Transakcja warta 102 mln euro, czyli teraz około 470 mln zł, ma być sfinalizowana w ciągu kilku miesięcy.

Zawarcie umowy prywatyzacyjnej z tym właśnie inwestorem nie było zaskoczeniem. CEZ już jesienią 2008 r. zwyciężył bowiem w przetargu. Czeska prasa pisała wtedy, że za przejęcie kontroli nad albańską firmą koncern zapłaci łącznie ponad 420 mln euro. Będzie musiał nie tylko odkupić akcje spółki OSSH, ale również spłacić jej wynoszące 122 mln euro (ponad 560 mln zł) długi i zobowiązać się do zainwestowania 200 mln euro (około 920 mln zł).

Firma OSSH ma niecały milion klientów, którym sprzedaje około 5,3 terawatogodzin prądu rocznie. Albania od lat boryka się z niedoborami energii (np. w 2007 r. ponad 40 proc. prądu importowała). – Analitycy spodziewają się, że w najbliższych latach zapotrzebowanie Albanii na energię elektryczną będzie rosło w tempie aż 5 proc. rocznie – przypomniał wczoraj Martin Roman, szef CEZ-u. – W naszym regionie szybciej rozwijać się będzie tylko rynek turecki, na którym zresztą CEZ również działa – dodał. Dla czeskiego koncernu jest to tym ważniejsze, że na jego rodzimym rynku, w związku z kryzysem gospodarczym, można się spodziewać 3–5-letniego okresu spadku zużycia prądu.

Tymczasem analitycy z Raiffeisen Banku i KBC podtrzymali zalecenia „kupuj” dla akcji CEZ-u, obniżając jednak cenę docelową tych walorów. Pierwszy z 1100 koron (189,8 zł) do 900 koron (155,3 zł), drugi – z 1285 koron (221,7 zł) do 956 koron (164,9 zł). Na wczorajszym zamknięciu giełdy w Pradze kurs CEZ-u wyniósł 697,5 korony (120,3 zł), a na GPW – 120 zł.