Producenci samochodów nadrabiają zaległości po dłuższym okresie zastoju wywołanym zawirowaniami z globalnymi łańcuchami dostaw, co poprawiło perspektywy krajowych poddostawców. Nie brakuje jednak obaw o trwałość ożywienia w produkcji motoryzacyjnej w Europie.
Odbudowa podaży
Z przewidywań Radosława Pelca, analityka sektorowego w Santander Bank Polska, wynika, że produkcja i sprzedaż pojazdów lekkich w Europie wzrośnie w 2023 roku. – Ożywienie w produkcji widać od końca ubiegłego roku. Niemcy 11 miesięcy z rzędu notowały wzrost w ujęciu rok do roku, a wolumeny w Czechach w I kwartale bieżącego roku były bliskie uzyskanym w 2019 roku. Powodem jest przede wszystkim poprawa dostępności materiałów produkcyjnych. W Niemczech od połowy ubiegłego roku spadał odsetek producentów motoryzacyjnych wskazujących na problemy z dostępnością istotnych materiałów produkcyjnych, a wciąż jest tu potencjał do poprawy, bo nadal jest on na wysokim poziomie 70 proc. – ocenia.
Wyjaśnia, że wysoka produkcja znajduje odbiorców, głównie z uwagi na wciąż duży portfel zamówień producentów pojazdów. – W Niemczech od 2021 roku zamówienia na samochody wyraźnie przewyższały produkcję, co w połowie 2022 roku doprowadziło do podwojenia wielkości portfeli zamówień wobec poziomów z 2019 roku – wskazuje.
Obawy eksperta budzi jednak bieżący popyt i perspektywy w średnim okresie. Zauważa, że napływające do niemieckich producentów samochodów zamówienia od połowy 2021 r. były w trendzie spadkowym. – Obecnie są na poziomie 70–80 proc. wolumenów sprzed wybuchu pandemii, a od początku bieżącego roku były niższe od wielkości produkcji, która oscylowała wokół 90 proc. wielkości z 2019 roku. W efekcie portfel zamówień od końca ubiegłego roku szybko spadał. Jeśli wysoka inflacja, wysokie ceny pojazdów oraz niepewność gospodarcza spowodują pogłębienie lub utrzymanie tej tendencji przez dłuższy czas, może dojść do odwrócenia sytuacji, to znaczy ponownego spadku produkcji, tym razem na skutek niskiego popytu – wyjaśnia Pelc.