Największa poprawa miała miejsce w branży transportowej, gdzie liczba plajt spadła o 23 proc., i w handlu, gdzie było o ponad jedną piątą mniej bankructw niż rok wcześniej.
– Spadek liczby upadłości to oznaka, że w gospodarce dzieje się lepiej. W 2010 r. Polacy mieli do dyspozycji więcej pieniędzy, co poprawiło sytuację w handlu – uważa Jarosław Brzozowski, dyrektor z firmy doradczej Ernst & Young.
2010 rok nie był udany dla branży budowlanej, gdzie wzrost liczby upadłości jest najbardziej znaczący. – Małe firmy odczuwają coraz większą presję na obniżanie marż, wydłużają się okresy regulowania zobowiązań, a generalni wykonawcy często wykorzystują podwykonawców jako dodatkowe źródło finansowania swojej działalności, zwlekając z zapłatą za wykonane prace – wyjaśnia Marcin Siwa, dyrektor działu oceny ryzyka ubezpieczyciela należności Coface Poland. Dodaje, że trudna jest również sytuacja branży meblarskiej, której nie pomagał wzrost cen surowca, wahania kursów walut i trudności ze zwiększaniem eksportu.
W ubiegłym roku z rynku zniknęło 98 firm budowlanych, podczas gdy w 2009 r. bankructwa ogłosiły 82 przedsiębiorstwa z tej branży. Liczba producentów mebli po 2010 r. zmalała o 15.
Najczęściej plajtują spółki z ograniczoną odpowiedzialnością. Takich przypadków było w minionym roku 454. Zeszły rok przyniósł 40-proc. spadek liczby upadłości spółek akcyjnych i 48-proc. wzrost bankructw spółek jawnych.