Od połowy minionego roku korona straciła do euro ponad 10 proc., co spowodowało znaczący wzrost cen towarów z importu i to w gospodarce, w której działalność małych firm bardziej opiera się na kupowaniu za granicą niż na eksporcie. Słabnięcie waluty jest wynikiem decyzji banku centralnego o przełożeniu terminu wyjścia z ujemnych stóp procentowych, gdyż twórcy polityki pieniężnej przekonują, że do tego potrzebna jest inflacja przynajmniej zbliżona do docelowego poziomu 2 proc.
Bank centralny „tworzy nowe zagrożenia" – uważa Anders Eklof, główny strateg walutowy w sztokholmskim biurze Swedbank AB. – Obecna polityka tworzy inflację, która zmniejsza siłę nabywczą i powoduje wzrost cen importowych, a tym samym osłabia gospodarkę – powiedział Eklof.
Według danych Szwedzkiej Federacji Właścicieli Firm ok. jednej czwartej mniejszych spółek to importerzy, a eksporterów jest tylko 10 proc. Jednocześnie Szwedzi uparcie podróżują do bardziej słonecznych rejonów, za co płacą coraz więcej i gospodarka też na tym traci. – Wakacje są świętością dla większości z nas – powiedziała Charlotte Hallencreutz z czołowej agencji turystycznej Ving. – Wolą nie kupić nowej zmywarki, ale z wycieczki nie zrezygnują – dodaje.
Słaba waluta zwiększa też atrakcyjność szwedzkich firm dla nabywców, głównie zagranicznych. Liczba fuzji i przejęć jest teraz o ponad 200 proc. większa niż w minionym roku, podczas gdy w całej Europie Zachodniej spadła o 38 proc.