Wczoraj w Pradze akcje kosztowały po 107,5 korony, o 2 korony drożej od ceny emisyjnej. W przeliczeniu jest to 17,2 zł, przy cenie sprzedaży akcji na polskim rynku równej 17 zł.
Spółka może wzbudzić zainteresowanie inwestorów lubiących dywidendy. Jozef Janov, szef rady nadzorczej Fortuny i partner w funduszu Penta Investment, który jest głównym akcjonariuszem tej firmy, deklaruje bowiem, że docelowo będzie ona wypłacać akcjonariuszom 70–100 proc. zysku netto.
– Mamy ambicję osiągnąć w ciągu pięciu lat 20 proc. udziałów w czeskim rynku – stwierdził Janov w niedawnej rozmowie z czeskimi internautami. – To bardzo ciekawy projekt, bo próg rentowności na poziomie zysku operacyjnego powiększonego o amortyzację, czyli EBITDA, osiągniemy już przy 10-proc. udziale w rynku.
Dodał, że sytuacja idealna dla Fortuny to równoległe funkcjonowanie sieci kolektur naziemnych i oferty internetowej. – Właśnie w ten sposób działamy w Czechach oraz na Słowacji. Wierzymy, że od przyszłego roku będziemy też w Polsce – powiedział Janov. Fortuna działa również na Węgrzech.
Inwestycję w akcje Fortuny uważają za atrakcyjną analitycy czeskiego domu maklerskiego Cyrrus, którzy cenę docelową walorów spółki ustalili na 19,4 zł. Z kolei cena docelowa wyznaczona przez analityków domu maklerskiego Atlantik to równowartość 20,3 zł. – Zakłady bukmacherskie to perspektywiczny, stabilnie rozwijający się biznes – uważa Ondrej Moravansky, analityk Cyrrusa. Atrakcyjność walorów podnosi zadeklarowana polityka dywidendowa. – Szacujemy, że stopa dywidendy wynosić będzie 7–8 proc. – dodaje Moravansky.