Na początku sierpnia, gdy władze w Pekinie poluzowały nieco kontrolę nad swoją walutą, doszło do jej lekkiego osłabienia. Część ekonomistów uznała to za celową dewaluację juana, która miała być odpowiedzią na spowolnienie gospodarcze, którego doświadczają Chiny. Według nich, nie można więc wykluczyć, że juan będzie dalej dewaluowany. To zmniejszyłoby konkurencyjność gospodarek, które eksportują dużo do Chin lub konkurują z nimi na innych rynkach. Wraz z oczekiwanym zaostrzeniem polityki pieniężnej w USA, które podwyższy koszty obsługi dolarowych kredytów, mogłoby to doprowadzić do powtórki kryzysu azjatyckiego z II połowy lat 90.
- Przyczyną kryzysu azjatyckiego było to, że wiele państw Azji miało przewartościowane waluty, których kursów próbowały bronić ze względu na dolarowe zadłużenie swoich firm. Nie miały na to jednak wystarczających rezerw, co doprowadziło do paniki na rynkach i ucieczki kapitału z tych państw. A Międzynarodowy Fundusz Walutowy fatalnie na to zareagował – powiedział Sachs na piątkowej konferencji prasowej w Sopocie, podczas Europejskiego Forum Nowych Idei.
- Chiny mają ogromne rezerwy walutowe, sięgające 4 bln USD. Wprawdzie już je nieco uszczupliły, próbując stabilizować sytuację na giełdzie w ostatnich miesiącach. Według mnie, to się zresztą udało. Ale jeśli chodzi o walutę, Chiny nie powinny agresywnie bronić jej kursu. Byłoby czymś zupełnie naturalnym, gdyby nieco się ona osłabiła wraz z gospodarką. To nie będzie zarzewiem nowego kryzysu – powiedział Sachs. - Zdaję sobie jednak sprawę, że to nie jest popularny pogląd, zwłaszcza w USA, gdzie każde osłabienie juana jest traktowane z podejrzliwością – zaznaczył.
Ekonomista z Uniwersytetu Columbia powtórzył też, jak robił to w ostatnich dekadach wielokrotnie, że polską transformację ustrojową uważa za historię sukcesu. - Polska to największy sukces transformacyjny po 1989 r. Koniunktura pozostawała dobra także w trakcie kryzysu finansowego i później, podczas kryzysu w strefie euro – ocenił.
Według Sachsa, Polska nie jest już jednak gospodarką o niskich kosztach produkcji. Jeśli chce zachować dotychczasowe tempo rozwoju, musi konkurować wysoką produktywnością. - Polska musi być bazą do działania dla konkurencyjnych, eksportujących spółek - powiedział.