Najbliższe dwa-trzy kwartały będą słabe przede wszystkim dla węgla koksowego, bo słabnie popyt na stal. Benchmark na IV kw. to tylko 170 USD za tonę wobec niedawnych ponad 200, a w spotach cena spada do 150 USD. To zła wiadomość przede wszystkim dla JSW, która jest największym w UE producentem tego surowca. Dodatkowo umocnienie złotego na fali nieco bardziej optymistycznych oczekiwań obniży ceny węgla w złotych. Również próba zwiększenia wolumenu sprzedaży będzie trudna, ponieważ na rynku teraz i w 2013 r. będzie dużo surowca. Na przełomie I i II kw. 2013 r. może się w tym segmencie pojawić pierwsze ożywienie. To, co teraz lekko pomaga, to dobre ceny koksopochodnych, benzolu czy smoły, ale to nie poprawi znacząco wyników segmentu koksowego JSW. A jeśli chodzi o węgiel energetyczny, on też tanieje. Ale polskie kopalnie ratują kontrakty wieloletnie z góry ustaloną ścieżką cenową, dlatego nie przewiduję, żeby ich ceny na ten surowiec znacząco się obniżyły. W przypadku Bogdanki nawet może uda się utrzymać poziom tegoroczny, na Śląsku spadki wyniosą średnio ok. 3 proc. Ścieżki cenowe w pewien sposób są premią, którą energetyka płaci za bezpieczeństwo dostaw. Ale nasze kopalnie muszą podnosić rentowność, bo w przeciwnym razie wyprą je prywatne, których jest coraz więcej, oraz import, bo po rozbudowie portu w Gdańsku nie będzie miał już barier.
Skoro koniunktura nie jest najlepsza, to Skarb Państwa, który ma 57 proc. kapitału JSW, będzie chciał sprzedać to, co może, czyli 7 proc. akcji, czy raczej będzie naciskać na zejście poniżej progu 50 proc. do 34 proc. zapisanych w statucie?
Ministerstwo SP bardzo chciałoby sprzedać akcje Jastrzębia i będzie do tego gotowe w przyszłym roku, ale rzeczywiście konflikt z resortem gospodarki, który nadzoruje branżę, wydaje się spory. Bo strona społeczna to mniejszy kłopot, przecież przed debiutem JSW też się udało porozumieć. 34 proc. udziałów w spółce i zachowanie władztwa korporacyjnego to dobre rozwiązanie.
Ale wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak mówi, że wtedy JSW mogłaby być łakomym kąskiem...
Przecież wrogie przejęcie by się nie udało! Inwestor kontra Skarb Państwa? Szalone, przecież państwowy właściciel ma znacznie większą siłę „rażenia", np. podatek od wydobycia. Nikt się o to nie pokusi. A strona społeczna musi sobie zdać sprawę, że nie jest dobrze i że prywatne górnictwo staje się konkurencją dla spółek Skarbu Państwa. Dlatego te muszą się otworzyć na inwestorów, inaczej będzie groźnie. Siltech ma wydajność 360 dni wydobywczych, państwowe kopalnie 250, to o czymś świadczy. Patrząc na nie, wydaje się, że ich celem jest zachowanie minimalnej rentowności przy dużej liczbie miejsc pracy. Efekt? Kilka milionów ton węgla na zwałach, a utrzymanie zapasów kosztuje.
Które spółki powinny otworzyć się na inwestora?