- Chcemy solidnie zaznaczyć swoją obecność w II transzy wprowadzania pracowniczych planów kapitałowych - zapowiada Zbigniew Wójtowicz, prezes Investors TFI. Jak zauważa Wójtowicz, 116 umów o prowadzenie PPK, które TFI podpisało podczas I transzy PPK, to jeden z lepszych wyników i najwyższy wśród towarzystw nie należących do grup kapitałowych. Według szacunków Investors TFI 116 wspomnianych firm zatrudnia blisko 80 tys. pracowników, z których około 27,3 tys. może uczestniczyć w PPK. Poza tym Investors TFI podpisało tylko w 2019 r. prawie 80 umów o prowadzenie PPE i łącznie obsługuje ponad 100 firm, a także około 13 tys. klientów w ramach tych programów emerytalnych.
Na koniec 2018 r. Investors TFI miało pod zarządzaniem 9 mld zł aktywów, natomiast teraz jest to 9,27 mld zł. Wójtowicz ocenia, że wyniki funduszy w 2019 były satysfakcjonujące dla klientów. Rok 2019 nie był jednak udany dla Investors TFI pod względem salda sprzedaży. - Klienci z funduszy otwartych wycofali około 480 mln zł netto, a także kilkanaście mln zł netto z funduszy zamkniętych - podsumowuje Wójtowicz. Dodaje, że najwyższe umorzenia miały miejsce na początku roku, a ich przyczyną mogła być ciężka końcówka 2018 r. na rynkach akcji. W ostatnich miesiącach, szczególnie w grudniu umorzenia zdecydowanie wyhamowały.
Jarosław Niedzielewski, dyrektor departamentu inwestycji w Investors TFI zauważa, że w 2019 r. zarobić dały niemal wszystkie klasy aktywów, a przede wszystkim akcje i obligacje. Niedzielewski jest przekonany, że w tym roku w wynikach różnorodność musi być większa. - Amerykańska (i światowa) gospodarka, po długiej fazie przemysłowo-handlowego spowolnienia, może wejść w okres ożywienia. Będzie ono wsparte luźniejszą polityką Fedu, kolejną odsłoną "dodruku pieniądza", słabnącym dolarem oraz deeskalacją konfliktu handlowego między USA a Chinami - zakłada Niedzielewski. - Rynki akcji wyceniają ożywienie w gospodarce, natomiast jak na razie nie ma wyraźnych znaków ożywienia. Dlatego luty czy marzec mogą przynieść korektę rynków akcji - dodaje. Nie ma jednak mowy o pojawieniu się bessy - wzrost gospodarczy na świecie i wyceny spółek wciąż wspiera wysoki popyt konsumentów. Zdaniem eksperta Investors TFI w tym roku może dojść do przeceny obligacji, a w przypadku amerykańskich 10-latek rentowności mogą skoczyć do 2,8 proc.
Osłabienie dolara to szansa dla rynków wschodzących. - W 2020 r. emerging markets z powodzeniem mogą powalczyć o palmę pierwszeństwa wśród najlepszych rynków akcji na świecie, ale to czy otrzymają szansę na wykazanie się zależy od skali nadciągającego, ale póki co dość mglistego ożywienia - ocenia Niedzielewski. - Problem w tym, że hossa na rynkach wschodzących jest traktowana dziś niemal jak pewnik, a w wielu krajach (np. Indiach) stan gospodarki usprawiedliwiałby dziś raczej regularną bessę. Dlatego, żeby sprostać rozbudzonym oczekiwaniom rynkowym globalna gospodarka musi dopiero pokazać co to znaczy ożywienie - podkreśla Niedzielewski.
W przypadku polskiej giełdy Niedzielewski przewiduje, że WIG20 nie zakończy roku na minusie, natomiast lepsze wyniki od indeksu dużych spółek zanotuje odpowiednio sWIG80 i mWIG40.