Londyn przykręci śrubę oligarchom

Brytyjski nadzór ukróci władzę udziałowców dominujących w spółkach o statusie publicznym

Aktualizacja: 15.02.2017 01:33 Publikacja: 13.04.2013 17:08

Londyn przykręci śrubę oligarchom

Foto: Bloomberg

Stolica Wielkiej Brytanii, oferująca stabilność i elastyczne prawo podatkowe , w ostatnim dziesięcioleciu stała się drugim domem rozmaitych oligarchów. Teraz próbuje ich utemperować. Życie ma im uprzykrzyć nadzór rynku finansowego.

Zresztą sami sobie są winni. W niektórych kontrolowanych przez nich firmach, zwłaszcza surowcowych, mających status spółek giełdowych doszło do skandali i konfliktów we władzach. Okazało się, że firmy publiczne, w których oligarchowie mają udziały, traktowane są jak własność prywatna, a wiodący akcjonariusze nie liczą się z innymi udziałowcami.

Na tego rodzaju skargi analityków i inwestorów zareagował nadzór proponując ograniczenie wszechwładztwa dominujących akcjonariuszy. Zachowuje się jednak ostrożnie by spłoszone zagraniczne firmy nie odfrunęły z londyńskiej giełdy, gdzie dają zarobić bankowcom, prawnikom i innym specjalistom. Udział zagranicznych emitentów w prowizjach bankowców z tytułu ofert pierwotnych (IPO) przekracza przecież połowę.

Nadzór może zaproponować, aby w spółkach, gdzie kontrolę sprawuje jeden udziałowiec w radzie nadzorczej większość stanowili niezależni dyrektorzy. Dominujący akcjonariusze mogą też mieć zakaz ingerowania w bieżącą działalność firm.

- Proponowane kroki mogą skutecznie ograniczyć kontrowersyjne praktyki w spółkach, ale mogą też spowodować, że firmy wybiorą te kierunki, gdzie reguły dotyczące IPO są łagodniejsze – wskazuje Christopher Laing, dyrektor Deutsche Banku zajmujący się rynkami kapitałowymi krajów wschodzących. Jego zdaniem konkurentami Londynu pod tym względem mogą być Hongkong, Singapur, a nawet Amsterdam i Frankfurt.

Stawka w tej grze jest wysoka. Banki inwestycyjne zainstalowane w londyńskich centrach finansowych (City i Canary Wharf) w minionym roku na ofertach pierwotnych w formie prowizji zarobiły ponad 8 miliardów dolarów, a 65 proc. tej kwoty zapewniły im firmy zagraniczne, które skusiła londyńska giełda. Dwa lata wcześniej miały one 54-proc. udział w puli 13,8 mld dolarów.

- Nigdy nie było barier dla firm, które chciały wejść na rynek londyński – twierdzi Clifford Tompsett, partner w PricewaterhouesCoopers. Uważa on, że brytyjska stolica jest postrzegana na świecie jako bardziej przyjazna.

Ta otwartość jest po części przyczyną obecnych kłopotów, twierdzi George Dallas zajmujący się zagadnieniami corporate governance w londyńskiej firmie F&C Management, ktorej klienci powierzyli około 95 miliardów funtów. Zwraca on uwagę, że niektóre firmy wywodzą się z państw, gdzie obowiązują odmienne zasady i standardy.

Do bulwersujących wydarzeń doszło w Eurasian Natural Resources Corp, spółce kontrolowanej przez trzech kazachskich miliarderów Aleksandra Maczkiewicza, Patokha Chodiewa i Alijana Ibrahimowa ( wraz z rodzinami mają 44 proc. w akcjonariacie) . Na skutek konfliktu z założycielami z powodu kontrowersyjnego projektu w Demokratycznej Republice Kongo z rady nadzorczej usunięto dwóch niezależnych dyrektorów, a dwaj pozostali zrezygnowali sami.

To sprawa sprzed dwóch lat, a ostatnio dymisją zagroził szef rady nadzorczej ENRC Mehmet Dalman z powodu zasadniczej różnicy zdań z managementem spółki, wynika z nieoficjalnych informacji do których dotarł „Financial Times". Dalman prowadzi wewnętrzne dochodzenie w związku z oskarżeniami o nadużycia dotyczące kazachskich aktywów ENRC.

Od debiutu w Londynie w 2007 roku kurs akcji ENRC spadł o ponad połowę, a w miniony czwartek cena walorów obniżyła się o 4,7 proc.

"Nasza chroniczna niezdolność sprostania standardom oczekiwanym od firm notowanych w indeksie FTSE 100 została w końcu obnażona", napisał w pożegnalnym liście dyrektor Ken Olisa, kiedy został usunięty z rady nadzorczej.

Z kolei w Essar Energy, indyjskiej firmie zajmującej się wydobyciem ropy i gazu ziemnego doszło do bulwersującej nominacji. Kiedy fotel szefa rady nadzorczej musiał opuścić Ravi Ruia w związku z oskarżeniami o ukrywanie pewnych faktów, kiedy Essar staral się o licencję na świadczenie usług telefonii mobilnej, stanowisko to powierzono jego krewniakowi. Było to dziecinnie proste, gdyż Ruia i jego brat Shashi kontrolują 77 proc. akcji Essar Energy. Na nic się zdały protesty Pensions Investment Research Conultants. Od debiutu akcje indyjskiej firmy potaniały o 66 proc.

Do wojny doszło też w wydobywczej spółce Bumi, gdzie pokłócili się członkowie rodziny indonezyjskiego miliardera Bakriego z współzałożycielem firmy Natem Rothschildem. Potomek bankierskiej dynastii próbował przejąć kontrolę nad firmą w związku z podejrzeniami o nieprawidłowości finansowe.

Brytyjska instytucja Financial Conduct Authority w przyszłym miesiącu zakończy prace nad nowymi regułami corporate governance. Jednym z oczekiwanych jest zapis, że w spółkach gdzie jest dominujący udziałowiec (minimum 30 proc. kapitału) w radzie nadzorczej większość powinni mieć niezależni dyrektorzy. Aby zapewnić im autonomię w osobnym głosowaniu muszą też uzyskać aprobatę mniejszościowych inwestorów.

Ma być też przywrócona reguła zarzucona w 2005 roku przez Financial Services Authority zabraniająca mającym kontrolę udziałowcom wpływania na bieżącą działalność firmy. Nowe zasady będą obowiązywały nowych jak i starych emitentów.

Gospodarka światowa
Na czyje zwycięstwo stawia rynek?
Materiał Promocyjny
Pieniądze od banku za wyrobienie karty kredytowej
Gospodarka światowa
USA: inwestorzy zaczęli wątpić w swoją strategię wyborczą
Gospodarka światowa
Komu sprzyjają fortuna i sondaże na ostatniej prostej kampanii?
Gospodarka światowa
Czy hazard wykreuje prezydenta USA? Bukmacherzy lepsi niż Instytut Gallupa
Materiał Promocyjny
Sieć T-Mobile Polska nagrodzona przez użytkowników w prestiżowym rankingu
Gospodarka światowa
Warren Buffett pozbywa się akcji Apple. Miliarder gromadzi gotówkę
Gospodarka światowa
Kurs akcji pomnożony przez 70 tysięcy. Kto się tak obłowił?