarobków, budzi oburzenie rola Holandii jako stacji przekaźnikowej w sieci stworzonej do ukrycia przed fiskusem 13 bln USD rocznie.
Unię kosztuje to 1 bln euro
W minionym miesiącu Komisja Europejska ogłosiła wojnę z uchylaniem się od płacenia podatków i z oszustwami na tym polu, które kosztują Unię około 1 bln euro rocznie.
Komisja zaleciła krajom członkowskim, a więc również Holandii, stworzenie czarnej listy rajów podatkowych i przyjęcie przepisów wymierzonych przeciwko sprawcom tego typu przestępstw. Kraje członkowskie powinny też tak zreformować swoje prawo, by usunąć z niego przepisy zachęcające do ukrywania lub transferowania zysków i wymierzone w takie odpryskowe spółki, które oplotły Amsterdam, a służą wyłącznie do unikania podatków.